Listy 276 - 325 (List "Małgorzaty")

 

 

325

Kochani!

Mimo wszystko, bo takie jest życie, chcemy, aby Wasze Święta były radosne i otoczone ciepłem rodzinnym.

A w Nowym Roku niech świeci iskierka nadziei na codzień, na zdrowie, które jest najwyższą wartością. Tego Wam życzymy i serdecznie pozdrawiamy.

Teatr naszych przeżyć ma zawsze tylko jednego widza.

Haniu - bądź dzielna i wierz we własne siły, a można wierzyć, mając przy sobie tak kochającego męża. Bądź wytrwały! Bądźcie razem w cierpieniu.

L. T.Kwaśnikowie, Sulechów



324

Kochana Haniu!

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę Tobie i całej Twojej rodzinie dużo szczęścia i zdrowia oraz błogosławieństwa Bożego

Maryla z Sulechowa

PS. Śledzę w Internecie zmagania z Twoją chorobą. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twoich najbliższych. Jesteście bardzo dzielni. Myślę, że Wasza miłosć pomoże Wam wytrwać w tych trudnych chwilach. Głowa do góry! Będzie coraz lepiej. Życzę Wam tego z całego serca.



323

Kochana Ciociu, Kochany Wujku.

Długo nie pisałam, ale jestem w stałym kontakcie z Asią i Dawidem, więc dokładnie, wiem co u Was słychać.

Postępy, jakie robi nasza Kochana Cioteczka napełniają nasze serca radością i wiarą, z którą żyjemy od pierwszych dni września. Wiarą w to, że będzie coraz lepiej. Zawsze mieliśmy nadzieję i nigdy nie pomyśleliśmy nawet o tym, że będzie inaczej. Jak dobrze zobaczyć Ciocię na zdjęciach uśmiechniętą, z tym "łobuzerskim" uśmiechem na twarzy. Wygląda pięknie, a my jesteśmy zachwyceni.

Mamy nadzieję, że wkrótce po Nowym Roku przyjedziemy do Poznania i wreszcie uściskamy naszą Kochaną Haneczkę osobiście. Bardzo cieszymy się z odwiedzin Asi i Dawida. To tak, jakbyśmy byli bliziutko Cioci, a słuchając ich opowieści o Jej postępach w ćwiczeniach, mowie i aktywności ogólnej, byliśmy zachwyceni.

Wujku. Jesteś wspaniały i choć zawsze mówiłam to głośno, nawet w Twojej obecności, muszę powtórzyć to jeszcze raz. Gdyby każda chora osoba miała takiego współmałżonka, więcej byłyby na świecie osób radosnych i szczęśliwych, pomimo chorób i ciężkich doświadczeń życiowych. Jesteś cudowny.

Ciociu Kochana, myślimy o Tobie każdego dnia. Bardzo Cię kochamy. Maciuś narysował dla Ciebie piękny rysunek, ale zapomniał dać go Asi i Dawidowi. Prawie się popłakał. Wyślę go pocztą. Zobaczysz, jak mały ładnie pisze.

Ćwicz, proszę, abyś wracała do sił i zdrowia. Z Twoją pogodą ducha i radością życia pokonasz wszelkie przeciwności losu. Bo chcieć to móc.

Modlimy się za Ciebie codziennie i serdecznie pozdrawiamy.

Ewa, Błażej, Bartek i Maciuś



322

Haniu...

Muszę Ci powiedzieć, że rozmowa telefoniczna z Tobą dała mi wiele nieoczekiwanej radości, z którą to zaraz podzieliłam się z moimi znajomymi. Ja tego nie czułam, ale moi znajomi mówili: nie krzycz do słuchawki, bo my słyszymy i rozumiemy. Nie pisałam nic do Marka, albowiem codziennie przeglądałam stronkę i chciałam przeczytać to, co właśnie przeczytałam.

Chciałam, żeby Marek swoją zasłużoną radość sam wyraził i napisał.

A teraz Wam wszystkim powiem: Moi drodzy bywalcy stronki. Powiem i krzyczę to na głos: Hania ślicznie rozmawiała ze mną przez telefon, moje imię wymawiała bez trudu. Była pełna radości, uśmiechu i miłości. I powiem Wam wszystkim - widziałam Hanię moimi oczami. Nie inną, ale tą z "Dobroci w uśmiechu". To się czuje, wiecie - to trzeba usłyszeć!

A więc droga Haniu. Dziękuję Ci z głębi serca za tak ciepłą rozmowę ze mną. Myślę, że nie ostatnią. Wiem także, że nasza herbata z "ciachem" jest bliżej niż dalej. Powiem Ci, że "kasza" dla Twego Marka nabiera mocy urzędowej. Hi, hi, zobaczymy jak sobie poradzi.

Słowa uznania wraz z pięknem i dobrem kieruję do Asi i Dawida. Dzieci, bo tak mogę powiedzieć, już w tak młodym wieku robicie coś pieknego, (chociaż niekiedy ma się dość - ja to wiem i znam). Ale to Wam kiedyś zaprocentuje, wierzcie mi - dziękuję!

Zdrowych, Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Jestem z Wami.

Wiktoria



321

Moi Drodzy!

Z ogromną radością przeczytałam, że Mama mogła usiąść sama, a przede wszystkim, że lepiej widzi! To cudowna wiadomość! Nie wiem dlaczego, ale miałam pewność, że tak się stanie. Nigdy nie przyjęłam do wiadomości opinii "Pani Doktor", że to się nie odwróci.

Kiedy z Martusią przeczytałyśmy tę wspaniałą wiadomość, to prawie było słychać jak "kamień toczy się z naszych serc". Pozdrawiam Was bardzo mocno i całuję. Do zobaczenia

Viola z Rodziną



320

Marku... dziękuję, że jesteś. Dziękuję, że całe swe serca oddajecie Haneczce. Ponieważ sama doświadczyłam bycia z najbliższymi w chorobie, mogę śmiało powiedzieć: JESTEŚCIE WSPANIALI!.

"JEDNO NASZE POPOŁUDNIE" - to co zobaczyłam, uśmiech Haneczki czasami grymas bólu, to jest WASZ sukces. Dzięki Waszej determinacji i oczywiście swojej silnej woli powrotu do normalności, Haneczka jest taka pogodna. To, co od tylu tygodni codziennie robicie dla Haneczki, i Wasz uśmiech (mimo wielkiego zmęczenia), to jest WASZE odbicie.

U mnie przez ostatnie trzy tygodnie prawie wszystko, co możliwe puszczało w ogniwach. Bardzo brakowało mi wejścia na stronkę i poczytania, co tutaj słychać. To zapewne też mnie dołowało, ciągle myśli krążyły wokół Was.

Marku... Czekałam i się doczekałam. Nie wiem, czy jesteś w stanie odczuć potrzebę przeczytania tych kilku słów. Muszę Ci powiedzieć, że ja cały czas wierzyłam i wierzę, że Haneczka będzie widziała. Być może nie będzie w stanie czytać samodzielnie.

Tak było u mojego Taty. Kilka lat temu przy trzecim udarze miał bardzo poważne kłopoty i po jakimś czasie wróciło do normy. Po tym ostatnim w ubiegłym roku też nastąpiły poważne zmiany, które stopniowo ustępują (nie potrafi już czytać tyle co poprzednio - jedynie program telewizyjny). Kilka razy zadawałam sobie pytanie, jak lekarz prowadzący, tak wyrokując, może rozmawiać z rodziną. Ja się nie spotkałam w przypadku Taty, żeby lekarz powiedział, że nie będzie widział. Ciągle mówią, że jest to proces długotrwały i nie bez nadziei. A Haneczkę lekarz prowadzący okrutnie tej nadziei pozbawiał. Ale cieszmy się tymi postępami.

Dziękuję Ci, Mareczku, za piękne słowa. Już kiedyś marzyłam w myślach o zamienieniu z Haneczką kilku słów. Brak mi było odwagi na poproszenie Cię o to. Teraz w związku ze zbliżającymi się Świętami może będzie taka chwila, abym za Twoim pozwoleniem złożyła Haneczce osobiście życzenia. Byłby to dla mnie najwspanialszy prezent gwiazdkowy.

Halszka



319

Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia życzymy Wam wiele radości i pogody ducha, samych dobroci i ciepłych słów płynących zewsząd, a w zbliżającym się Nowym Roku - dalszych postępów na trudnej drodze dochodzenia do sprawności Hani.

A Tobie - cierpliwości Judymowej i siły Atlasa. Abyście już wiosną razem ujrzeli rozchylajace się liście w pobliskim parku i słuchali śpiewu wiosennych ptaków. Czy to możliwe? Ależ tak! Możliwe i jak najbardziej realne!

Patrząc na Was, widzę wzór godny naśladowania. Nie ukrywam, że już teraz wszystko zapamiętuję, bo życie nie do końca jest usłane różami.

Galeryjka odważna!!!! Tylko Ty jakby za firanką, a zasługujesz na wiecej. A Hania - jakby nic się nie stało - zawsze taka sama. I to jest najważniejsze! Widzę, że wszystko idzie ku dobremu. Z pomocą Bożą i ludzką!

Jerzy i Bożena Zimny



318

Witaj Marku.

Święta Bożego Narodzenia to czas szczególny i rodzinny, wysyłam Ci więc w załączniku życzenia.

Wiesz, chcę Ci o czymś powiedzieć. Mamy blog swojego pokoju z czata. Podam Ci link i jak znajdziesz czas (wiem, że z tym u Ciebie ciężko), to proszę, zajrzyj [http://pokoik-reny.blog.onet.pl/]. Zamieszczam tam wiersze swojego dziadka, Tadeusza Gustawa Flacha-Godlewskiego.

Zamieściłam też u nas też link na Twoją przecudowną stronkę. Zaczynam z nią i kończę dzień. Cieszę się ja, moi przyjaciele i znajomi,że u Ciebie na stronce takie zmiany i nowości. Wysyłam od Ciebie życzenia świąteczne i bardzo za nie dziękuję. Dziękuje też za zdjęcia Haneczki i wieści o niej. Ucałuj ją ode mnie i powiedz, że często o niej ciepło myślę. Wysłałam też comiesięczną cegiełkę.

Jeszcze jestem pod wrażeniem rozmowy z Twoją Hanią i podziwiam Was bardzo za to, co dla Niej robicie. Aż serce rośnie i się raduje. Tylko tak dalej Marku. Trzymam jak zwykle kciuki.

Pozdrawiam Cię i podziwiam za całokształt

Sylwia z Gliwic



317

Drodzy Babciu i Dziadku!

Chciałybyśmy z Mamą przyjechać do Was w odwiedziny w środę po południu. Czy ten dzień będzie Wam odpowiadał?

U mnie wszystko w porządku, tylko teraz zbliża się wystawianie ocen semestralnych i prawie codziennie był jakiś sprawdzian... Ale jakoś daję radę.

Widziałam zdjęcia z 9 grudnia. Cieszę się, że Babcia robi takie postępy z lewą ręką. My miałyśmy w domu "sajgon", bo wymieniałyśmy okna. Po prostu plac budowy... Całujemy Was mocno.

Marta z Mamą



316

Witaj Haniu,

Muszę Ci powiedzieć, że mimo szarości dnia jaki daje nam ta jesień, to uśmiech Twój na Twojej słodkiej buziuni nic się nie zmienił. Jest dalej ciepły i dający ciepło nie tylko dla Markowi, Asi i Dawidowi, ale nam wszystkim.

Zbliżają się święta, są one wyjątkowe i rodzinne. Życzę Ci, Haniu, wraz z narodzeniem się dzieciątka, dużo, dużo zdrowia i uśmiechu.

Życzenia to oddzielna rzecz, ale zbieraj siły i wstawaj! Myślisz sobie, że co? A nasza herbata z "ciachem", to kiedy?. Więc na święta dla Marka "kasza", a my herbatkę. Do tego Asia i mamy sam "babiniec" na pogaduchy o wszystkim. Możemy też nawet pomilczeć.

Pozdrawiam, Cię, Haniu i słodkości i serdeczności życzę.

Jestem z Wami. Całej rodzinie Marka i odwiedzającym stronkę życzę, Zdrowych i Rodzinnych Świąt oraz Dosiego 2007 Roku"

Wiktoria

Ps. Nie wracam się i nie robię kroku do tyłu, nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki, ale chcę to napisać:

Pani Małgorzato. Proszę zobaczyć zdjęcia Hani "Dobroć w uśmiechu", a także popatrzeć dobrze. Proszę też choć na chwilkę wtopić się w "Jedno nasze popołudnie" Marka i całej jego rodziny.

Widzi pani to wszystko, co my tutaj, czyli dramat. Wielki dramat w jednym z tysiąca mieszkań w Polsce. Pytanie dlaczego Marek? Albowiem jest to ktoś, kto chce, kto umie, kto potrafi mimo tego dramatu, mimo swej choroby, z którą także walczy, ktoś, kto chce nam to przekazać. Pokazać, iż nie wstydzi się tego, co go spotkało, nie wstydzi się miłości do swej żony i pociech i całego otoczenia.

Widzimy krzyk rozpaczy, ale widzimy też i radość. I miłość. I tę głębię dobra, którą każdy człowiek posiada, choć może czasem nie umie tego wyrazić.

Pani Małgosiu. Wiem, że pani to pani. Wiem też, że na pewno ma pani teraz inny obraz tego dramatu. I powiem najkrócej, że wszyscy popełniamy błędy.

Oprócz tego dramatu, krzyku rozpaczy, apelu Halszki o pomoc, modlitwy, wierszy dla Hani, ciężkiej pracy Hani, Marka, Asi i Dawida i innych mi znanych i nieznanych osób, odnajdzie tu pani bardzo dużo miłości, ciepła i uśmiechu, tak bardzo nam wszystkim potrzebnych każdego dnia.

Pozdrawiam i proszę się do nas uśmiechnąć.



315

Witaj, Marku, po kilku dniach nieobecności. Pozdrawiam serdecznie.

Zachwyciło mnie wszystko, co zastałam na stronce, jednak najbardziej ucieszyły mnie zdjęcia Haneczki. Haneczko, tak trzymaj jesteś wspaniała, Twoj uśmiech raduje serce zarówno tych, którzy są z Tobą blisko, jak i tych, którzy są z Tobą myślami.

Życzę samych radosnych i spokojnych chwil.

Deni



314

Witajcie Haniu i Marku!

Miałeś fantastyczny pomysł ze zdjęciami Hani. Tak bardzo się wzruszyłam na widok uśmiechniętej, a jakże chorej osoby. Jestem z Wami całym sercem i wierzę, że nadejdzie taki dzień i odmieni smutek na radość.

Niedługo wspomogę stronkę. Po powrocie z sanatorium nie mogę się pozbierać, tyle zaległości, no i zmiana miejsca. Mam kontakt z pania Zofią, obecnie do swiąt jest z mężem nad morzem w sanatorium. Poinformowała mnie o tym Majka. Po Nowym Roku planujemy spotkanie autorskie. Nie mogę się doczekać.

Pozdrawiam bardzo serdecznie, myślami cały czas jestem z Wami.

Halinka



313

Dzień dobry Kochani!

Obejrzałam dzisiaj zdjęcia zrobione 9 grudnia. Haniu - niezmiernie się cieszę, że czujesz się coraz lepiej. Jesteś nadal uśmiechnięta! Taką Cię pamiętam - pełną radości i uśmiechu. Często myślę o Tobie i trzymam kciuki, żeby rehabilitacja przyniosła jak najlepsze wyniki.

Mam nadzieję, czego z całego serca Ci życzę, że te ćwiczenia, wywołujące grymas bólu - przyniosą dobre efekty. Że staniesz na nogi i się jeszcze nie jeden raz spotkamy w Kargowej. Pamiętam nasze spotkanie po wielu latach sprzed roku.

Tym bardziej, że jesteś otoczona kochającą i radosną rodziną. A człowiek kochany szybciej zdrowieje!
Bardzo podoba mi się zdjęcie, jedno z końcowych w galerii, takie całe niebieskawe, na którym jesteście wszyscy razem - z Asią i Dawidem.

Nie umiem ładnie pisać, jednak korzystając z okresu przedświątecznego - życzę Wam radosnych Świąt w rodzinnym gronie. A Tobie, Haniu, szczególnie życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

Irena Brzozowska (Molenda)



312

Niech nadchodzące święta upłyną w spokoju i w wierze na lepsze jutro i poprawę zdrowia Hani. Życzę tego całej Waszej rodzinie z całego serca.

Dzieląc się opłatkiem przytulam mocno i przesyłam dobre fluidy.

Dana z nad morza z rodziną



311

Drogi Marku...

Ze łzami w oczach i ze wzruszonym sercem przeglądałam zdjęcia Pani Hani. Zobaczyłam uśmiech na jej twarzy, nie ujrzałam śladu bólu i cierpienia, a wiadomo, co to jest za choroba.

Widziałam wielką miłość w oczach Pani Asi, Pana Dawida i Twoich, którzy opiekujecie się najdroższą osobą.

Dalej się modlę, aby nadszedł taki dzień, by Pani Hania mogła wstać i wrócić do tamtych dni. Wierzę, że na pewno taki dzień nadejdzie.

Jestem z Wami duchowo codziennie. Wiem, co przeszliście i przechodzicie. Moje własne cierpienie uczyniło mnie wrażliwą na każde ludzkie cierpienie, na ludzkie dole i niedole.

Zdjęcia Pani Hani są piękne. Wiem, że masz mało czasu, ale mimo to stronka pięknieje... Wiem, że to na moją prośbę zmieniłeś zdjęcia bazyliki Sacre Cour na kolorowe. Tam niedaleko są nekropolie Per La Chaise i Montmarte, tam leży Polska Emigracja.

Ponadto te wiersze. Bardzo Cię proszę, podziękuj w moim imieniu Pani Zofii i wszystkim drogim sercu osobom za ich talent...

Życzę Błogosławionej Niedzieli - już drugiej w Adwencie. Tysiąca uśmiechów dla Pani Hani, której uśmiech przypomina mi uśmiech mojej cioci. Jest taki sam. Nade wszystko życzę pani Hani zdrowia i zdrowia dla Ciebie. Codziennie proszę o to Boga.

Renata



310

Kochana Pani Haneczko i kochany Panie Mareczku,

Właśnie obejrzałam całą galeryjkę i muszę stwierdzić, że Pani Hania wygląda super. Chyba większej niespodzianki nie mógł Pan zrobić:)

Teraz sama nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła uściskać Panią Haneczkę:) no i Pana również :))
Życzę spokojnej nocy i cieplutko pozdrawiam,

Anetka



309

Codziennie zaglądam na Twoje stronki, a szczególnie, żeby dowiedzieć się o zdrowie p. Haneczki. Wiem, że na bieżąco nas tutaj informujesz. Staram się być z Wami chociaż myślami.

Bardzo Was podziwiam, że tak wspaniale sobie radzicie. Mimo tylu trudności dnia codziennego i ogromu pracy, zostawiasz i dla nas troszkę czasu. Jesteśmy Ci bardzo wdzięczni. A dziś jeszcze możemy nawet Was zobaczyć.

Jeszcze raz pozdrawiam p. Hanię oraz Ciebie. Życzę dużo sił i wytrwałości. Niech słonko dla Was zaświeci.

Basia ze Zgorzelca



308

Serdecznie Was pozdrawiamy!

Życzymy Pani Hani powrotu do zdrowia a dla Pana Marka - dużo wytrwałości oraz nadziei. Łączymy się z Wami duchowo i mocno Was wspieramy.

Gadomscy z Bydgoszczy

PS Szczyrk 2006



307

Witaj Haniu, Witaj Marku...

Jak to pięknie ująłeś, że będziesz nadal pisać nam o Hani. Właśnie te słowa i takie słowa chcieliśmy wszyscy usłyszeć. Jak napisał Thomas Romanus: "Bądź otwarty i naturalny, a będziesz żył według wartości, które słowu miłość nadają prawdziwe znaczenie. Nie pozwól, by Twoja pewność została zakłócona przez innych, jak też nie pozwól by mogła się zatracić w szarości dnia".

To jest to, co pisałam: nie zapominaj utwierdzać jeszcze bardziej i jeszcze mocniej swojej Hani, że jest Ci potrzebna, że jest potrzebna swoim pociechom i wnuczce, że jest dla Was słonkiem i nocką i uśmiechem każdego dnia. Odkąd ludzkość istnieje, wciąż na nowo uczymy się poznawać, co to jest miłość i dokąd ona może zaprowadzić. Jesteś zaproszony przez chorobę Hani, by iść własnymi krokami przy wsparciu wszystkich przyjaciół do pełnego poznania głębi miłości, (tajemnicy). Tę tajemnicę nam co jakiś czas odkrywasz, tym się dzielisz, a najważniejsze, że masz z kim się dzielić. Twoje pisanie to dla nas dobra nauka, lekcja, ale oby ona nigdy nikomu nie była przydatna. Refleksja - nikt z nas nie wie, nawet nie chce pomyśleć, ale z drugiej strony, gdyby co, to mamy już tę wiedzę. Tutaj właśnie, na Twojej stronie.

Haniu, życzę jeszcze bardziej mocniejszego samozaparcia, życzę zawsze uśmiechu na buzi i życzę powrotu do zdrowia. Marku, nie zapominaj:) Jestem z Wami.

Wiktoria

PS. Dzisiaj są "mikołajki" więc ślę mikołajkowe pozdrowienia dla całej rodziny Marka oraz dla wszystkich odwiedzających i znających to słowo. To słowo to "PRZYJAŹŃ".



306

Drogi Marku...

Czytam Twoją stronkę, nie pisałam do tej pory, chociaż bardzo Cię rozumiem. Wiem, co ból, rozpacz i najgorsze ze wszystkiego - bezsilność, gdy chciałoby się kochanej osobie pomóc, a nie można.

Dzisiaj weszłam przeczytac listy. Wiesz chyba, że mam niepełnosprawnego syna i na dodatek 89-letnią Mamę na wózku. Znam ludzkie reakcje - jedni współczują, inni doradzają dom opieki lub tym podobne.

Nikt nie chce się zastanowić, jak to naprawde jest. Człowiek nie mebel, nie wyrzuca się, gdy się zepsuje. Dla Was jest to wszystko swieże i bolesne, z czasem człowiek nauczy sie żyć z cierpieniem.

Hania jest taka pogodna jak mój syn, od Niego czerpię siły do życia i dlatego rozumiem, jak Hania, pomimo choroby, Wam pomaga. Sily fizyczne są ważne, ale w takiej sytuacji liczy sie psychika.

Nie martw się tym, że często możesz czuć się zmęczony, zniechęcony. To takie ludzkie. Masz rownież prawo do buntu... dlaczego?..

Ważne jest to, że kiedy Hania czegoś potrzebuje, jesteś przy Niej. Ja swoją rodzinę nauczyłam, że mam prawo do smutku, żeby nie myśleli, że to przez Nich. Kocham Ich jak zawsze, tylko czasami brakuje sił. Ale za moment się odzywam i znów się do Nich uśmiecham.

Ktoś, kto opiekuje się kochaną osobą tez ma prawo do załamań. Nawet Chrystus upadał pod krzyżem. Ważne, by znalazł się ktoś, kto poda rękę, choćby to było tylko dobre słowo.

Nie chcę sie rozpisywać, ale chciałam tylko podkreślić, zebyś nie patrzył na tych, którzy Ciebie krytykuja, nie musisz być świętym, masz prawo być człowiekiem.

Pamiętaj - nie jesteście sami, sercem jest z Toba i Hanią, jak wiele osob.

Ucałuj ode mnie Hanię, a Ciebie serdecznie pozdrawiam

Maria-Niunia



305

Witam Pana i serdecznie pozdrawiam żonę!

Czytam stronkę od czerwca. Uważam, że jest Pan człowiekiem bardzo odważnym. Nie każdego stać na taką szczerość. Ale są czasy jakie są. Ludzie ogarnięci znieczulicą, dla których liczy się tylko dobro materialne, nie dopuszczają myśli, że może ich spotkać nieszczęście.

Pan nam to uświadomił. Z uczciwością pokazuje Pan prawdziwe oblicze choroby i cierpienia. Ludzie nie zawsze chcą tego słuchać, odddalają ten fakt od siebie . O ludzkim nieszczęściu mało jest wiadomości w mediach, a już zupełnie nie mówi się o tym, jak postępować z chorym. Pan uczciwie i ze szczerością, zupełnie za darmo udziela odwiedzającym stronkę rad.

Podziwiam Pana i mam wielki szacunek dla tego, co Pan przeżywa, jak Pan sobie radzi i do tego, co Pan nam podpowiada.

Proszę nie polemizować z ludźmi małego formatu, szkoda na to życia i czasu. Proszę tak dalej w imieniu wielu odwiedzających stronkę.

Pozdrawiam serdecznie.

Monika, okolice Swarzędza



304

Dziadku,

Jakieś dwa dni temu, gdy weszłam na Twoją stronę, żeby zobaczyć, czy napisałeś coś o Babci, zauważyłam list Małgorzaty. Przeczytałam go i po prostu zawołałam Mamę. Byłam w szoku... Mama też.

Nie mieści się nam ani w sercach, ani w głowach, jak można być tak... bez uczuć! Bo chyba tylko tak można nazwać taki "list". Nikt nie wie tak naprawdę, co czujemy... Co czują najbliżsi osoby kochanej, którą dotknęła taka tragedia... Można sobie te uczucia wyobrażać, ale mało kto tak naprawdę wie, co to znaczy.

Brak słów...

Dziadku, powiedz Babci, że jak wyzdrowieję do końca, to znowu przyjedziemy z Mamą do Was, dobrze? Całujemy Was bardzo mocno i ściskamy. Nie przejmujcie się, nie warto!

Marta z Mamusią



303

Moi drodzy,

Wiem, że nie jestem rodziną, ale wiem też, że Mama (jeśli wolno mi jeszcze tak mówić, choć nie potrafię inaczej) jest bardzo dobrym człowiekiem, z sercem po właściwej stronie.

Kiedy Martusia zawołała mnie do komputera, żebym przeczytała list "Małgorzaty", zaniemówiłam. List ten był ohydny! Chyba nie tylko dla mnie!

Każdy ma swoje problemy i kłopoty, a jeśli ma przyjaciół i rodzinę, łatwiej jest znieść ból, który go przytłacza. Cisną mi się na usta niecenzuralne słowa, bo to "coś", co napisało ten list, nigdy, powtarzam: nigdy nie przeżył tragedii, jaką przeżyła Mama, kobieta pełna życia i energii, kochająca wszystko i wszystkich.

A co do najbliższej rodziny Mamy, to tylko chwała im za siły, energię i serce które wkłądają w opiekę nad Matką i Żoną. Wiem tylko jedno: rodziców ma się tylko jednych, a ja wiem, co to znaczy stracić na zawsze kochającego rodzica (ojca).

Nic sobie nie róbcie z tego listu, który aż spływa jadem, a to "coś", co go napisało najlepiej zrobi, nie wchodząc na stronkę.

Całuję i pozdrawiam

Viola z Rodziną



302

List Małgorzaty przeczytałem kila razy. Próbowałem dociec intencji i motywacji którymi się kierowała. Nie było to trudne zważywszy na pewne tropy, które są w tym liście. Aż nadto widoczne. Autorka lub autor pyta o rodzinę, wskazując na nieobecność syna? "Gdzie on teraz jest" pisze. Dlaczego jest pomijany na stronce ?

No właśnie! Ja też, jako postronna osoba, zadaje to samo pytanie. Przecież adres domu rodzinnego każdy z nas wypowie z pamięci. Imię ojca i matki też wypowie bez zająknięcia, choćby byli nie wiadomo kim. Z twardą dłonią i surowym słowem. To przecież rodzice. Póki żyją należy im się szacunek!

Każdy jest kowalem swojego losu i za swoje czyny musi odpowiadać sam. Ja, czytając ten list, odnoszę wrażenie że "Małgorzata" jest osobą zgorzkniałą i sfrustrowaną życiem. Jakby całą winę za swoje niepowodzenia próbowała zrzucić na innych. Powiem nawet więcej - ona nie wie, co to prawdziwa miłość. Dzisiaj przeczytałem na stronce o "dramacie ojca" Ja myślę, że jest to przede wszystkim dramat syna, który tak boleśnie przeżywa ojciec.

Zbliża się Wigilia. W rodzinnym domu znów zabłysną lampki. Adres zawsze ten sam i to samo serce ojca, bo innego serca tak blisko bijącego nie ma. Ci co żywią nienawiść powinni udać się pod ten adres. Zapukać do drzwi, jakby po drodze przez minione lata wszystko, co złe bezpowrotnie przeminęło!

Jerzy Zimny



301

Witaj, Marku!

Cały czas śledzę chorobę Hani i Twoje zmagania z problemami z tym związanymi. Tyle już napisano wspaniałych słów opisujacych to, co robisz dla swojej chorej żony.

Zastanawiam się nad listem napisanym przez panią Małgorzatę i wierzyć mi się nie chce, że można być tak nieczułym człowiekiem. Przecież nikt nie każe jej wchodzić na stronę i czytać, a późnie tak głupio i bezdusznie komentować. Ta kobieta jeszcze chyba nigdy nie doświadczyła nieszczęścia. Nie życzę nikomu czegoś niedobrego... ale może wtedy coś dotrze do tej jej pustej głowiny.

Mam nadzieję, że nie wziąłeś sobie jej listu do serca. Nie warto. Sama żółć.

Cieszę się, że Hania robi coraz większe postępy. Byle tak dalej. Niedługo święta i w Wiglię wszyscy będziemy myślami Z Tobą i Haneczką. I tyle dobrych życzeń spłynie mocą wodospadu. I może stanie się cud i będzie nie tylko dobrze, ale bardzo dobrze. Liczę na to. Po nowym roku może oprócz listu coś innego prześlę.

Marku, trzymaj się mocno i cieplutko. Uściskaj ode mnie Hanię i powiedz, że życzę jej jak najlepiej.

Z morską bryzą

Dana



300

Marku...

Toż to chora na nienawiść i zazdrość kobieta. Nie bierz sobie do serca żadnego z jej słów. Są ludzie, którym wszystko przeszkadza. Awanturują się w sklepie, piszą listy do gazet, mają pretensje do nauczycieli, są skłóceni w pracy, bo zawsze jest coś nie tak i zawsze im coś przeszkadza.

Tym razem trafiło na Ciebie. Zobacz, ile trucizny mają w sobie tacy ludzie! Sami zresztą są trucizną. Dla siebie (pół biedy!!), dla najbliższych i swojego otoczenia. Ja takich odrzucam. Takim nic nie przepowiesz, bo liczy się tylko ich ego.

Dobrze się stało, że zamieściłeś ten list na swojej stronie. Jest dowodem, jak wiele jest zła wokół nas. Przechodzisz ulicą i nie wiesz, że mija Cię żmija, która czeka tylko na okazję, by ugryźć, ukąsić, zranić, dołożyć. Tym razem próbowała dopaść Ciebie. I nie udało jej się. Była bohaterką tylko w chwili, gdy pisała ten list, gdy sączyła ze swego serca jad.

To mały człowiek, nie wart, by poświęcać mu uwagę. Ale ja piszę do Ciebie. By dać Tobie wyraz szacunku za wszystko, co robisz. By Ciebie zapewnić, że podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisały w tej sprawie moje poprzedniczki.

Trzymaj się i nie poddawaj. Rób swoje, bo robisz naprawdę coś wielkiego. I to nie tylko dla swojej ukochanej Hani, ale także dla nas, którzy pokochali i Haneczkę, i Ciebie, i Twoją stronkę.

Pozdrawiam Ciebie i Haneczkę. Niech walczy i niech się nie poddaje. Wierzę, że mając taką opiekę, wyjdzie z tej choroby. Pozdrawiam także Twoją wspaniałą córkę i Twojego zięcia. Można Wam tylko pozazdrościć.

A na plewy nie zważaj. Te trzeba odrzucać...

Grzegorz Kopaczewski, Monachium



299

Kochany Panie Mareczku, właśnie przeczytałam list pani Małgorzaty i napiszę tylko tyle:
Moją odpowiedzią na jej kalumnie będzie milczenie!!!

Anetka



298

Pani Małgorzato!

Czuję się w obowiązku wypowiedzieć słów kilka na temat listu, który pewnie ku Pani zdziwieniu, jednak został opublikowany.

List jest po pierwsze wyjątkowo chaotyczny - raz Pani współczuje i rozumie - za chwilę Pani potępia i obraża. Po co? Skąd w tej pisaninie tyle jadu i złości?

Wszyscy, którzy czytamy tę stronkę nie czujemy się traktowani jak niedorozwinięci!! Pani nas obraża!!! My czujemy się przyjaciółmi stronki i jego twórcy! Jesteśmy pełni podziwu, że z taką szczerością i może determinacją dzieli się z nami swoim bólem, ale i nadzieją. A że raz woła o pomoc, a za chwilę zapewnia, że da radę - to coś dziwnego? To zupełnie normalne w takiej sytuacji!!

Że pisze tylko o Asi i Dawidzie i o koleżankach świadczy o tym, że nie może pisać o nikim więcej!!! Widać syna i synową sytuacja przerosła!! "Trudno aby mamę mył i przebierał syn jeśli jest siostra. Zastanawia mnie, co teraz się z nim dzieje?" - to cytat z Pani listu.

Syn nie musi myć i przebierać, może zwyczajnie pomagać w inny sposób - nie wiem, robić zakupy, sprzątać, brać udział w ćwiczeniach - jednym słowem robić wszystko, co może pomóc w tej trudnej sytuacji. Synowa może zwyczajnie podać herbatę. A co się z nim, synem, dzieje? No właśnie - CO!!!??

Prawdopodobinie zniknął, tak jak znikają ojcowie, kiedy rodzi się dziecko specjalnej troski. Sytuacja go przerosła - nie przeszkadzało mu to w realizacji planów urlopowych. Było w tym czasie bardzo, bardzo źle i pewnie stwierdził, że i tak nic nie pomoże. Pomóc, to czasem zwyczajnie BYĆ!!!


A o jakiej jeszcze rodzinie pisze Pani? Czytając wnikliwie listy, wiedziałaby Pani, że rodzina - to ponad osiemdziesięcioletni schorowany ojciec Hani i jej nie mniej schorowana macocha. Ludzie sami potrzebujący pomocy. Rodzina Marka nie mieszka w Poznaniu i pewnie pomaga jak może.

Pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat z Pani listu - "Opieka nad żoną jest ZASRANYM obowiązkiem pana, a nawet przyjemnością, że może pan jeszcze opiekować się kochaną osobą pomimo swojej choroby. A pan stale użala się nad sobą". - to zdanie mówi wszystko o autorce.

Niech się Pani zastanowi, kto będzie miał ZASRANY obowiązek opiekowania się Panią w razie by co! Obowiązki można wykonywać w sposób ZASRANY, ale można je również wykonywać z sercem i miłością.

I tak to robi Marek!!! Ze swojej wielkiej miłości do żony, czerpie siły i pokazuje nam wszystkim, co znaczy KOCHAĆ. Na dobre i na złe!!

Życzę Pani, żeby ktoś tak Panią kochał przez tyle lat, jak Marek swoją żonę!!!


I jeszcze jeden cytat z Pani listu - "A my musimy czytać różnego rodzaju pańskie brednie".

NIE MUSIMY!!! Chcemy!!!

A Pani niech lepiej nie czyta... Po co?.... Nie dociera to, co powinno.


Chyba nie pozdrawiam....

Ta co czyta i będzie czytać.

Grażyna



297

Witaj Marku...

Cieszę się, że znalazły się osoby, które od razu zareagowały na ten wstrętny list Małgorzaty.

Przeczytałam go wczoraj. Zrobiło mi się bardzo przykro, że potrafiła coś takiego napisać. Cyt."Dużo pan pisze o żonie i Jej zdrowiu (taki miał pan zamiar rozpoczynając pracę nad tą witryną)".

Pani Małgorzato! Gdzie Pani była, kiedy powstawała strona i przez dwa lata z dnia na dzień piękniała? Wtedy było wszystko, co NASZ MAREK z głębi swego serca chciał nam pokazać. To było jego zamiarem. Życie jednak okazało się okrutne dla jego żony. Przyszła straszna choroba. Przez dwa lata zaskarbił sobie serca wielu odwiedzających. Przez dwa lata nie pisał o żonie.

Jesteśmy z Markiem i stronką na dobre i złe. I właśnie dla Nas teraz Marek pisze o swojej żonie i swoich problemach. MY na te wiadomości czekamy.

Przyłączam się w pełni do treści zawartych w listach Wiktorii, Jadwigi i Danuty z Rzeszowa. I ze wszystkim się zgadzam. Samo życie!

Pozdrawiam Was serdecznie. Jesteśmy z Haneczką i Tobą Marku.

Halszka



298

Drogi Marku...

Tylko tak głęboko sfrustrowany człowiek, jak Małgorzata, mógł napisać takie słowa. Ona obraża nie tylko Ciebie, ona obraża także nas, odwiedzających Twoją stronkę na dobre i na złe. Szkoda doprawdy słów na takich ludzi. Ma rację Wiktoria, że w każdym stadzie znajdzie się czarna owca. I ta pani to czarna owca wśród odwiedzających Twoją stronę.

Podzielę słowa Jadwigi. Jej list nie pasuje do klimatu tego zakątka sieci. I naprawdę rób swoje. I pisz to, co uważasz.

Tylko człowiek zapatrzony w czubek swojego nosa może nie dostrzegać tego, że piszesz o Hani nieustannie. Ja ani przez moment nie pomyślałam, że w tym, co u Ciebie czytam, może być żal nad samym sobą.

I nie pomylę się, gdy napiszę, że fakt że nic nie piszesz o synu i synowej ma swoje przyczyny. To do Ciebie nie podobne, byś upokarzał kogokolwiek.
Nie piszesz o nich, bo z pewnością Ciebie w Twoim bólu zostawili. Znam bardzo dobrze panią, której syn wyparł się w podobnej chorobie swojego ojca i matkę pozostawił samą. I "pomagała" mu (synowi) w tym skutecznie "kochana" synowa. Przez cały czas kilkuletniej choroby ojca oboje nie pomogli matce w niczym. I bez przerwy jej dokuczali, pogłębiając tym samym jej i tak niemały ból.

Jeżeli u Ciebie jest podobnie, a Ty milczysz, to tylko chwała Ci za to. Bo to jest Twój krzyk rozpaczy, Twoje ich oskarżenie.
Bo Ty nie umiałbyś, powtarzam, nikogo upokorzyć. Takie jest moje zdanie!

Proszę, nie przerywaj pisania o Haneczce. Pisz wtedy, kiedy będziesz mógł i ile będziesz mógł. My, prawdziwi przyjaciele Haneczki i Ciebie czekamy na każde słowo...

Pozdrawiam Ciebie gorąco i posyłam serdeczne uściski dla Haneczki, której promienny uśmiech z wczoraj sprawił, że chciało mi się krzyczeć z radości i śpiewać!

Danuta, Rzeszów



297

Mareczku,

Jestem wściekła na tę Małgorzatę. Jeżeli tak uwielbia pisać, to niech prowadzi własną stronę internetową. Możesz, Mareczku, być pewien, że stali bywalcy Twojej witryny są prawdziwymi jej przyjaciółmi, a przez to Twoimi i Hani. Ty jesteś autorem strony i prowadź ją w taki sposób, w jaki Ci to odpowiada. Nie bierz do siebie słów krytyki jakiejś frustratki. Jej list nie komponuje się z Twoją stroną, zupełnie tutaj nie pasuje.

Boli mnie świadomość, że musiałeś przeczytałeś takie okrutne, nieobiektywne słowa, taki niesprawiedliwy osąd.

Jadwiga



296

Haniu chcę Ci podziekować za uśmiech. Jest to miłe móc Cię zobaczyć wesołą i rozbawioną, którą tę radość na buzi napewno sprawia Twój małżonek - Marek.

Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko.

Marku jesteś "dorosłym chłopcem" - i wiem, że życie bywa czasem dla nas samych okrutne i brutalne. Bierze się to czasem z samego otoczenia, w którym przebywamy - a myślimy, że jest inaczej.

Otoczenie i środowisko nigdy nie da nam samego w sobie zadowolenia, albowiem jak w każdym stadzie jest czarna owca. Także i z tym musimy się pogodzić.

Jak w każdej rodzinie - zakała wyrośnie, pomimo wrażliwości i miłości całej rodziny. Nie zmienimy jej inności, a czasem wręcz wrogości do całego świata.


Pokorą, miłością i szlachetnością serca zawsze możemy iść z głową podniesioną do góry, a na swoje odbicie lustrzane możemy popatrzeć z odwagą i prosto w oczy do siebie uśmiechnąć się.

W wielkiej przyjaźni czasem padają słowa inne od tych, na które czekamy i chcielibyśmy usłyszeć.

"Nic to" jak mawiała Baśka Wołodyjowska należy iść do przodu, do celu. Celem jest Hania i pomoc w każdym dniu słońca lub też kiedy jest nawet ta inna niecodzienność w nas samych, a też i od osób w naszym przekonaniu dorosłych i odpowiedzialnych.

Jestem z Wami.

Wiktoria



295

Witam Pana!

Jestem stałą czytelniczką pańskiej strony. Czytam od dłuższego czasu i bardzo mi się podoba. Jednak wszystko ma swoje granice. Dużo pan pisze o żonie i Jej zdrowiu (taki miał pan zamiar rozpoczynając pracę nad tą witryną). Widzę, że bardzo starał się pan pisać codziennie, chociaż ostatnio jest inaczej... wiem, brak czasu. Ale chyba nie myślał pan, że będzie inaczej.

Jestem osobą po przejściach, więc staram się z panem identyfikować. "Staram się" to dobre określenie, bo nie zawsze mi to wychodzi. Mimo wszystko mam kilka uwag, pytań, nie wiem jak to nazwać.

Bez problemu mogę stwierdzić, że mój list nie ukaże się na stronie bo tam znajdują się tylko opinie pochlebne dla pana. Na początku bywały też inne, ale teraz to już nie. Jak wiadomo nie wszyscy ludzie mają taki sam gust i takie same zdanie.

Mam nadzieję, że po przeczytaniu mego listu nie odpowie mi pan zbawczym "nie musi pani odwiedzać mojej strony". Nie o to w tym wszystkim chodzi. Każdy powinien poznać opinie innych oraz przyjąć krytykę.

Początkowo byłam bardzo poruszona pańską i historią i nadal jestem. Od pierwszych dni kojarzyłam ją ze swoją z przed kilku lat. Byłam na bieżąco ze wszystkimi dobrymi i złymi zdarzeniami, jakie były opisane. Podobało mi się jak pisał pan, że może liczyć na pomoc swoich dzieci i bliskich. Wszyscy podawali pomocną dłoń, a pan jak mąż chorej trzymał się bardzo dzielnie. Zresztą tak trzeba przy chorej osobie. Chciałam wówczas napisać jakieś dobre słowo, jednak coś mnie powstrzymywało i chyba dobrze. Teraz wiem dlaczego. Z czasem coraz mniej o żonie i tych bliskich, co niby mieli pomagać, a więcej pisze pan o sobie. Gdzie są inni??!! Tylko jest Asia i Dawid i koleżanki. Rodziny pan nie ma??? Przecież byli bliscy??!! A można przeczytać same filozoficzne refleksje, które do niczego nie prowadzą.

Mam wrażenie, że traktuje pan ludzi jak osoby niedorozwinięte!!!

Dlaczego?? Każdy wie na swój sposób, jaki pan jest zrozpaczony w swoim bólu, ale bez przesady. Nie jest pan pępkiem świata. Wiadomo, że ludzie w takiej sytuacji potrzebują wsparcia, ale nie powinno to sięgać do tego stopnia. To jest chwilami nudne i żałosne. Jak dało się zauważyć mniejsze zainteresowanie pana stroną, to pan już wołał "nie opuszczajcie mnie". Człowieku, jednego dnia jest tylu innego dnia tylu czytelników, każdy ma swoje życie, zlituj się!!

Pisał pan o swojej Haneczce i tak powinno pozostać. Ale pan nie, musi upokorzać jednych, a potem wywyższyć innych. Wyczytałam, że ma pan dwoje dzieci córkę i syna. Bardzo ładnie ze strony córki, że tak dzielnie pomaga. To jest Jej mama. Trudno aby mamę mył i przebierał syn jeśli jest siostra. Zastanawia mnie, co teraz się z nim dzieje? Był wspomniany parę tygodni temu, a teraz głucha cisza. Zrobił coś, że pisze pan tylko o wybranych osobach?! Pewnie tak.

Jak wspomniałam wczesniej przeszłam to. Myślałam tylko o swoim bólu, "dlaczego mnie to spotkało i moją rodzinę". Nie myślałam wtedy, że krzywdzę innych odrzucająć pomoc. Uważałam, że to ja mogę stawiać warunki. Po czasie doszło do mnie, że to nie tak.

Może choroba żony doprowadzi pana do pewnych reflekscji o sobie, bo przydałoby się.

Dlaczego można przeczytać jaki pan jest biedny i jak mi ciężko bo sam musze sobie radzić ze wszystkim. Po chwili czytamy, nie jest mi ciężko dam radę. Po takim tekście czeka pan znów na pochwały czy coś w tym rodzaju??!! Tak nie można!!

Opieka nad żoną jest ZASRANYM obowiązkiem pana, a nawet przyjemnością, że może pan jeszcze opiekować się kochaną osobą pomimo swojej choroby. A pan stale użala sią nad sobą.

Niech pan przestanie pisać co Asia lub Dawid zrobili, to jest nudne i mdłe. Nas czytelników ciekawi, jak zdrowie Hani, jak wraca do prawie normalnego życia. Jej myśli i postępy. A my musimy czytać różnego rodzaju pańskie brednie. Wynika z tego, że nie dajecie rady, a przecież można pogodzić wszystko.

Mnie kiedyś ktoś tak samo potraktował takimi uwagami wytykając błędy. Ciężko mi było, ale przyjęłam krytykę. Ucierpiał na tym mój honor, przeprosiłam wszytkich. Patrząc na to z perspektywy czasu nie mam prawa pomyśleć, że źle zrobiłam przepraszając te osoby. Wiem, że gdybym postąpiła inaczej byłabym teraz samotna i nieszczęśliwa. Piszę to panu bo wyczuwam, że jest u pana podobnie. To można wyczytać na stronie jak opisuje pan swoje rozmowy z np.bliską osobą.

Nie interesuje mnie co pan zrobi z tym listem, ważne co pan będzie robił dalej.

Pozdrawiam

Małgorzata



294

Drogi Marku dawno nie pisałam...

Dzisiaj piszę do Ciebie, ponieważ bardzo wzruszyły mnie pozycje na stronce:
- pierwsza: wiersz Pani Ewy o tych Górnikach z Halemby - wylałam morze łez;
- druga: to stan zdrowia Pani Hani. Dobrze, że się uśmiecha. Wiem, że jest wam ciężko, rozumiem, co to jest udar.

Nie przestaję się modlić do świętych Patronów o Jej zdrowie i siły dla Ciebie i całej Twojej rodziny. Mam nadzieję i wierzę, że Pani Hania powoli wróci do tamtego stanu. Wiem, że trzeba czasu, a ten czas się dłuży. Zawsze nalezy mieć nadzieję. Duchowo zawsze jestem z Wami i myślę o Was.

Widzę, że stronka pięknieje. Jakże cudowne są kwiaty w życzeniach na imieniny Kasi.

Uwielbiam kwiaty, na pewno kocha je też Pani Hania. Życzę Jej zdrowia i tysiąca uśmiechow, a także pięknej balsamicznej muzyki, która pomoże Jej w powrocie do zdrowia.

Zawsze Duchowo z Wami

Renata z Limanowej



293

Marku...

Słyszę tykanie zagara, który odmierza czas. Czas, który jest dobrym lekiem na wszystko. Uciekają dnie, a w naszych sercach pozostaje i jest nadal nadzieja, miłość i wiara na każde jutro.

Cieszy mnie, że Hanuś nasza czyni postępy w mowie, cieszę sie razem z Wami każdą zmianą ku lepszemu. Małe kroczki, ale jest radość, jest błysk w oczach u Ciebie Marku, a za tym idzie myśl. Myśl, która pozostaje, z którą starasz się podzielić z nami.

Ważne też jest, że już jesteś "chłopcem " zorganizowanym, że stajesz się w tej materii pomocy dla Hani - profesjonalistą.

Haniu, dla Ciebie słonko rano wstaje.
Dla Ciebe księżyc wędruje po niebie.
Dla Ciebie, Haniu, serce Marka bije,
Wasza miłość odnajdzie drogę,
tam, gdzie nawet nie ma ścieżki...


Marku dla Hani wyjątkowe pozdrowienia i wyjatkowy uścisk, a także dużo ZDROWIA, ZDROWIA, ZDROWIA..

Jestem z Wami

Wiktoria



292

Witam i pozdrawiam Was najpiękniej. Moje myśli jako kropelka radości dla Was, Marku, na dzisiaj. Uściśnij dłoń Haneczki na dowód, że nieustannie jestem z Wami.

Ja w swym trudnym okresie zadawałam sobie pytania: Jak długo dam radę? Jak to wszystko wytrzymam? Teraz zastanawiam się nad Twoją sytuacją...

Halszka



291

Witaj Marku.

Pozdrawiam serdecznie i zycze spokojnego dnia. Podziwiam Cię, że przy takiej ilości obowiązków znajdujesz czas, by zawsze coś ciekawego znalazło się na stronce.

Uściski dla Haneczki

Deni



290

Kochana Babciu!

Pamiętasz, że w zeszłym tygodniu obiecałam Ci, że do Ciebie znowu przyjedziemy z Mamusią? Niestety, będziemy musiały przyjechać za jakiś tydzień, ponieważ jestem chora. Nie będzie mnie w szkole do końca tygodnia i w ogóle nie będę wychodzić z domu. Ale mówi się trudno... Zaległości w szkole nadrobię, a odwiedzimy Cię z Mamą w przyszłym tygodniu.

Często o Tobie myślimy i rozmawiamy, wiesz. I ciągle podziwiamy Twoją pogodę ducha. Ściskamy Cię mocno i całujemy!

Marta z Mamą

PS. Czy płyta, którą Ci dałyśmy spodobała Ci się? Mamy nadzieję, że tak.



289

Niektórzy ludzie czynią świat wyjątkowym tylko dlatego, że są.

Szybkiego powrotu do zdrowia, odwagi i wytrwałości w tak ciężkim okresie, siły i wiary życzy

Kamila z rodzicami i rodzeństwem



288

Marku... Po długiej nieobecności na Twej stronce weszłam i... znieruchomiałam. Jestem głęboko poruszona Twym i Twej rodziny dramatem, nie znajduję słów pocieszenia. Nie umiem jeszcze odnaleźć właściwych słów po mojej tragedii, niemniej jestem z Wami.

Hani życzę radości z każdego dnia, radości z wnuczki, szczęścia z Tobą na każdą godzinę, na każdy dzień, powrotu do zdrowia, uśmiechu na codzień.

Jestem z wami całym mym malutkim sercem.

Ewa z Wejherowa



287

Kochana Ciociu.

We wtorek przyjedzie do Ciebie Janeczka z Siedlca. Bardzo się cieszy z tej wizyty i wciąż o niej mówi. Dostałam od Niej "bojowe" zadanie - dowiedzieć się, co zdrowego i dobrego może dle Ciebie ugotować. Mam nadzieję, że cokolwiek to będzie, zjesz z apetytem.

W czwartek odwiedził nas Dawid. Wierzę, że pozdrowił Cię od nas i mocno uściskał. Masz kochanego zięcia.

Chciałam Ci się, kochana Ciociu, pochwalić. Oboje z Błażejem obroniliśmy dziś prace dyplomowe. Już za trzy tygodnie odbierzemy dyplomy. Wiem, że bardzo cieszyłaś się, gdy rozpoczynaliśmy naukę, więc na gorąco przesyłam Ci te dobre wieści.

Cały czas myślimy o Tobie i cieszymy się, że masz się coraz lepiej. Ale przy takiej opiece nie może być przecież inaczej.

Cudownie, iż odwiedziła Cię Violetta z Martą. Zawsze wiedziałam, że Twoje marzenia się spełnią i będziesz Je miała blisko siebie. Zasługujesz na to, bo kochasz te kobietki i zawsze za Nimi tęskniłaś. Proszę, pozdrów i Violettę i Martę ode mnie przy następnej okazji.

Bardzo mocno Cię ściskamy i całujemy - ja, Błażej,Maciek i Bartek. Na wymienianie reszty nie mam siły. Jest późno, a o 7.00 znowu do szkoły. Ostatni raz. Całujemy mocno.

Ewa



286

Mam ręce zbyt słabe
by wszystkich obronić
przed złem tego świata
lecz silne na tyle,
by nimi ogarnąć
spragnionych pociechy.


Ogarniam Was na odległość rękami, myślą i sercem. Najcieplejsze pozdrowionka i :)))

Kalina Beluch



285

Panie Marku,

Jak już wcześniej pisałem, sercem i myślami jesteśmy z pańską żoną. Życzymy Pani Hani ZDROWIA, ZDROWIA I JESZCZE RAZ ZDROWIA. Panu również życzymy zdrowia i wytrwania, a przede wszystkim wiary w lepsze jutro.

Jurek i cała paczka z Niemiec



285

Marku, nikt nie boi się wyzwań, tylko jest inaczej z ich wykonaniem.

Ja jestem pewna, że te wezwania fizyczne, mimo swej choroby pokonujesz, ale myśli nie pokonasz, nikt ich nie pokona. Odganiasz swoje myśli, ale one wracają jak bumerang. Każdy jest błogi i zadowolony, jeśli wracają myśli dobre, piękne i szczęśliwe. Jeśli jest odwrotnie, to wtedy nie bardzo wiemy, jak z tym żyć, jak to wszystko zaakceptować. Ale czas jest po to, że odnajdujemy się ponownie w nowych stuacjach. Przelejesz je na papier, przelejesz do nas tylko część tych myśli i to dla nas zrozumiałych.

Te myśli, które najboleśniej Cię bolą, (każdy człowiek myśli, choć są to różne myśli), które codziennie i co noc spać Ci nie dają, to ich i tak nie przelejesz, tego nikt Ci nie jest w stanie Ci zabrać.

Zabraknie Ci gotowych słów, a abecadło wyda Ci się za krótkie. Zaakcentuję to jeszcze raz, kto nie zetknął się z chorobą taką samą jak Twoja Hania lub podobną, ten nie zrozumie.

Zaliczyłabym tych ludzi do grona szczęściarzy, albowiem nie ma nic cenniejszego w naszym życiu jak zdrowie i miłość do drugiej osoby, która daje nam siłę, która jest motorem do wszystkiego, co się dzieje wokół nas. Zdrowie mamy tylko jedno, mamy co prawda już "części zapasowe" ale to też każdy organizm inaczej przyjmuje.

Marku, ta cisza jest okropna, brutalna, ale musimy ją akceptować, musimy też ze spokojem wewnętrznym i otwartym sercem, pełnym milości przejść do codziennych czynności. I to robisz Ty i każdy z nas to robi.

Nie zmienimy tego, możemy tylko oszukać samych siebie. Tu rodzi się pytanie: na jak długo? czy warto? Szukamy innych rozwiązań, błądzimy w zamyśleniu, szukamy winy, są pytania co by, gdyby...

Wreszcie twardy krok na ziemię i jest na normalność, którą wykonujemy codziennie w szarości lub słońca dnia. Wewnętrznie chcemy i oczekujemy zmiany (nie ważne jaka to zmiana), chcemy czasem tę zmiany na już, ale Ty wiesz, że czas, który jest lekiem na wszystko zawsze przyjdzie...

Ucałuj i uściskaj Hanię. Jestem z wami.

Wiktoria



284

Drogi Marku!

Bardzo dawno nie pisałam. Przestałam wchodzić na Twoją stronę ponieważ za bardzo utożsamiam się z Twoją sytuacją i przez to zaczęłam na nowo przeżywać gehennę jaka była moim udziałem przez prawie pięć lat. O tego czasu minęły następne cztery lata i myślałam, że osiągnęłam już jakąś równowagę.

Okazuje się, że nie. Czytając Twoją stronę przeżywam na nowo każdy dzień z ponad 1500 dni i nocy, kiedy nigdy nie wiedziałam, czy za chwilę nie nadejdzie to najgorsze... aż nadeszło, bo było nieuniknione. Nie mam siły śledzić teraz Twojej walki, która zbyt przypomina mi moją. Twoja sytuacja jest lepsza tylko o tyle, że nie jesteś sam. Ja byłam zupełnie sama - z problemami , wydatkami, podejmowaniem decyzji i z pracą ponad siły.

Dzisiaj weszłam na Twoją stronkę po raz pierwszy od dłuższego czasu. Z tego, co piszesz - widzę, że już wiesz, iż pewne zmiany są nieodwracalne. Z tym było mi najtrudniej się pogodzić: - z tym, że chory po udarze ma już inną osobowość - jest tylko trochę podobny do tego kim był. Wmawiałam sobie, że jest inaczej. Ty też to robiłeś na początku. Podobnie jak Ty wmawiałam też sobie, że to stan przejściowy, mimo, że lekarze mówili mi wprost, że może być tylko gorzej. Nie chciałam wierzyć, ale to na dłuższą metę w niczym nie pomogło.

Sprawy Twoje i Haneczki stały mi się bliskie. Jednak nie mam siły przeżywać tego jeszcze raz. Powiem wprost. Jestem zupełnie sama. Ostatnio nasiliły mi się bóle zamostkowe. Boję się. Muszę unikać jakichkolwiek, nawet najmniejszych stresów. Tak powiedział mój kardiolog.

Życzę Tobie i Haneczce wiele spokoju , siły i optymizmu.

J.



283

Marku,

Od dawna odwiedzam Twoją stronę, ale do tej pory nie miałam odwagi nic napisać. Znam ból i cierpienie, z jakimi zmagasz się na codzień. Jesteś wspaniałym człowiekiem i mocno wierzę, że wszystko będzie dobrze, oczywiście na miarę możliwości.

Byłam w podobnej sytuacji kilka lat temu, kiedy mój mąż miał 3 wylewy pod rzad. Tylko mi nikt nie pomógł. Każdy się bał. Nie wiem, choroby, pomocy... zostałam sama z bólem, cierpieniem i tym niesamowitym wysiłkiem fizycznym.

Ty masz bardzo wielu przyjaciół. Nie jesteś sam. Jest mi bardzo źle z tym, że nie mogę Ci pomóc finansowo, ale, jak napisałam, zostałam zupełnie sama i jest mi bardzo ciężko. Jednak myślą i modliwą jestem z Wami.

Pozdrawiam Cię bardzo, ale to bardzo ciepło, a Twojej ukochanej Haneczce życzę dużej poprawy zdrowia.

Beata z Gdanska



282

Marku... Piszesz przedsmak. Co to się stało, że rozlałeś herbatkę? Powiem tak, to było z Twojej strony takie "słodkie" rozlanie, gdyż chciałeś to zrobić z należytą starannością i miłością do Hani..

Ale to również jest skutkiem Twoich myśli, zmęczenia i nie tylko. Zapewniam Cię, że więcej tego nie zrobisz, gdyż narastać będzie w Tobie z dnia na dzień samokontrola, aż się staniesz w tej dziedzinie i nie tylko, profesjonalistą.

Miło jest czytać i serdecznie i ciepło pomyśleć o tych osobach, które bardzo chętnie chcą Wam pomóc. Jest to pomoc nie określona żadnym miernikiem i nie ma zapłaty za wkład, za trud. Jest się wtedy spełnionym duchowo, że umiemy się zorganizować i chcemy pomóc. Mieszkam za daleko, ale chętnie też bym Wam fizycznie pomogła, gdyż nie wiem, czy ja kiedykolwiek nie potrzebowałabym takiej pomocy, jak Wy teraz. Za to, co dajemy ode siebie z czystego serca, możemy dostać jeszcze coś piękniejszego... Jestem przekonana Marku, że mnie rozumiesz.

Pani Grażyno, kieruję ukłon w Pani stronę. Jest wiele racji i słuszności w tym, że Asia musi odpocząć - więcej już nic nie mogę dodać.

Mareczku, proszę ode mnie buziaczek dla Hani. Jestem z Wami.

Wiktoria



281

Zawsze pragnęłam
być dobrą wróżką,
...
Mam tylko uśmiech...

I właśnie tym uśmiechem chciałabym Wam zaczarować świat. Cieplutkie pozdrowionka i :)))

Kalina Beluch



280

Marychnek!

Podtrzymuję swoją deklarację pomocy, chociaż jako osoba pracująca mam utrudnione zadanie. Deklaruję jednak pomoc w takiej formie jak zapowiadałam. Przychodzę do Was w umówiony wtorek ( dzień, który najłatwiej mi zorganizować sprawy domowe i opiekę nad wnusiem - Kubusiem) zaraz po pracy i:

1. Przynoszę umówione zakupy;
2. Gotuję Wam obiad na następny dzień;
3. Sprzątam i wykonuję inne potrzebne prace;
4. Wykonuję potrzebne czynności przy Hani;

W tym czasie Asia ma wolne - nie musi przychodzić! Ty możesz robić to, co chcesz - np. iść do dentysty, lub na spacer z kijkami. Asia musi mieć czas na swoje życie!!! Inaczej wysiądzie psychicznie!!!

Narazie tylko tak mogę pomóc, Myślę, że jak się zorganizujemy, powiecie, co Hania może jeść na obiad, albo, że w czasie mojego dyżuru trzeba coś wyprasować albo powycierać kurze - będę starała się to wykonać.

Jedyna trudność, jaką w tej chwili widzę - to dojazd do Was!!! Muszę opracować plan strategiczny, bo zupełnie nie wiem, jakim autobusem lub tramwajem dojechać i gdzie wysiąść. Myślę, że tu Asia mi coś podpowie, a Ty przyślesz mi mapkę komunikacyjną. Wieczorem jak będę wracać, to Rysiek po mnie przyjedzie. - ma w szkole popołudniówkę. Tak myślę. Szkoda,że tak daleko mamy do siebie!!! Można by było jakieś jedzonko Ci podrzucić, dla Hani coś przygotować... No trudno. Mam nadzieję, że się jakoś zorganizujemy. Już dzisiaj, patrząc w kalendarz, wstępnie planuję wtorek - 21 listopada.

Napisz, jak widzisz tę moją ofertę, czy Ci to coś pomoże. Jeżeli jeszcze za wcześnie na moją wizytę, to odczekam, aż się wszystko poukłada.

Myślę,że bardzo dobrze robicie - po trochu, ale sukcesywnie podnosić nieco Hanię. Co kilka dni podwyższałabym trochę kąt siedzenia.

Przesyłam Wam moją serdeczną deklarację pomocy, a Ty napisz szczerze w czym Ci jeszcze, jako osoba pracująca i opiekująca się dorywczo wnusiem - Kubusiem, mogę pomóc. Mogę przecież też przyjechać z gotowym obiadkiem. Muszę tylko wiedzieć, co jada Hania, a Ty musisz jeść kaszę i ryż (ha, ha, ha). Ucałowania.

Grażyna



279

Bardzo rozsądne jest to, co napisałeś na stronce, Marku. Czytam po raz kolejny, analizuję i porównuję... Ehh, tak naprawde to jestem mocno wystraszona od dwóch miesięcy, bo jakby nie daj, Panie Boże, coś ktoremuś z nas, mnie albo mężowi (puk, puk w niemalowane)... moja wyobraźnia w tym momencie wysiada. Czarna dziura i już!

Niedawno jedna mamuśka autystycznej dziewczyny powiedziała mi: "Kochana, ty się nic nie martw. Pan Bóg tak nas już doświadczył, że teraz już nic złego wiecej nas nie spotka".

Bardzo chce wierzyć, że ma rację, czego i Tobie życzę, Miły Marku... Buziaczki...

Nikka



278

Witaj Marku, Zaskoczona jestem, że zamieściłeś mój wiersz na swojej stronie. Ale niezmiernie mnie to ucieszyło.

Przyznam, że pierwszy raz gościłam u Ciebie. Piękna jest ta strona. Czuję się zaszczycona tym, iż znalazłeś tam miejsce dla mnie. Przeglądając ją, poczułam się lepiej. Tyle w niej serca, miłości i przyjaźni. Tego,czego tak bardzo nam wszystkim trzeba.

Poruszyła mnie choroba Twojej żony, Wasze zmagania. Życzę powodzenia w walce z chorobą. Całym sercem.

Nie wiem, czy powinnam coś o sobie napisać, ale skoro zamierzam częściej gościć u Ciebie, to chyba powinnam. Jaka jestem? Niepoprawna romantyczka, raczej nieśmiała, ale co jest ważną cechą jestem optymistką. Dla mnie szklanka jest zawsze pełna do połowy. I pomimo tego, że mój Sen się nie zmaterializował, to nie tracę nadziei. Mam także nadzieję, że i mnie z czasem będziesz mógł zaliczyć do grona swoich przyjaciół.

Z serdecznymi pozdrowieniami

Violetta Weiner



277

Kochana Babciu!

Wiem, że Dziadek czyta Ci wszystkie listy, które dostajecie. Mam nadzieję, że mój dojdzie i też zostanie przeczytany:).

Cieszę się, że robisz takie duże postępy w ruszaniu lewą nogą i ręką. Ale pamiętaj, że nie wolno ci przestawać! Ćwicz dalej i pamiętaj, że masz dla kogo to robić.

Pewnie chciałabyś wiedzieć, co tam u mnie w szkole. Przede wszystkim - bardzo dużo nauki. Już mam zapowiedziane 3 sprawdziany, zgłosiłam się do konkursu biologicznego "Salamandra" i przed chwilą skończyłam sobie drukować informacje o polskich Parkach Narodowych. Poza tym, w klasie jest coraz weselej i z każdym dniem jesteśmy coraz bardziej zgrani. Po prostu, jest świetnie i teraz się śmieję, że podczas wakacji tak się denerwowałam:).

Serdecznie Cię pozdrawiam i mocno całuję i ściskam. Mama Ci również przesyła pozdrowienia i buziaki.

Marta z Mamą

Ps. Niedługo Mama spotka się z Ciocią Asią i dostaniesz swoje skarpetki:).



276

Drogi Marku.

Z całego serca dziękuję... Twój czas jest teraz taki cenny i doba jest dla Ciebie za krótka. czuję się więc tym bardziej wyróżniona. Wzruszyłam się i popłakałam, bo "zrobileś mnie" aż w pięciu wariantach. Jak będziesz już miał założone to osobne konto w banku (rozmawialiśmy o tym przez telefon), to podaj tę informację na stronce. Za kilka dni dokonam wpłaty taką samą z adnotacją jak poprzednio.

Życze dużo zdrowia i siły. Twoja Haneczka ma niebywałe szczęście, że ma obok siebie Ciebie. Chciałabym, żeby mnie też ktoś tak kochał. Pozdrawiam serdecznie i załączam całuska dla Haneczki.

Sylwia Grabiec-Brzezińska z Gliwic

  • /bol-i-nadzieja/68-listy-do-hani/601-listy-326-397
  • /bol-i-nadzieja/68-listy-do-hani/599-listy-233-275