Anatomia miłości

 

   Jest najważniejsza w naszym życiu, w bezpośredni sposób decyduje o naszym szczęściu, a jednak nie potrafimy poświęcić jej głębszej refleksji: tymczasem miłość, jak żadne inne uczucie, zasługuje na wnikliwą analizę.

   Rozmawiając z nią czuję, że Isabel Menéndez próbuje poddać mnie psychoanalizie; ona z kolei ma wrażenie, że ją egzaminuję. W pewnym momencie przyznajemy się do naszych odczuć i naraz wszystkie te emocje zaczynamy postrzegać jako pewne bogactwo. Dowiaduję się, że u podłoża naszych lęków leży pragnienie bycia zrozumianym i docenionym. To właśnie tego dotyczą rozważania, które pani Menéndez zawarła w swojej najnowszej książce "La construcción del amor" (Konstrukcja miłości).

   – Miłość kieruje naszym życiem, to największe wyzwanie, z jakim musimy się zmierzyć i najbardziej złożone. Właściwie prawie wszystkie cierpienia mają swoje źródło w tym, że czujemy się niekochani. Ale miłości można się nauczyć – mówi autorka. Od ponad trzydziestu lat łączy praktykę kliniczną z pisarstwem na temat psychoanalizy.

   La Vanguardia: Czy nasza podświadomość to potwór?
   Isabel Menéndez: To zbiór różnych namiętności, które każą nam żyć, cierpieć, kochać, które nad nami panują, są silniejsze od nas.

   Tak jak mówiłam: to potwór.
   Wszyscy mamy w sobie obcą istotę, która każe nam cierpieć. Budzi w nas lęk, ponieważ jej nie znamy. Warto się zastanowić, dlaczego tak bardzo się jej boimy, skoro wiemy, że ona jest częścią nas samych.

   Co pani proponuje?
   Wysłuchać co ta istota ma do powiedzenia. Podświadomość często wyraża się w snach, objawach chorobowych, w różnych pomyłkach, w tym wszystkim, nad czym nie jesteśmy w stanie świadomie zapanować.

   A co potem?
   Trzeba nad tym popracować. Musimy się wyzwolić, przestać zadawać sobie samemu ból i bardziej cieszyć się życiem.

   Ma pani na to jakieś domowe sposoby?
   W naszym życiu jest coraz mniej miejsca na refleksję, ciągle się spieszymy, nie wiadomo dokąd... przecież i tak wszyscy umrzemy. Recepta polega na tym, aby nie bać się podświadomości.

   Jak to osiągnąć?
   Poprzez świadome praktykowanie pokory. Musimy uznać, że na bardzo wiele spraw w naszym życiu nie mamy żadnego wpływu. I bardziej skoncentrować się na miłości.

   Jak to?
   Miłość to jedna z tych najważniejszych spraw, od których zależy nasze szczęście.

   A tymczasem jeszcze nigdy nie było aż tylu samotnych osób co dzisiaj.
   Myślę, że dzieje się tak dlatego, ponieważ jesteśmy zbyt wymagający i uważamy, że druga osoba powinna nam ofiarować więcej, niż jest w stanie.

   A może wiele osób jest zbyt skąpych w uczuciach.
   Kobiety są zwykle bardziej wymagające niż mężczyźni, toteż one cierpią bardziej. Mężczyźni oczekują mniej, więc częściej znajdują to, czego szukają.

   A czego szukamy w miłości?
   Czegoś, co jest dla nas bardzo cenne i co przypomina nam nasze dzieciństwo, szczęśliwy okres, do którego chcielibyśmy wrócić lub wręcz przeciwnie. Wzorce związków miłosnych zawsze powstają w pierwszych latach naszego życia.

   Dlaczego tak trudno jest nam znaleźć miłość?
   Miłość w taki czy inny sposób kieruje całym naszym życiem. Fakt, że ją znaleźliśmy lub nie, straciliśmy ją, tęsknimy za nią... leży u podstaw wszelkiego cierpienia, wszystkich naszych niepowodzeń w życiu. Miłość decyduje o naszej relacji z drugim człowiekiem, ze wszystkimi ludźmi. Niektórzy boją się kochać, nikt ich tego nie nauczył, zabrakło im prawidłowych wzorców, które przekazałyby im ich matki.

   To matka zawsze jest wszystkiemu winna, niezależnie od tego, co robi.
   Matka odgrywa fundamentalną rolę i to ona wyznacza nam wzorce relacji miłosnych na całe życie.

   Sama pani widzi!
   Ale jeśli ojciec nie spełni swojej roli, nasze związki miłosne również zakończą się katastrofą. To ojciec przejmuje syna od matki. Są mężczyźni, którzy uważają, że zajmowanie się dziećmi to zajęcie dla kobiet i trzymają się na uboczu, ale jest to postawa infantylna.

   Co w takich wypadkach należy robić?
   Starać się temu zaradzić. Myślę, że to rozczarowanie i brak zaufania są w dużej mierze odpowiedzialne za to, że kobiety odsuwają mężczyzn na boczny tor.

   Na pewno nie dzieje się tak bez powodu.
   Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, są tylko nieuświadomione decyzje. Często wybieramy na naszych partnerów osoby o określonych cechach. To dlatego niektórzy ludzie wciąż ponoszą klęskę. U podłoża ich decyzji leżą pragnienia, które warto przeanalizować. Wie pani, co widzę dookoła?

   Co takiego?
   Strach przed obdarzeniem kogoś miłością. W miłości trzeba wiele zaryzykować, a my wolimy inwestować energię w takie dziedziny życia, które przynoszą nam korzyści. Nie chcemy sobie komplikować życia.

   To źle?
   Strach przed miłością zawsze jest związany z obawą, że ktoś inny zdominuje nasze życie, że przestaniemy być sobą.

   Mówi pani, że miłości trzeba się nauczyć. Czy nie jest to uczucie nieodłącznie związane z naszym życiem?
   Miłość jest związana z pragnieniem, a pragnienia się uczymy. Człowiek uczy się pragnąć różnych rzeczy, kiedy napotyka na ograniczenia. Aby móc pokochać, trzeba nauczyć się znosić frustrację.

   Czego pani sama się nauczyła?
   Że mamy wielką zdolność samooszukiwania i że nasze dążenie do destrukcji jest bardzo silne. Bardzo mnie cieszy, kiedy widzę ludzi, którzy potrafią zaryzykować. Trzeba stawić czoło samemu sobie, a to jest największe wyzwanie.

   Czy ma pani jakieś inspirujące przesłanie na temat miłości?
   Warto uświadomić sobie, że inni ludzie zawsze będą nas rozczarowywać i że to rozczarowanie wcale nie jest złe. Ono pobudza nasze pragnienie, by kiedyś w przyszłości osiągnąć to, na czym nam tak bardzo zależy.

   To niewielka pociecha.
   Trzeba uświadomić sobie, że nie wszystko, czego pragniemy, się spełni.

   Czasami zadowalamy się małymi rzeczami.
   Tylko świadomie.

   Rozumiem.
   Związek między dwojgiem ludzi nie powstanie sam, miłość potrzebuje czasu, miejsca, przestrzeni. Trzeba nad nią pracować, od czasu do czasu usiąść i porozmawiać.

   Kobiety zawsze są gotowe do takiej rozmowy.
   A mężczyzn trzeba do niej zachęcić. Im to przychodzi z większym trudem, ponieważ bardziej się boją.

   Czy to znaczy, że jesteśmy skazane, by odgrywać wobec nich rolę matki?
   Ależ skąd, musimy tylko nauczyć się być bardziej kobiece. Mężczyźni mają tendencję do tego, by idealizować kobiety. Niektórzy z nich, kiedy partnerka ich rozczaruje, porzucają ją i szukają sobie następnej, którą będą mogli idealizować. Tacy ludzie nigdy nie stworzą udanego związku.

   Nie brzmi to zbyt zachęcająco.
   Nasze cierpienie to cena, jaką płacimy za winy, których nawet sobie nie uświadamiamy: mówią o tym wszystkie religie. Kiedy czujemy ból, trzeba się zbuntować i powiedzieć sobie, że nie chcemy więcej cierpieć.


 

  Źródło: La Vanguardia. Tekst zamieszczony na portalu onet.pl  KOBIETA

  • /ciekawostki/322-psychologia/3112-w-mskim-wiecie-czy-on-wierzy-w-mio
  • /ciekawostki/322-psychologia/2971-nie-mona-by-dwa-razy-w-paryu