Zaczęło się w Krakowie - Matka królów Europy (1)

 

Elżbieta Rakuszanka, żona Kazimierza IV Jagiellończyka, współrządziła długo i mądrze, żyjąc przez 51 lat w pobliżu czakramu wawelskiego


Elżbietę Rakuszankę - bo o niej będzie mowa - łączyły więzy pokrewieństwa z polską dynastią Piastów. W jej rodzinie przechowywano tradycje pochodzenia po kądzieli od wnuczki Kazimierza Wielkiego, również Elżbiety - żony cesarza Karola IV, a matki Zygmunta Luksemburczyka - niedoszłego króla Polski.

Nasza Elżbieta przyszła na świat jako trzecie z czworga dzieci księcia austriackiego - Albrechta V Habsburga - od 1437 r. króla Węgier i Czech, 18 marca 1438 r. obranego jako Albrecht II królem rzymsko-niemieckim - oraz Elżbiety, jedynej córki cesarza Zygmunta Luksemburskiego, króla Czech i Węgier oraz Barbary von Cilli (dzięki czemu Elżbieta była spokrewniona z Anną Cylejską, trzecią żoną Jagiełły, a nawet - w dalekim stopniu - z Jadwigą Andegaweńską, dziś świętą).

Skąd określenie: Rakuszanka? Otóż w tamtych czasach Austrią nazywano jedynie ziemie wokół rzeki Enns po Las Wiedeński, a więc obecną Austrię Górną i Dolną z Wiedniem. Obszar ten nie pokrywa się z dzisiejszą Austrią. Władcą wspomnianych ziem był ojciec naszej Elżbiety. Dawna Austria nosiła nazwę Rakuzy, stąd w polskiej historiografii Elżbieta nazywana jest wymiennie Rakuską lub Rakuszanką. Po różnorakich ustaleniach (co nie było łatwe) historycy doszli do wniosku, że Rakuszanka urodziła się w pierwszej połowie roku 1436.

Jako córa domu habsburskiego nazywana jest także Elżbietą Habsburżanką. Cały czas mówimy o tej samej osobie.

Po niespodziewanej śmierci ojca, Albrechta II, jej matka, królowa Elżbieta, postanowiła przejąć władzę dla swego nienarodzonego jeszcze syna (Władysława zwanego Pogrobowcem), ale w styczniu 1440 roku sejm węgierski w Budzie powołał na tron króla Polski Władysława Jagiellończyka, później nazwanego Warneńczykiem. Mała, biedna Elżbietka, przeżywając początki tej rywalizacji, nie mogła mieć pojęcia, że oto niebawem rozpocznie się wojna domowa matki z jej przyszłym szwagrem. Ba! Barbara Cylejską, cesarzowa Zygmuntowa, widząc, że miesiące tycia cesarza są policzone, pragnęła poślubić Władka Jagiellończyka, co - gdy wyszło na jaw - spowodowało gniew władcy i zamknięcie małżonki do lochu. Dopiero Al-brecht więzienie zamienił jej na banicję: wygnańcze lata spędziła w Sandomierzu, l pomyśleć, że Władysław miał zaledwie dwanaście lat, gdy cesarzowa Barbara roiła plany małżeństwa z nim! Jakby tego było jeszcze mało, trzeba koniecznie dodać, że na pewnym etapie rywalizacji chciano pożenić Jagiellończyka z ciężarną Elżbietą. Wówczas Władysław - syn Jagiełłowy, byłby ojczymem naszej Elżbiety i zapewne nie mogłoby dojść do małżeństwa Rakuszanki z jego bratem, Kazimierzem, a dwory królewskie Europy nie dowiedziałyby się nigdy, jaką matkę - jak się okaże - mogły utracić.

No, ale nie czas na dworowanie, gdy nadchodzi moment opisu dziecięcych utrapień małej królewny.

Mała Elżbieta miała niespełna 4 lata, gdy urodził się jej brat - Władysław Pogrobowiec; nastąpiło to dokładnie 20 stycznia 1440 roku. Matka Pogrobowca zgłosiła jego prawa do tronu i rozpoczęła wojnę z Jagiellonem. Nasza przyszła królowa często słyszała o tych walkach, co opisała zresztą jej piastunka - Helena Kottanerin. To wszak ona z narażeniem życia wykradła koronę św. Stefana z opieczętowanej skrzyni (relikwiarza?) na zamku wyszehradzkim. Kot-tanerin była nauczycielką Elżbietki, ale także literatką i kronikarzem wydarzeń. Dzięki jej zapisom wiemy, że na chrzcie Pogrobowca królewna po raz pierwszy pokazała się bez żałoby po ojcu, któremu w ostatnich dniach jego życia pożyczyła swój zdjęty z rączki amulet. Ubrana w czerwoną sukienkę Elżbietka brała również udział w koronacji brata-niemowlę-cia, co nastąpiło w dniu św. Zofii 1440 roku w Białogrodzie. Kottanerin podaje nawet takie szczegóły, że dziewczynkę zaprowadzono na chór, gdzie stała przy organach, bo obawiano się, że ciekawscy ją stratują. W całej katedrze rozległy się krzyki i płacz dwunastotygodniowego monarchy. Ulryk Cyllejski trzymał nad nim koronę, a przysięgę w zastępstwie syna składała królowa.

Kiedy niemowlę miano pasować na rycerza, jego matka z przerażeniem zawołała: W imię Boga, niech nie czuje bólu! Symbolicznie uderzono wtedy piastunkę.

Władysław III Jagiellończyk zajął Budę i 17 lipca tego samego roku otrzymał koronę - sejm węgierski ogłosił go jedynym legalnym władcą. Wtedy Elżbieta Luksemburska uciekła do Austrii, powierzając oboje dzieci opiece kuzyna, Fryderyka III Habsburga. Zmarła nagle (po rozmowach pokojowych z Władysławem) 19 grudnia 1442 r. Oczywiście zaraz rozeszły się plotki, że Jagiellończyk ją... otruł. Został przecież wyłącznym władcą Węgier i rozpoczął przygotowania do wyprawy przeciw Turkom.

Nasza królewna przebywała pod opieką głowy habsburskiego rodu, ale wieść gminna niosła, iż opiekun nie troszczy się o dzieci zmarłej kuzynki i są one zaniedbane. Na szczęście bezpośredni nadzór nad nimi sprawowała wspomniana pani Helena Kottanerin, na owe czasy erudytka wielkiej miary. Nauczycielem małej Elżbiety był sam Eneasz Sylwiusz Piccolomini, wielki humanista, pisarz, kanclerz dworu wiedeńskiego, późniejszy papież Pius II, a także autor prekursorskiej książki O wychowaniu dzieci (1443 r.). Okaże się ona niezwykle ważna dla naszej królewny - również jako przyszły wzorzec pisarstwa edukacyjnego. Dzięki lekcjom pani Heleny i cesarskiego kanclerza przyszła matka Jagiellonów nauczyła się czytać, poznała łacinę, historię i geografię, a - co najważniejsze - otrzymała staranne wychowanie moralne, uważane wówczas za ideał edukacji kobiecej.

Do dziś tak naprawdę nie wiadomo, jak to być mogło, iż jednocześnie uznawano, że mała królewna wręcz cierpi biedę i jest niedożywiona, co miało przyczynić się nawet do choroby kręgosłupa. Niektórzy autorzy podejrzewają, iż było w tym dużo złej propagandy, gdy podczas posiedzenia stanów, 12 grudnia 1452 r. Urlich von Eizing wprowadził małą na ambonę w kościele karmelitów, a ukazując jej nędzę i zaniedbanie, wołał, że chodzi gorzej ubrana i ma lichsze obuwie od zwykłej mieszczki. Podczas tej sceny Elżbieta płakała, wzywając pomocy dla siebie oraz brata.

Tak czy owak niełatwe było życie obojga rodzeństwa - całkowicie osieroconych, zdanych na łaskę i niełaskę obcych ludzi.

W uszach królewny pobrzmiewała zaś wróżba starego astrologa: Twoje łono zrodzi władców Europy.

Zanim spełniła się ta przepowiednia, w sierpniu 1452 roku Kazimierz Jagiellończyk wysłał do Austrii poselstwo z prośbą o rękę królewny. Uzyskał na to wstępną zgodę. Równo rok później we Wrocławiu toczyły się w tej sprawie rokowania, zwieńczone przyjazdem 18-letniej Elżbiety do Krakowa - dokładnie 9 lutego 1454 roku. Następnego dnia w katedrze wawelskiej odbył się ich ślub i koronacja na królową Polski - rzecz jasna otrzymała ona także tytuł Wielkiej Księżnej Litewskiej. A potem - przez 38 lat - żyli długo i szczęśliwie, mając 13 dzieci (dwie córki zmarły w dzieciństwie). Reszta zaszła bardzo wysoko, a jeden z synów: święty Kazimierz najwyżej, bo aż do nieba.

 

 ZBIGNIEW ŚWIĘCH

Źródło: Nieznany Świat nr 9, 2005

  • /ciekawostki/424-historia/2769-historia-zaczo-si-w-krakowie-matka-krolow-ewuropy-2
  • /ciekawostki/424-historia/2747-kanonik-kopernik-mia-romans-z-gosposi-ann