Zaczęło się w Krakowie - Matka krolów Europy (2)

 

Ponieważ właśnie piszę książkę Matka królów Europy, na szczegóły Czytelnicy będą musieli jeszcze trochę poczekać. Tutaj wyłowię jeno fakty istotne dla drogi Elżbiety Rakuszanki od matki Jagiellonów do matki władców całego kontynentu, zapowiadając, co z tej okoliczności może, a nawet powinno wynikać dla Polski, państw ościennych, a także całego, jednoczącego się właśnie obszaru od Gibraltaru po Ural.

Wielki historyk Aleksander Gieysztor ujął rzecz krótko i najtrafniej. Rakuszanka - w sprawach polskich i litewskich niewidoczna - w rachubach zagranicznych odznaczała się ambicją, aby ujrzeć swoich synów na tronach sąsiednich, a córki wydawać za władców, z którymi warto mieć alianse. Realizowany z perspektywy Krakowa program charakteryzował się wyczuciem możliwości wykorzystywanych z powodzeniem przynajmniej na miarę kilkudziesięcioletniej koniunktury.

Przedstawmy najpierw - pisze zawsze szarmancki Gieysztor - małżeństwa córek. Najstarszą z nich, Jadwigę, wydano w 1475 roku za Jerzego, księcia bawarskiego na Landshut; ich potomstwo stanowiło wygasłą szybko linię Wittelsbachów. Następna, Zofia, w tym samym roku wyszła za margrabiego brandenburskiego Fryderyka na Ansbach i Bayreuth w podobnej do małżeństwa swej siostry kombinacji antyhabsburskiej. Ze związku Zofii i Fryderyka pochodziła wymarła w XVII wieku linia Hohenzollernów na Ansbach. Kolejna, Anna, poślubiła w 1490 roku Bogusława X, księcia pomorskiego i była matką licznego grona synów i córek, których potomstwo w linii męskiej książąt na Szczecinie wygasło w 1637 roku. Przedostatnia córka, Barbara, dostała się w roku 1496 Jerzemu Brodatemu, księciu saskiemu na Miśni, i stała się prababką istniejącej do dziś gałęzi domu Wettinów. Ostatnim dzieckiem Kazimierza IV i Elżbiety była Elżbieta, która w 1515 roku, długo po śmierci rodziców, wyszła za Fryderyka, księcia legnickiego; ta linia Piastów wymarła w piątym pokoleniu męskim w roku 1672, a żeńskim w 1707.

Ze znalezieniem tronu dla najstarszego syna - podaje w skrócie Aleksander Gieysztor - Kazimierz Jagiellończyk nie czekał dtugo, przeznaczając sukcesję polsko-litewską dla jego braci. Pierworodny Władysław objął więc w roku 1474 tron czeski po śmierci króla Jerzego z Podiebradu, a w 1490 węgierski po zgonie innego króla narodowego, Macieja Korwina, i to w konkurencji nawet zbrojnej do własnego brata, Jana Olbrachta, zrazu popieranego przez ojca. Nie zawsze interesy obozów rządzących w tych państwach pokrywały się z interesami dynastii. Synem Władysława (władcy uległego wobec swoich magnatów - stąd jego przezwisko Rex bene) z Anny de Foix Grailly, krewnej królów Aragonu, Nawarry i Francji, był Ludwik II. W roku 1526, mając 20 lat, poległ on w bitwie z Turkami pod Mohaczem. Na nim zakończyła swe istnienie krótka, czesko-węgierska gałąź Jagiellonów. Ich krew i trony weszły do rodu Habsburgów przez córkę Władysława Annę, żonę cesarza Ferdynanda I.

Kolejnym synem Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety był Kazimierz, który w 1471 r. kandydował na króla Węgier i przez dwa lata sprawował namiestnictwo w imieniu ojca w Królestwie Polskim. Miał 26 lat, gdy za życia rodziców zmarł na gruźlicę. Rychło jego świątobliwą pamięć otoczył kult. Kanonizowany w 1602 roku, stał się patronem Litwy.

Jan I Olbracht dobijał się tronu węgierskiego, a po przegranej otrzymał od swego brata Władysława czeskiego i węgierskiego odszkodowanie w postaci księstwa śląskiego na Głogowie. Dzierżył je jeszcze parę lat po swej elekcji przez panów w roku 1492 na tron polski. Bezżenny, nie pozostawił potomstwa. Wychowywany, podobnie jak bracia, przez znakomitego historyka Jana Długosza, przybrał sobie za doradcę humanistę Filipa Buonaccorsi Kallimacha. Snuł z nim szerokie plany polityczne związane z Mołdawią, Wołoszczyzną oraz Turcją, zniweczone niefortunną wyprawą wojenną na Bukowinę oraz niszczącymi zagonami tatarskimi. Przeciwstawiał się cesarzowi Maksymilianowi w sprawie zakonu krzyżackiego.

Mąż to był rycerski, porywczy, wykształcony, „osobliwie w historiach kochał się", a jego śmierć po ośmiu latach panowania przekreśliła szansę potwierdzenia zapowiedzi rządów wybitnego władcy.

Na tym tle osobowość młodszego brata, Aleksandra, rysuje się słabszym pokrojem intelektualnym, choć równocześnie zadziwia umiejętność doboru doradców i współpracowników. Ożeniony przez ojca z Heleną, córką Iwana III, wielkiego księcia moskiewskiego, dla uspokojenia ekspansji teścia na Litwę, co nie zostało osiągnięte, wielkim księciem litewskim został jeszcze z desygnacji ojca, a w 1501 roku, po śmierci Jana Olbrachta, królem polskim. (...) Rychła śmierć (w 1506 roku) uwolniła go od brzemienia rządów, a jej przyczyną, podobnie jak zgonu Jana Olbrachta i ich brata, kardynała Fryderyka, arcybiskupa gnieźnieńskiego, dwukrotnego regenta Królestwa, był morbus gallicus w swej wczesnej, najzjadliwszej postaci koszący także dynastie.

Dziedzicem tronów został Zygmunt I. Rządził najpierw księstwem głogowskim, potem opawskim i Łużycami z poręki najstarszego brata. Po śmierci króla Aleksandra, zrzekłszy się uposażenia śląskiego, objął Wielkie Księstwo Litewskie i w tymże 1506 roku Królestwo Polskie. Władca sprawiedliwy i patriarchalny, utrzymywał swoje poczynania w granicach praworządności. Rozważny, z wiekiem bywał coraz mniej stanowczy.

W inskrypcji ponad drzwiami krużganka zamku na Wawelu umieścił szczególnie mu bliski aforyzm z Seneki: Czego rozum nie może, często uzdrowi zwłoka

Był światłym mecenasem Renesansu w jego włoskiej odmianie. Majestatyczny a przystępny, cieszył się szeroką popularnością (...). Pierwszą jego żoną była Barbara Zapolya, siostra przyszłego króla węgierskiego Jana. Córka Zygmunta l i Barbary, Jadwiga, która swym małżeństwem z Joachimem II, margrabią brandenburskim, umocniła dogodny sojusz, stała się prababką istniejącej do dziś linii Hohenzollernów.

Druga żona Zygmunta I, księżniczka mediolańska Bona Sforza d'Aragona, okazała się silną indywidualnością, skrzętną administratorką swych dóbr, o dużych ambicjach politycznych i dynastycznych. Za życia męża przeprowadziła wyniesienie na wielkiego księcia oraz koronację syna, Zygmunta Augusta, który miał wówczas zaledwie dziesięć lat. Król Zygmunt Stary prowadził politykę realistyczną. Po zwycięskiej wojnie z zakonem, który rozporządzał silnym poparciem międzynarodowym, poszedł na kompromis, ułatwiony przekształceniem się katolickiego państwa zakonnego w protestanckie i świeckie pod rządami ostatniego mistrza Albrechta Hohenzollerna, teraz księcia w Prusach i lennika króla polskiego. To uznanie przez króla zmiany religii pozbawiło Albrechta wsparcia cesarskiego i papieskiego, a był to pierwszy w Europie układ między państwem katolickim i luterańskim. Po wygaśnięciu mazowieckiej linii najstarszej dynastii Piastów, Zygmunt l wcielił to lenno z Warszawą do Korony. Równie śmiałą decyzją było zawarcie - na trzy lata przed traktatem francusko-tureckim - trwałego pokoju z Turcją, co uspokoiło na lat prawie sto granice polskie i litewskie od południowego wschodu (...). Zygmunt Stary czuł się związany z tradycją Habsburgów; wprowadził odziedziczony po matce ich herb do swojej pieczęci, nadał swojemu synowi imiona cesarskie Zygmunt August.

Podsumowując rządy osobiste Jagiellonów, przede wszystkim w polityce międzynarodowej, Aleksander Gieysztor podkreśla, że stawiali oni czoło wzrostowi Moskwy, ponosili konsekwencje ostatecznego upadku Bizancjum w 1453 roku, brali udział w burzach religijnych Europy Środkowej od husytyzmu przez ruch soborowy aż po reformację protestancką. Najżywiej, bo rodzinnie zainteresowani w obsadzaniu tronów tej części Europy, współzawodniczyli w tym z Habsburgami. Montowali koalicję z udziałem książąt Rzeszy.

Ten krótki wykład znakomitego me-diewisty uświadomił nam jasno, jak szczególny był udział w tej wielkiej grze politycznej dynastii Elżbiety Rakuszanki, matki Jagiellonów. Aż strach pomyśleć, co stać się mogło, gdyby Kazimierz IV, mój władca umiłowany, dokonał innego wyboru!

Mamy także ważny historyczny dowód, że Rakuszanka okazała się matką-wychowawczynią świadomą swoich zadań. Badacze podkreślają, że była często nadmiernie dumna, a nawet pyszna z powodu swoich korzeni oraz własnych dokonań. Ale miała do tego prawo, co udowodniła za swego życia, jak i po zgonie. W wieku 66 lat stworzyła traktat De institutione regli pueri (O Wychowaniu królewskiego dziecka), napisany w formie listu do syna, Władysława (1502), który oczekiwał męskiego potomka. Utwór ten, będący wynikiem przemyśleń osoby, która wprowadziła na trony królewskie i książęce tyle cór i synów, zawiera również nadzwyczajne przemyślenia z dawnych wieków, uwzględniające traktaty pedagogiczne świata starożytnego. W badaczach zrodziło to wątpliwości, a także spory, czy Elżbieta - matka królów - była prawdziwą autorką tego dzieła, czy tylko przypisuje się jej autorstwo, a w rzeczywistości nad traktatem edukacyjnym - bodaj pierwszym w polskich dziejach - pracowało kilku uczonych skrybów. Tak czy owak to ona firmowała ów utwór pedagogiczny, zapewne wzorowany głównie na wcześniejszym traktacie, napisanym przez Eneasza Sylwiusza Piccolominiego z myślą o jej bracie, Władysławie Pogrobowcu. (...)

Dopowiedzieć muszę, że matce Jagiellonów życie spłatało figla: zamiast oczekiwanego królewicza, Kazimierza, urodziła się królewna Anna! Ale traktat, mówiący również wiele o cnocie miłości ojczyzny, odnosi się do wszystkich władców i w swoich zaleceniach pozostaje aktualny do dziś. A teraz pora na nieznany świat historii - historię Europie nieznaną.

Do 1959 roku polscy historycy nazywali Rakuszankę jeno matką Jagiellonów. Przełomem okazała się książka profesora Włodzimierza Dworzaczka, zatytułowana Genealogia. Wynika z niej, że

od naszej pary monarszej Elżbiety i Kazimierza IV wywodzą się - uwaga! - wszystkie koronowane głowy naszego kontynentu.

Praca ta ukazała się właśnie w roku 1959, ale był to smętny czas tzw. żelaznej kurtyny. Wtedy nawet tak wielkie rewelacje musiały pozostać pod polskim kloszem. Czy jednak naprawdę musiały? Po prostu nikt nie zadbał o to, aby ogłosić, że oto

matka Jagiellonów jest de facto matką królów Europy.

Mało tego - do dziś nikt nie napisał monografii tej wspaniałej postaci.

W połowie lat siedemdziesiątych nawiązałem korespondencyjny kontakt z sędziwym autorem Genealogii. Stało się to w ostatnim okresie jego życia. Uroczy, stary Mistrz w listach okazywał mi niezwykłą wdzięczność, że zająłem się dziełem jego życia i pragnę je spopularyzować. Przysyłał mi nawet skrótowe bryki, które obecnie, po wielu przeprowadzkach muszę odnaleźć w archiwum.

Któregoś dnia stuknąłem się we własną magisterialną głowę i napisałem na ten temat artykuł, który udało się wyekspediować poprzez PAP do innych agencji prasowych w Europie.

Pierwszy odezwał się rzecznik Pałacu Królewskiego w Londynie. Wydał oświadczenie brzmiące dosłownie: Elżbiecie II nie są znane żadne korzenie, łączące ją z Krakowem i Jagiellonami. Nie dałem za wygraną, działając dalej.

Kiedy w 1983 roku, po publikacji korespondencji z Polski na temat klątwy Kazimierza IV (Roger Boyes, The Times z 2 lipca) zaczęła się prasowo-radiowo-telewizyjna wrzawa na ten temat, najwidoczniej dwór Windsorów zaczął zgłębiać drzewa genealogiczne, na dodatek bojąc się klątwy Jagiellończyka (cóż za cudowny argument ezoteryczny!). Dosyć na tym, że najjaśniejsza władczyni Zjednoczonego Królestwa, przybywając bodaj w marcu 1996 roku do Polski, ustami swego - personalnie już innego - rzecznika oświadczyć raczyła, iż Najjaśniejszej Pani znane są krakowsko-jagiellońskie korzenie; gazety pełne były wizerunków owych drzew genealogicznych, a niżej podpisany dostąpił zaszczytu udzielenia wywiadu telewizyjnego (przy końcu reportażu o pałacu i rodzinie królewskiej). Na pytanie, jak to się stało, że brytyjska królowa zmieniła zdanie, odpowiedziałem, iż po trwającej długi czas kampanii informacyjnej wyszło na jaw, że edukacja zrobiła swoje.

Dziś dorzuciłbym: matka królów Europy nie tylko wierzyła w edukację, ale współtworzyła ją w nowożytnych czasach. A jej praprawnuczka Elżbieta II okazała się pojętną uczennicą.

Niestety, inne dwory królewskie i wielkoksiążęce Europy przemilczały sprawę - do dziś zresztą milczą na ten temat - a choćby skrótowej wersji wywodów Genealogii Dworzaczka nie przełożono na żaden z kongresowych języków. Cóż, to jeszcze jeden przykład tego, że nie umiemy zadbać o polskie interesy w jednoczącej się Europie.

Powstaje jednak szansa, której przespać nijak nie można i nie należy. Znów dziwić może, że historycy nie zaglądają do kalendarza historycznego. Gdyby tak uczynili, musieliby zauważyć, że oto mija dokładnie pięćset lat od chwili zgonu matki królów Europy. [Tekst napisany został w 2005 r. - przyp. Marek]

Elżbieta Rakuszanka opuściła swoje liczne dzieci i rządzone przez nie państwa oraz narody 30 sierpnia 1505 roku. Urodzona w roku 1436, miała w godzinie śmierci 69 lat. Pochyliły się barwy bieli i czerwieni na wawelskim zamku, dominujące kolory w czasie rządów tej pary królewskiej (za Jagiełły - jak twierdzi prof. Zdzisław Żygulski jr., najwybitniejszy znawca broni i barwy - biły w oczy czerń i złoto) - chorągwie powiewały co najmniej do dnia pogrzebu, który odbył się 21 września 1505 w Kaplicy Świętokrzyskiej wawelskiej katedry, gdzie już od lipca 1492 spoczywał ojciec królów Kazimierz IV Jagiellończyk. (...)


ZBIGNIEW ŚWIĘCH

Źródło: NIEZNANY ŚWIAT Nr 9. 2005

  • /ciekawostki/424-historia/2952-historia-kazimierz-wielki
  • /ciekawostki/424-historia/2768-zaczo-si-w-krakowie-matka-krolow-europy-1