Leczenie ciemnością

 

Głównym celem tej terapii jest pozbawienie organizmu wszelkiego balastu i „mułu" psychicznego...


Od niedawna w Czechach można poddać się osobliwej terapii praktykowanej już - na przykład - w Niemczech pod nazwą Dunkelterapie, a od wieków stosowanej w Japonii, Indii lub Tybecie, gdzie nosi nazwę yangtik. Terapia ciemnością ponoć doskonale pomaga skołatanym nerwom i całemu zmęczonemu ciału współczesnego przepracowanego człowieka.

 

Pobyt w ciemności od wieków stosują mnisi tybetańscy. W pomieszczeniach bez światła spędzają nawet siedem tygodni. W Europie jako pierwszy zastosował tę metodę terapeutyczną Holger Kalweit, niemiecki psycholog i etnolog. Poznał ją w roku 1968 w Nepalu.

Nowy sposób leczenia oferuje w Czechach Beskidzkie Centrum Rehabilitacji w Ćeladnej, w powiecie Frydek-Mistek. Zanim jednak do tego doszło, psycholog z tego ośrodka, 62-letni dr Andrew Urbiś, wypróbował

efekty terapii

na własnej skórze. Kazał zamknąć się na dziesięć dni w bunkrze przeciwatomowym byłej kopalni Jere-menko w Ostrawie. Psycholog spędzał tam czas w absolutnej ciszy i ciemności pod nadzorem lekarzy, którzy kontrolowali mu ciśnienie oraz tętno. Dzięki zainstalowanej kamerze do filmowania w ciemności zainteresowani mogli online obserwować cały eksperyment.

Podczas jego trwania psycholog przeprowadzał różne ćwiczenia fizyczne i komentował swoje przeżycia. Odżywiał się pokarmem płynnym, który zapewniał mu wystarczającą dzienną porcję energii oraz substancji odżywczych, włącznie ze składnikami mineralnymi, witaminami i mikroelementami. Część tej diety stanowiły dania z owadów, które dla osób w ekstremalnych sytuacjach życiowych są ponoć nadzwyczajnym urozmaiceniem pożywienia.

Urbiś ocenia, że 80% czasu dobrowolnej izolacji w ciemności przespał, a jego ciało przestawiło się na oszczędny reżim. Zaobserwował też u siebie niebywałe wyostrzenie wszystkich zmysłów. Psycholog wyjaśnił dziennikarzom, że terapia ciemnością jest odpowiednia dla wszystkich ludzi żyjących w nieustannym napięciu, nadmiernie przeciążonych lub jakkolwiek ciężko doświadczanych przez niełatwe warunki życia. A więc przede wszystkim dla menedżerów, polityków, osób z syndromem wypalenia. Beskidzkie Centrum Rehabilitacji ma wielu takich pacjentów, a

eksperymentator

przekonał kierownictwo ośrodka, że właśnie z myślą o nich warto wprowadzić do oferty usług tę nową i bardzo potrzebną metodę leczenia. Zalecana długość jednorazowego pobytu w ciemności winna wynosić co najmniej siedem dni.

Miejscem pobytu pacjenta poddającego się terapii ciemnością jest ocieplona chatka bez okien, specjalnie do tego celu przystosowana Willa Matma, wyposażona w łazienkę, ogrzewanie elektryczne, karimatę do ćwiczeń, stół, łóżko, szafkę. Przed rozpoczęciem terapii człowiek zostaje poddany niezbędnym testom zdrowotnym i psychologicznym. Do chatki wchodzi bez alkoholu, papierosów, jakiegokolwiek źródła światła, telefonu komórkowego. Nic mu tam nie powinno zakłócać absolutnej ciszy i ciemności. Według doktora Urbiśa, na przykład szyszynka tylko w ciemności produkuje melatoni-nę, zapobiegającą niektórym rodzajom nowotworów, a nawet najmniejsze źródło światła przerywa tę produkcję.

Chatkę odwiedza raz dziennie „powiernik", który przynosi jedzenie na cały dzień, pyta, czy pacjent ma jakies życzenia lub potrzebuje pomocy, i zaraz odchodzi. Powiernikiem musi być osoba, która już leczyła się w ciemności i jest dobrze zorientowana w problematyce terapii. W Ćeladnej tę funkcję pełni najczęściej dr Urbiś.

Dziesięć dni spędziła w chatce 48-letnia nauczycielka Vlasta, matka czworga dzieci. O metodzie leczenia ciemnością słyszała już przed laty, a gdy dowiedziała się, że taka terapia dotarła już do Czech, natychmiast z niej skorzystała. - W ciemność wkroczyłam z licznymi problemami, na zewnątrz wyszłam z przekonaniem, że sama jestem dla siebie najlepszą przyjaciółką. Takiego uczucia nie miałam nigdy przedtem - powiedziała dziennikowi „Pravo".

Kiedy po wejściu do doskonale zaciemnionej, niewielkiej chatki pozbawionej okien i rozmieszczeniu tam najniezbędniejszych rzeczy osobistych Vlasta na długo zgasiła światło, miała początkowo wrażenie, że jest

po prostu wariatką,

która będzie w tej ciemności 10 dni tylko siedzieć i nic nie robić. Już wkrótce jednak ustaliła sobie pewien reżim. Po każdym przebudzeniu i przed spaniem ćwiczyła, regularnie brała prysznic. Początkowo sporo czasu po prostu przespała. Potem zaczęło się jej wydawać, że strop chatki otworzył się, że nad jej głową szumią i pachną drzewa, a mała powierzchnia domku ulega powiększeniu.

- Różnica między snem a jawą zaczęła mi się powoli zacierać, a pojęcie czasu stało się dość mgliste. Na pewno nie no nie dotrzymywałam normalnego rytmu dnia i nocy. Coraz częściej uświadamiałam sobie rzeczy wcześniej nieuświadamiane. Nie wiem, czy to były sny, czy wizje. Czasem widziałam jakieś światełko lub własny cień. Miałam wrażenie, że obejmują mnie abstrakcyjne ramiona. Byłam wtedy naprawdę szczęśliwa. Jednak poza tymi przyjemnymi stanami miewałam też znacznie gorsze - zwierzyła się „Pravu". Po okropnym śnie o śmierci jakiegoś bardzo nieprzyjemnego mężczyzny Vlasta zdecydowała się skorzystać z pomocy „powiernika", a on jej wyjaśnił, że wszystkie osoby w snach, to ona sama. Vlasta wtedy zrozumiała, że miała w sobie coś z tego nieprzyjemnego mężczyzny, który manipulował otoczeniem, i że ten człowiek w niej umarł.

Po 10 dniach spędzonych w całkowitej ciemności zapaliła najpierw słabe światełko, potem silniejszą żarówkę, wreszcie założyła okulary przeciwsłoneczne i wyszła na światło dzienne. Odczuwała bezgraniczne, niczym konkretnym nieuzasadnione szczęście. Patrzyła na świat jak nowo narodzona, cieszyły ją najzwyczajniejsze rzeczy. Kolory, dźwięki, całą rzeczywistość odbierała znacznie intensywniej i z radością. Wcześniej była przekonana, że smutek jest jej nieodłączną częścią, ale to uczucie bezpowrotnie zniknęło, a zadowolenie z życia dotychczas jej nie opuszcza. Pierwsze tygodnie po powrocie do rzeczywistości nie były jednak łatwe. Vlasta przyznaje, że rozeszła się z przyjacielem, że ilekroć wracała do

starych sposobów zachowań,

sprawy nie przybierały dobrego obrotu, gdy jednak kierowała się własną intuicją, wszystko jej wychodziło. - Ciemność była przyjazna, łaskawa i pozwoliła mi poznać dokładnie to, co mi było potrzebne - przyznała.

Psycholog dr Andrew Urbiś z Beskidzkiego Centrum Rehabilitacji w Ćeladnej podkreśla, że głównym celem terapii ciemnością jest pozbawienie organizmu wszelkiego balastu i „mułu" psychicznego. Wielu lekarzy specjalistów jednak uważa, że pobyt w ciemności to tylko marginesowa forma psychoterapii, ponieważ jej efekty lecznicze nie zostały dotychczas naukowo udowodnione.

O zbawiennym wpływie terapii ciemnością na organizm ludzki może jednak świadczyć wielkie zainteresowanie pobytem w Willi Matma, gdzie za jeden dzień trzeba tymczasem zapłacić promocyjne tysiąc koron. Obecnie rezerwację pobytu należy przeprowadzać co najmniej z półrocznym wyprzedzeniem.


EWA KLOSOVA
Na podst. Prav, MF Plus


Źródło: ANGORA-PERYSKOP nr 6, luty 2011


 

  • /ciekawostki/zdrowie/3418-sprobuj-zapobiec-udarowi-mozgu
  • /ciekawostki/zdrowie/3384-udar-mozgu-zlekcewaone-objawy