Wybaczaj, bo to zdrowo

 


Zamknij oczy i pomyśl o kimś, kto cię zranił. Winowajcą może być ktoś obcy - facet, który spowodował twój wypadek samochodowy. Lub - co bardziej prawdopodobne - może to być ktoś bliski i zaufany. Może nawet ty sam.

 

 

Pozwól, by złość, cierpienie i uraza, które odczuwasz w stosunku do winowajcy, wypłynęły na powierzchnię. Poczuj, jak bije ci serce, jak zaciska się żołądek, jak twoje myśli pędzą w ciemnych kierunkach.

OK, przestań. Teraz przebacz temu, kto cię zranił. Wczuj się w jego marną sytuację, życz mu dobrze i rusz dalej - bez względu na to, czy ten, kto cię zranił, żałuje czy też nie.

Robert D. Enright, psycholog z Uniwersytetu Wisconsini, guru nowej nauki wybaczania, nazywa ten końcowy etap "gestem dobroci" w stosunku do winowajcy, na który, według niego, należy się zdobyć, by dopełnić proces przebaczania.

Ale po co właściwie mamy to robić? Dla dobra naszej duszy? Aby utrzymać rodzinę lub firmę? By uczynić świat lepszym?

Naukowcy znaleźli na to pytanie odpowiedź. Przebaczenie - cnota postrzegana niemal w każdej tradycji jako balsam dla duszy - może być lekiem także dla naszego ciała. (...)

Badacze wykazali, że "interwencje skłaniające do przebaczenia" - często zaledwie kilka krótkich sesji, które mają na celu wzbudzenie pozytywnych uczuć w stosunku do winowajcy - mogą poprawić funkcje sercowo-naczyniowe, zmniejszyć nasilenie przewlekłego bólu, zredukować depresję oraz poprawić jakość życia ludzi poważnie chorych.

Pacjent chory na AIDS, kiedy wybaczy osobie, która go zaraziła, zacznie o siebie dbać i nie będzie uprawiał seksu bez zabezpieczenia. Osoby, które zdobyły się na wybaczenie przewinień innym, mają niższe ciśnienie tętnicze krwi, mniej objawów depresyjnych i gdy osiągną wiek średni - cieszą się lepszym zdrowiem mentalnym i psychicznym, niż ci, którzy łatwo nie wybaczają. (...)

Loren Toussaint, psycholog z Luther University w Decorah, jako pierwszy wraz z kolegami wykazał długoterminową zależność między ludzkim zdrowiem a skłonnością do wybaczania.

Ich badanie, opublikowane w 2001 roku w Journal of Adult Development, pokazało, że wybaczenie jest dość rzadkim zjawiskiem.

Jedynie 52 proc. Amerykanów zadeklarowało, że wybaczyło innym swoje krzywdy. Wśród młodych respondentów nie zaobserwowano związku między gotowością do wybaczania a stanem zdrowia, jednak zaczynało to nabierać znaczenia, gdy badani zbliżali się do wieku średniego. Badanie wykazało, że osoby w wieku 45 lat i starsze, które wybaczyły innym, znacznie częściej cieszyły się lepszym ogólnym zdrowiem umysłowym i psychicznym, niż ci, którzy tego nie zrobili.

Everett Worthington, profesor psychologii z Uniwersytetu Everett Worthington i czołowy badacz zależności między wybaczaniem a stanem zdrowia, poddał badaniom wiele osób, które przebaczały w różnym tempie i obserwował efekty psychiczne tego procesu.

Worthington wierzy zarówno w słuszność przebaczania, jak i w jego moc wpływania na zdrowie i dobre samopoczucie. Pierwsza część jego przekonań wynika - jak sam mówi - z jego chrześcijańskiego wychowania. Zapewnia jednak, że druga część została wyprowadzona z badań, które w sposób bardzo rygorystyczny sprawdzały, czy przebaczenie może zmniejszyć lub odwrócić działanie stresu psychicznego bądź przewlekłej złości. (...)

Zdolność Worthingtona do przebaczenia została poddana próbie w 1996 roku, kiedy jego matka została zamordowana przez włamywacza z łomem. Choć podejrzany został aresztowany, a według policji początkowo przyznał się do winy, nieprawidłowości w czasie procesu doprowadziły do jego uwolnienia. Mimo to Worthington - jak wspomina - przeszedł przez wszystkie etapy szoku, złości i żalu i niecały miesiąc od śmierci matki był gotowy, by wybaczyć mordercy. (...)

Nowa nauka wybaczania niepokoi wielu specjalistów zajmujących się zdrowiem umysłowym. Obawiają się oni, że pokrzywdzeni pacjenci będą poddawani presji przebaczania, kiedy będzie na to jeszcze za wcześnie lub będzie to po prostu niewłaściwe. (...)

Dla wielu pacjentów wybaczanie to podwójna nieprzyjemność. Po pierwsze ktoś ci robi krzywdę, a później to jeszcze twoja wina, że nie chcesz paść mu w objęcia w niebie - wyjaśnia Jeanne Safer, psychoanalityczka z Nowego Jorku i autorka książki "Must We Forgive?". - Nie jestem przeciwniczką wybaczania, ale jestem obowiązkowemu wybaczaniu bez wyboru. Jestem przeciwna "wybaczeniu w wersji light", które nie pozwala odczuwać intensywności tego, co cię spotkało, pozbawia możliwości zmagania z tym, co ci zrobiono - dodaje.

- Wykazano jasno, że wybuchy złości zwiększają ryzyko arytmii sercowych, zawałów serca i wysokiego ciśnienia krwi - mówi dr Douglas Russell, kardiolog Veterans Administration, który w badaniu z 2003 roku zaobserwował, że funkcjonowanie tętnic wieńcowych u pacjentów, którzy przeszli zawał serca, uległo poprawie po 10-godzinnym kursie przebaczania. Jednak kiedy złość została skierowana do wewnątrz i przeciw nim samym, brak przebaczenia okazał się mieć długotrwały, toksyczny wpływ oraz powodował większe szkody dla zdrowia fizycznego i psychicznego niż złość skierowana na zewnątrz. (...)

Toussaint był zaskoczony, kiedy przekonał się, że osoby, które obwiniają same siebie, cierpią znacznie bardziej. - Przebaczenie samemu sobie ma potężniejsze oddziaływanie - wyjaśnia Toussaint. (...) Wykazał on, że u mężczyzn, którzy nie wybaczyli samym sobie od razu, siedem razy częściej występują diagnostyczne kryteria depresji, niż u tych, którym się to udało. Szybko wybaczające sobie kobiety trzy razy rzadziej wykazują objawy depresji - czynnika ryzyka całej masy schorzeń - niż ich siostry skłonne do żałowania i obwiniania samych siebie. Ci, którzy łatwiej sobie wybaczają, śpią także lepiej i wykazują lepszy ogólny stan zdrowia. (...)

U wielu ludzi istnieje złożony związek między wybaczaniem innym a obwinianiem samych siebie. Ten związek szybko identyfikują klinicyści sceptyczni co do roli wybaczania jako koniecznego punktu końcowego terapii: wielu z tych, którzy najszybciej wybaczają innym, często czyni tak - zwłaszcza gdy chodzi o członków rodziny lub duchownych - ponieważ obwinia samych siebie o złe rzeczy, które im się przytrafiły. Inni wybaczają zbyt szybko, ponieważ nie chcą przyznać się do poczucia wstydu i złości lub po prostu dlatego, że czują się niegodni lepszego traktowania.

Safer nazywa to "fałszywym wybaczaniem". Pozwala ono ofiarom obwiniać same siebie. I jest to niebezpieczny skutek uboczny promowania - jak to nazywa Safer - przebaczenia jako panaceum.

Jeffrey R., mężczyzna z Maryland, którego ojciec molestował seksualnie w dzieciństwie jego i trójkę jego rodzeństwa, przyznaje, że obwinianie samego siebie i zaprzeczanie faktom było przyczyną wielu problemów rodziny. Dwaj jego starsi bracia przeszli sześć zawałów serca przed ukończeniem 60. roku życia. - Jeden jest uzależniony od narkotyków. (...) Drugi mieszka samotnie, je i żyje niezdrowo - opowiada Jeffrey. (...) - Kiedy ma się taką przeszłość, nabywa się umiejętności udawania, że wszystko jest OK, po prostu ignorowania tego, co złe - wyjaśnia Jeffrey. - W tym czasie poczucie winy, wstyd i złość po prostu cię zjadają.

Po dziewięciu próbach samobójczych i dziesiątkach lat walki z wrogością i nieufnością w stosunku do innych, Jeffrey mówi, że nie jest gotowy, by wybaczyć ojcu to, co zrobił, ani matce, która udawała, że nic nie widzi, ani też ciotkom i wujkom, którzy, gdy sprawa wyszła na jaw, odmówili rozmów na ten temat. Jego siostrze, która została zgwałcona przez ojca w wieku 5 lat, udało się mu wybaczyć - mówi Jeffrey. Powiedziała bratu, że Bóg osądzi ich ojca. Jeffrey podkreśla, że oddalił od siebie złość i gorycz spowodowane wykorzystywaniem oraz że "uratowało mu to życie".

Jednak przebaczenie w takim stopniu, w jakim zrobiła to jego siostra? - Nie jestem jeszcze na tym etapie - mówi.

Melissa Healy

 

Los Angelest Time 08.01.08 ONET.pl WIEM

  • /ciekawostki/zdrowie/459-poznaj-objawy-udaru
  • /ciekawostki/zdrowie/433-yj-w-zgodzie-z-wewntrznym-zegarem