Kolekcjoner przeżyć

 

 

Kobiety, które przed laty związane były z oskarżonym, są teraz w mało komfortowej sytuacji. Na ich temat w aktach sprawy można znaleźć wiele opisów czy opinii zgromadzonych w trakcie śledztwa. Teraz wszystkie muszą wystąpić publicznie przed sądem, choć pewnie nie zawsze mają na to ochotę.

Pani Beata P. jako pierwsza z byłych przyjaciółek Krystiana B. staje przed sądem. Dlatego sytuacja tym bardziej jest niezręczna, gdyż kobieta budzi szaloną ciekawość obserwatorów procesu. Wszak na tej samej sali kilka godzin temu dawni, najbliżsi koledzy oskarżonego opowiadali o jego upodobaniach co do płci przeciwnej. Utrzymywali, że Krystian B. zawsze wolał brzydsze i często starsze panie. Potwierdzenie jego gustu można znaleźć też w "Amoku", który napisał. Chris, bohater książki, podobnie jak jej autor nie zachwyca się pięknymi czy urodziwymi, gustuje raczej w "przeciętnych" kobietach. Kiedy pani Beata wchodzi na salę sądową, wpatrzonych jest w nią kilkanaście par oczu. Przez kilka sekund trwa taka cisza, jakby za chwilę miały posypać się noty i oceny dotyczące urody świadka.

Chciał żyć na luzie

Wchodzi niepewnym krokiem. Sytuacja jest dla niej z pewnością niecodzienna i pewnie nieco ją peszy. Nie rozgląda się po sali. Patrzy tylko przed siebie. Ubrana jest cała na czarno, niezwykle elegancko. Stoi wyprostowana jak struna na bardzo wysokich szpilkach. Mówi cichym, ale pewnym głosem. To dobrze wykształcona i znająca swoją wartość kobieta.

- Pani mieszkała z oskarżonym? - pyta na wstępie sędzia Lidia Hojeńska.

- Tak - przyznaje pani Beata.

- Czy ten związek to był konkubinat?

- Trwał zaledwie kilka miesięcy, więc jest to chyba określenie na wyrost - stanowczo stwierdza świadek.

Beata P. poznała Krystiana w jednym z wrocławskich klubów w grudniu 1999 roku. Dość szybko, po miesiącu, może dwóch znajomości, wspólnie zamieszkali. Właściwie to on zamieszkał u niej. Ale już jesienią 2000 r. ich drogi się rozeszły. Kobieta nie ukrywa, że jest od niego 10 lat starsza.

- Mieliśmy inne oczekiwania w stosunku do życia. Po tym krótkim czasie zorientowałam się, że on woli i chce żyć na luzie, ja natomiast szukałam stabilizacji - opowiada o powodach ich rozstania.

- Czy w czasie wspólnego mieszkania dochodziło ze strony oskarżonego do aktów agresji?

- W stosunku do mnie na pewno nie - znowu odpowiedź kobiety jest pewna i stanowcza.

Sędzia Hojeńska przerywa zadawanie pytań. Długo przegląda i wertuje akta sprawy. Szuka pewnie potrzebnego jej fragmentu. Wreszcie znajduje. Podnosi głowę znad stosu papierów.

- A próba samobójstwa? - pyta zagadkowo świadka.

- A tak, to było w maju 2000 roku - mówi cicho Beata R - Krystian chciał wyskoczyć przez balkon. Przyszedł do domu wieczorem. Był pijany, więc zrobiłam mu awanturę. Powiedziałam wtedy, że jak jest w takim stanie, to może wyjść i on wtedy stwierdził, że równie dobrze może wyjść przez okno.

- I co zrobił?

- Wyskoczył przez balkon, ale trzymał się za pręty z drugiej strony - relacjonuje świadek. - Wezwałam straż pożarną i policję. Zabrali go wtedy na izbę wytrzeźwień.

- Czy wytłumaczył to swoje zachowanie potem w jakikolwiek sposób?

- Nie.

- Często pił alkohol? - Lubił wypić, ale nie upijał się - opowiada Beata P. - Słyszałam, że po naszym rozstaniu pił jednak dużo. Ponoć upijał się do nieprzytomności w knajpach.

- Czy był o panią zazdrosny? - tym razem pytanie dotyczące zazdrości po raz pierwszy odnosi się do innej kobiety niż była żona oskarżonego.

- Po wypiciu robił się zazdrosny. Pamiętam, kiedyś zrobił mi wykład, jak długo tańczyłam z moim starym znajomym. Zdjął wtedy okulary i zachowywał się tak, jakby chciał je podeptać.

- I podeptał?

- Nie, one były całe. To była taka demonstracja.

Pani Beata ma raczej dobre zdanie o swoim byłym przyjacielu.

- Inteligentny, oczytany, zawsze miał duże poczucie humoru, wyobraźnię - odpowiada, kiedy pytana jest o charakterystykę Krystiana B.

Jednak zaraz potem opowiada zdarzenia, w których zupełnie inaczej maluje się obraz oskarżonego.

- Kiedyś zadzwoniłam do jego mamy i poprosiłam, aby oddał klucze do mojego mieszkania - wspomina.

- Oddzwonił po jakimś czasie i krzyczał na mnie zupełnie bez powodu. Innym razem dostałam od niego list. Po jego przeczytaniu miałam wrażenie, iż jest niezrównoważony psychicznie. Oskarżał mnie w nim, że przeze mnie stracił brata, że nie jestem warta jego miłości.

Gdy Krystian B. zaczyna zadawać pytania świadkowi, trudno domyślić się, że jeszcze kilka lat temu byli sobie bliscy.

- Proszę pani. To wydarzenie wyjścia przez balkon było nazwane próbą samobójczą? To pani wyrażenie? - oskarżony mówi do świadka, jakby widział panią Beatę po raz pierwszy w życiu.

- Ja powiedziałabym, że była to raczej próba sił - świadek odwzajemnia się Krystianowi B. podobnym, zimnym tonem.

- Czy zatem można powiedzieć, że jest to nadużycie semantyczne? - pyta nadal oskarżony.

- To pytanie sugerujące - zwraca uwagę sędzia.

- Czy to, że była to próba samobójstwa, było w czasie pani przesłuchania sugestią policji? - oskarżony raz jeszcze zwraca się do świadka.

- Może po prostu nie zapisano wszystkich moich słów - stwierdza pani Beata.

Katalog kobiet

Książkę, którą napisał oskarżony, jego listy, maile, zeznania, a także jego samego wielokrotnie poddawano badaniom psychologów. Jednak tylko z jedną z biegłych zgodził się na rozmowę, a właściwie na wykonanie testów.

- W mojej ocenie jest egocentrykiem. Dla niego najważniejszy jest on sam - zeznaje biegła psycholog. - Ważne są dla niego przeżycia. Koncentruje się na doznaniach. On kolekcjonuje te swoje przeżycia.

Kiedy oskarżony wypełniał dostarczone mu testy, był również obserwowany przez biegłą.

- Kontrolował się w czasie tego badania - uważa psycholog. - Długo zastanawiał się w trakcie wyłaniania odpowiedzi. Chciał się zaprezentować jako człowiek, który przestrzega norm społecznych.

- Można powiedzieć, że w tych testach osoba, która je wypełnia, robi to tak, aby przedstawić się jak najlepiej? - pyta sędzia Hojeńska.

- Oczywiście.

- Czyli im bardziej inteligentny jest badany, tym bardziej te testy mogą być zafałszowane?

- Tak można powiedzieć, ale po pewnych jego zachowaniach i na podstawie tego, co napisał, można jednak coś stwierdzić - przekonuje psycholog. - U tego człowieka nie można mówić o impulsywnej agresji. Jeśli agresja, to przemyślana, decyzje - świadome. Tak on funkcjonuje.

Krystian B. wypełnił testy, ale z biegłą rozmawiał już niechętnie.

- Pytałam go o seks. Nie chciał mówić - zeznaje psycholog. - Powiedział tylko, że miał dużo kobiet i w komputerze prowadził katalog tych, z którymi sypiał. Wtedy powiedział mi chyba więcej niż chciał.

Biegła oczywiście przeczytała książkę, jaka wyszła spod pióra oskarżonego i szybko ją ocenia:

- Napisała ją osoba, która lubi zwracać na siebie uwagę, lubi szokować. Po przeczytaniu "Amoku" można powiedzieć, że obszar zainteresowań autora to: religia, seks i zbrodnia.

Dwie pozostałe biegłe nie rozmawiały z oskarżonym, ponieważ nie wyraził na to zgody. Przeczytały za to cały materiał dowodowy.

- Inteligencja ponadprzeciętna. Jeśli chodzi o osobowość, to ma zaburzenia. Związki traktuje powierzchownie, zwykle są nietrwałe. Nie liczy się z uczuciami innych. Gwałtownie reaguje na krytykę własnej osoby. Ma skłonności do szantażu emocjonalnego. Bardzo wysoka samoocena, uważa się za osobę niezwykłą, narcyz. Jednak jest w tym przypadku niestabilny, czasem mówił, że jest do niczego - biegłe bezlitośnie opisują cechy, jakie ich zdaniem posiada oskarżony. Krystian B. słucha ich uważnie i uśmiecha się.

- Po analizie jego tekstów stwierdzamy, że wykazuje agresję werbalną. Nadużywa wulgaryzmów. Przy tego typu ludziach należy liczyć się z ich strony z agresją fizyczną, zwłaszcza pod wpływem alkoholu - przekonują biegłe.

- W swojej pisemnej opinii napisały panie, że zauważają u oskarżonego fascynację zbrodnią - sędzia chce poznać przyczyny takiej uwagi.

- To można stwierdzić po lekturze książki jego autorstwa. Każdy autor jakąś część własnej osobowości wkłada w swój utwór. I tak, jeżeli chodzi o cechy sadystyczne, to przecież pewne zachowania oskarżonego w stosunku do bliskich mu osób miały charakter sadystyczny.

Biegłe przeanalizowały też protokół przesłuchania, w czasie którego Krystian B. przyznał się do morderstwa, a potem odmówił jego podpisania i stwierdził, że źle się czuje.

- W tym jego konkretnym zachowaniu jest jakaś skłonność do manipulacji, czyli jakaś gra. To jest osoba, która chce robić czyny wyjątkowe. Zawsze chce być najważniejszy. To widać w tym przyznaniu się do zabójstwa, kiedy podkreśla, że zrobił to sam.

Krystian B. ze spokojem słucha zeznań na swój temat. Ma jednak długą listę pytań do biegłych. Zanim je zada, wygłasza oświadczenie.

- Oświadczam, że materiał dowodowy, a w szczególności moja korespondencja, zapisy czatów, pliki z mojego komputera, nie odzwierciedlają stanu faktycznego relacji łączących mnie z poszczególnymi osobami - oskarżony czyta spokojnie wcześniej przygotowany tekst. Potem zasypuje biegłe pytaniami. Dziesiątkami pytań. Głos ma przy tym spokojny, ale widać, że opinie, jakie usłyszał na swój temat, ubodły go do żywego.

- Cechy narcystyczne, czym się objawiają? - pyta z pewną wyższością.

- Poczuciem wyjątkowości, poczuciem, że jest się lepszym - biegłe nie mają kłopotów z odpowiedziami.

- To jest egocentryzm czy narcyzm? - pytanie zadaje z lekkim przekąsem.

- I to, i to.

- Na jakiej podstawie panie wydały taką opinię na mój temat? - pyta, choć dobrze zna odpowiedź, bo padła na tej sali już kilka razy.


KATARZYNA PASTUSZKO


 

Dane świadka zostały zmienione


 


ANGORA nr 18, 6 maja 2007

  • /czytelnia3/198-pisarz-czy-morderca/977-przedostatni-wiadkowie
  • /czytelnia3/198-pisarz-czy-morderca/975-chory-z-zazdroci