Dziki chłopiec z Aveyron

DZIKI CHŁOPIEC Z AVEYRON




PEWNEGO STYCZNIOWEGO poranka 1800 roku wieśniacy z Aveyron w południowej Francji schwytali niezwykłą istotę, jedenasto- lub dwunastoletniego chłopca, który sprawiał wrażenie dzikusa. Pomimo chłodu był nagi, a całe jego ciało pokryte było bliznami. Cała wieś przybyła tłumnie, by na własne oczy zobaczyć przerażonego chłopca, który za wszelką cenę usiłował uciec. Nikt nie wiedział, jak dawno zaginął lub został porzucony, ani dlaczego. Ponieważ nie zwracał uwagi na nikogo, kto do niego mówił, uznano, iż jest głuchoniemy. Ze względu na jego dziki sposób zachowania, wszyscy doszli do wniosku, że większość życia spędził bez kontaktu z ludźmi, żywiąc się korzonkami, żołędziami i surowymi kartoflami.

"Dziki chłopiec" wkrótce stał się słynny. Zabrano go do Paryża i oddano pod obserwację tym, którzy uważali, iż życie w dziczy może być wyższą formą egzystencji, niż cywilizacja. Wkrótce jednak gorzko zawiedli się oni na "szlachetnym dzikusie". Paryżanie uznali, iż jest on "odrażający, niechlujny, [...] ma spazmatyczne, przypominające drgawki ruchy, [...] gryzie i drapie wszystkich, którzy staną mu na drodze i nie darzy uczuciem opiekunów". Wkrótce wydano diagnozę, że jest niedorozwinięty umysłowo i umieszczono go w przytułku dla głuchoniemych. Chłopiec miał jednak to szczęście, iż trafił tam pod opiekę młodego lekarza, Jean-Marca Itarda, który podjął wyzwanie uczenia małego dzikusa. Obserwując go na co dzień, doszedł do wniosku, iż chłopiec, któremu nadał imię Wiktor, nie jest ani głuchy, ani niemy, ani upośledzony psychicznie. Wiktor nie nadawał się jednak do tego, by nauczyć go czegokolwiek w taki sam sposób, w jaki rodzina i środowisko uczą inne dzieci. Najwyraźniej nigdy nie poznał podstawowych zachowań społecznych, które normalnie kształtują rodzice. Choć był człowiekiem, nie wiedział, jak współżyć z innymi ludźmi.

Itard z ogromnym entuzjazmem zabrał się do uczenia chłopca umiejętności niezbędnych do życia wśród ludzi. Po kilku miesiącach intensywnej edukacji Wiktor zmienił się z dzikiej istoty w czystego i panującego nad sobą chłopca. Okazywał przywiązanie do pani Guerin, gospodyni doktora Itarda. Nauczył się nawet wypowiadać słowo "mleko" oraz zwrot "O, Boże!", którego pani Guerin często używała.

Jednak po tak obiecujących początkach Wiktor przestał się rozwijać. Nigdy nie nauczył się ani jednego słowa więcej. W odróżnieniu od niemowląt, które naśladują rodziców i rodzeństwo, całkowicie zatracił zdolność imitacji. Jego naturalne związki z rodziną i społeczeństwem zostały zerwane we wczesnym dzieciństwie i nigdy już nie był w stanie się z tego otrząsnąć. Wiktor mieszkał w Paryżu pod opieką pani Guerin aż do śmierci w wieku 40 lat. Do końca życia nie nauczył się mówić.






TAJNIKI LUDZKIEGO UMYSŁU, Przeglad Reader's Digest 1997;

  • /biblioteka/54-tajniki-ludzkiego-umysu/1349-zmienne-nastroje-krola-jerzego-iii
  • /biblioteka/54-tajniki-ludzkiego-umysu/1347-matczyne-usprawieliwienie