UŚMIECHNIJ SIĘ (168)

Spotykają się dwa jeże. Jeden ma zabandażowaną łapkę.
- Co się stało?
- Nic takiego, chciałem się tylko podrapać.

* * * * *

-Tatusiu, czy nasz piesek umarł, bo był stary?
- Tak, kochanie, gdyby był młodszy, toby przebiegł przed tym TIR--em.

* * * * *

Mąż do żony:
- Denerwuje mnie światło elektryczne!
- Przy czytaniu?
- Nie, przy płaceniu za prąd!

* * * * *

Matka opowiada córce ze wzruszeniem:
- Twój ojciec kochał klęczeć u mych stóp.
- Co? Ja?... W życiu!... - słychać z kuchni.
- Nie wtrącaj się - mówi żona. - Chyba wyraźnie mówię: JEJ ojciec!

* * * * *

- Panie doktorze, dzięki wielkie! To lekarstwo, co mi pan ostatnio przepisał, okazało się idealne! Jest pan geniuszem!
- Bogiem a prawdą geniuszem jest aptekarz. Pomyłkowo dałem panu karteczkę, na której rozgrzewałem długopis, bo mi się wkład zablokował.

* * * * *

Biedny, samotny Żyd, mieszkający w kwaterunkowym mieszkaniu ze swoją niewidomą matką, w swoich codziennych modlitwach błagał Boga o poprawę swego losu. W końcu Bóg postanowił odpowiedzieć na jego modlitwy. Objawił się Żydowi i powiedział, że spełni jedno jego życzenie. Ten zamyślił się i powiedział:
- Boże, chciałbym, żeby moja matka zobaczyła, jak moja żona wiesza na szyi mojej córki wart dwadzieścia milionów dolarów brylantowy naszyjnik, w czasie gdy siedzimy w naszym mercedesie 600 zaparkowanym obok basenu, zaraz obok naszej rezydencji w Beverly Hills. Bóg (do siebie):
- Muszę się jeszcze od tych Żydów wiele nauczyć...

* * * * *

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Pan doktor to zawsze mnie bada i osłuchuje, a nigdy nie zapyta, jak się czuję.
Na to doktor: ;
- To jak się pani czuje?
- Aaa... niech pan lepiej nie pyta.

* * * * *

- Ludzie mówią, że jestem strasznie staroświecki.
- Kto na przykład?
- Moi chłopi pańszczyźniani.

* * * * *

- Diable, oddam ci duszę, tylko zabierz moją teściową.
- Odpada. Ja mam zakaz robienia dobrych uczynków.

* * * * *

Rozmawia dwóch sąsiadów:
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że przespałeś się z moją żoną?! - oburza się jeden z nich.
- Nie... Ależ skąd!
- Nie przespałeś się?
- Nie chcę powiedzieć...

* * * * *

- Tatusiu, dlaczego to, co jemy, nazywa się kiełbasa?
- No... widzisz, synku... Jeżeli coś wygląda jak kiełbasa, smakuje jak kiełbasa, kosztuje tyle, ile kiełbasa, to oczywiste, że nazywa się kiełbasa!

* * * * *

Mąż wyszedł z domu i poszedł na wyścigi konne. Postawił 10 zł na jednego konia i wygrał. Wygraną postawił na następnego konia i pod wieczór miał w kieszeni fortunę - ponad 100 tys. zł. Wracając do domu, wstąpił do kasyna - miał po drodze. Przy stole z ruletką postawił wszystko na numer 15. I oczywiście wszystko przegrał. Gdy wrócił do domu, żona spytała:
- Jak było?
- Tak sobie. Przegrałem te 10 zł...

* * * * *

Wchodzi matka do pokoju dorastającego syna. Patrzy, a tam na ścianach pełno plakatów z rozebranymi panienkami.
Matka:
- I co, będziesz gapił się na gołe baby?
- A co, mam się gapić na gołe ściany? - odpowiada syn.

* * * * *

Poranek, w zadymionej kuchni siedzi młody człowiek z długimi włosami. W rękach trzyma gitarę i brzdąka jakąś melodię. Do kuchni wchodzi może pięcioletni malec i patrząc na scenę, pyta:
- Tato, a ty jak dorośniesz, to kim chcesz zostać?

* * * * *

Szkot zwraca się do syna, któremu kupił nowe buty:
- Oszczędzaj je!
- Ale jak?
- Rób większe kroki!

* * * * *

Rozmowa podczas przyjmowania do pracy:
- Ile ma pani lat?
- Bliżej mi do trzydziestki niż do dwudziestki... - mówi kokieteryjnie kandydatka.
- To znaczy ile?
- Pięćdziesiąt.

 

 

  • /kcik-humoru/556-umiechnij-si/4552-umiechnij-si-167