ZAGADKA KRYMINALNA NR 93 - Kompromitujące dokumenty

W ogrodzie na tyłach okazałej willi, tuż obok tarasu, leżały zwłoki młodego mężczyzny. Kiedy inspektor Nerak wysiadł z samochodu, policyjny fotograf akurat kończył robić zdjęcia denatowi. Wokół kręciło się kilku mundurowych policjantów, przyświecając sobie latarkami.

W salonie w głębokim fotelu siedział właściciel domu Ryszard K. Za jego plecami stał otwarty sejf stylizowany na starą szafę. Obok na podłodze leżała niewielka, turystyczna torba. Na widok policyjnej legitymacji Neraka mężczyzna zaczął opowiadać:

- Żona z dziećmi wyjechała na kilka dni do mamy, więc dziś trochę dłużej zabawiłem u kolegi. Ma on w piwnicy swojego domu strzelnicę i często tam sobie ćwiczymy. Pozwolenie na pistolet posiadam już od dwóch lat. Do domu wróciłem kilka minut po północy. Gdy otwierałem furtkę, zaskoczony zobaczyłem, że nie świeci wisząca na ganku lampa. Światła nie było również w całym mieszkaniu. Wyjąłem więc z szafki na buty latarkę i już miałem pójść w kierunku skrzynki rozdzielczej, kiedy z salonu usłyszałem jakieś podejrzane odgłosy. Wbiegłem do środka i w świetle latarki zobaczyłem stojącego obok otwartego sejfu jakiegoś mężczyznę, w czapce z długim daszkiem. Oglądał akurat, wyciągniętą z sejfu, sporych rozmiarów kryształową szkatułę, w której była diamentowa kolia mojej żony. Kiedy usłyszał moje kroki, błyskawicznie się odwrócił, oświecił mnie latarką, a następnie zamachnął się i rzucił we mnie szkatułą. Potem pobiegł w kierunku otwartych drzwi, prowadzących na taras. Uchyliłem się przed nadlatującą szkatułą, wyciągnąłem pistolet z kabury u paska i trzymając bandziora w snopie światła swojej latarki, zawołałem: „Stój, będę strzelał!". Gdy nie zareagował, strzeliłem. Celowałem w nogi, ale akurat zbiegał po schodkach tarasu i dostał w plecy.

Nerak przerwał Ryszardowi K. i zapytał:

- O ile wiem, to denat jest pańskim wspólnikiem. Nie poznał go pan?

- Nie, bo jak już powiedziałem, miał na głowie czapkę z długim daszkiem, zasłaniającym twarz. W sejfie znajdowały się dokumenty, które po ujawnieniu mogłyby go postawić w dość trudnej sytuacji finansowej. Trzymałem je na wszelki wypadek, gdyby chciał mnie kiedyś oszukać. Jestem pewny, że wiedząc o mojej nieobecności, postanowił się włamać do mojego domu i ukraść te kompromitujące go papiery, a przy okazji diamentową kolię mojej żony. Na jego nieszczęście złapałem go na gorącym uczynku.

Do pokoju wszedł sierżant Wrzosek i zameldował:

- Szefie, sprawdziłem z ekspertami skrzynkę rozdzielczą. Faktycznie ktoś wykręcił i zabrał bezpieczniki. Dzięki temu wyłączył nie tylko światło w całym domu, ale również alarm. Potem skrzynkę i tablicę rozdzielczą dokładnie musiał wytrzeć, bo nie ma na nich najmniejszego śladu linii papilarnych. Natomiast w torbie stojącej obok sejfu znaleźliśmy narzędzia, którymi włamywacz posługiwał się przy jego otwieraniu.

Nerak podziękował sierżantowi i przyświecając sobie latarką, dokładnie obejrzał zwłoki leżące obok stopni prowadzących na taras. Na plecach kurtki, w którą ubrany był denat, dostrzegł otwór po kuli oraz zakrzepłą krew. Obok leżała czapka z długim daszkiem. Policjant chwilę pomyślał i zwrócił się do Ryszarda K.:

- Przypuszczam, że to nie było żadne włamanie, lecz morderstwo i podejrzewam pana o jego dokonanie. Zabił pan wspólnika, a następnie ułożył zwłoki obok tarasu i wymyślił bajeczkę o włamaniu. Może bym w nią uwierzył, gdyby nie zawierała pewnej niemożliwej sytuacji.

 

Jakiej?


WOJCIECH CHĄDZYŃSKI

ŹRÓDLO: ANGORA 2011

  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4341-zagadka-kryminalna-nr-94-willa-na-sprzeda
  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4335-zagadka-kryminalna-nr-92-spostrzegawczy-ssiad