ZAGADKA KRYMINALNA NR 109 - Trup w ogrodzie


Zbliżała się godzina dwunasta. Inspektor Nerak zatrzymał swój nieoznakowany radiowóz przed wejściem do okazałej willi i z niezadowoleniem spojrzał na niebo. Deszcz padał nieustannie. W głębi ogrodu, pod jabłonią, leżały zwłoki młodego mężczyzny. W jego skroni policjant dostrzegł dziurę po pocisku kalibru dziewięć milimetrów.
- Szefie, zabity nazywa się Tadeusz Kompocik i był właścicielem nieźle prosperującej hurtowni przetworów owocowych - informował sierżant Wrzosek. - Na broni, którą znaleźliśmy obok niego, nie da się odczytać żadnych śladów. Pistolet leżał w kałuży i cały pokryty był błotem, a jego numer seryjny jest dokładnie spiłowany. Lekarz sądowy twierdzi, że facet nie żyje co najmniej od dwóch godzin. Od mieszkającej po sąsiedzku kobiety dowiedziałem się, że rano widziała wchodzącą do domu denata młodą niewiastę. Przez ten deszcz nie mogła jej rozpoznać, ale przypuszcza, że mogła to być Joanna Dżemik, wspólniczka zamordowanego. Zanim pan przyjechał, sprawdziłem, kim jest ta pani Joanna. Otóż razem prowadzili hurtownię, ale od pewnego czasu stosunki między nimi się pogorszyły. Pan Tadeusz zaczął coraz więcej pieniędzy przegrywać w kasynie, a ponadto był winien wspólniczce sporą sumę pieniędzy, z której oddaniem się ociągał.

W tym czasie, gdy pracownicy Zakładu Medycyny Sądowej pakowali do czarnego foliowego worka zwłoki Tadeusza Kompocika, inspektor i sierżant Wrzosek jechali do domu Joanny Dżemik.

- Co za wstrętna pogoda - narzekał inspektor. - Leje od rana i wcale nie zamierza przestać. Jeżeli do jutra nie ustanie, to nici z mojego wyjazdu w góry. Pan zostanie w samochodzie, a ja porozmawiam z tą panią.

Joanna Dżemik mieszkała w czteropiętrowym budynku położonym na skraju pięknego parku. Kiedy Nerak zadzwonił, drzwi otworzyła młoda atrakcyjna kobieta. Widząc legitymację służbową, zaprosiła inspektora do środka. Na wieszaku, obok drzwi, wisiała grafitowego koloru peleryna ociekająca wodą.

- Akurat wróciłam z zakupów i nie zdążyłam się jeszcze ogarnąć - informowała policjanta, prowadząc go do elegancko urządzonej kuchni. - Herbata czy kawa? Whisky nie proponuję, bo o ile pamiętam z filmów kryminalnych, to policjanci na służbie zawsze odmawiają alkoholu.

Kuchnia była urządzona ze smakiem. Nowoczesna elektryczno-gazowa kuchenka i zmywarka lśniły chromowymi wykończeniami, a stojący pośrodku pomieszczenia stół przykrywał gruby dębowy blat. Stała na nim duża papierowa torba, po brzegi wypełniona artykułami spożywczymi, a obok drewniana podstawka w kształcie sześcianu, z której wystawały cztery noże kuchenne. Była też taca z owocami i dzbanek do połowy wypełniony kompotem.

- Co pani robiła między godziną ósmą a dziesiątą? - zapytał Nerak.

- Od przedwczoraj byłam w swoim letniskowym domku sto kilometrów od miasta. Wróciłam pół godziny temu, zostawiłam samochód pod domem i piechotą poszłam na zakupy do pobliskiego sklepu. Wróciłam chwilę przed pana wizytą.

- Oj, brzydko tak kłamać - przerwał kobiecie policjant. - Faktycznie, wróciła pani przed chwilą do domu, ale w sklepie pani na pewno nie była. Domyślając się, że po odkryciu zwłok skontaktujemy się z panią, przygotowała się pani do uwiarygodnienia tej bajeczki o wizycie w sklepie. Chciała mnie pani oszukać, wiec mogę podejrzewać, że to pani zamordowała wspólnika.



Na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, że Joanna Dżemik kłamie?


WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
ŹRÓDŁO: Tygodnik ANGORA, 2011


  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4424-zagadka-kryminalna-nr-110-w-obronie-wasnej
  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4418-zagadka-kryminalna-nr-108-kto-ukrad-pery