ZAGADKA KRYMINALNA NR 111 - Tragedia w firmie pogrzebowej

Gabinet na pierwszym piętrze okazałej willi urządzony był ze smakiem. Stylowe meble, na ścianie obrazy współczesnych malarzy i starannie dobrane zasłony w oknach tworzyły przytulną atmosferę. Na podłodze, tuż obok biurka, w kałuży krwi, leżały zwłoki mężczyzny w średnim wieku. Kilka centymetrów od jego głowy inspektor Nerak zobaczył leżący na dywanie pistolet. Niewielki elektroniczny zegarek, stojący na regale, wskazywał godzinę dwudziestą.

- Szefie, podejrzewam, że to samobójstwo - stwierdził sierżant Wrzosek. - Nieżyjącym jest Bogdan Mortem, właściciel kilku nieźle prosperujących w mieście zakładów pogrzebowych. Z tego, co dowiedziałem się od dzielnicowego, z którym przed chwilą rozmawiałem przez telefon, facet od pewnego czasu miał problemy finansowe. Chyba dlatego strzelił sobie w łepetynę. Mieszkał sam, więc nie ma żadnego świadka tego nieszczęśliwego wydarzenia. Pozwoliłem sobie też ściągnąć tu wspólnika nieżyjącego. Jest w pokoju na parterze i pije herbatę. Już po niego idę.
Czekając na Wrzoska, inspektor oglądał przedmioty leżące na biurku. Obok komputera leżała gazeta, jakieś dokumenty, drogie wieczne pióro i pusta filiżanka po wypitej kawie. Inspektor otworzył gazetę, spojrzał na program telewizyjny i sprawdziwszy, o której godzinie emitowany jest film, westchnął z żalem: „Z pewnością nie zdążę go już obejrzeć". Chciał jeszcze przeczytać dokument leżący obok gazety, ale do pokoju wszedł szpakowaty mężczyzna w towarzystwie sierżanta.

- To jest Artur Capulus, wspólnik nieżyjącego - zameldował policjant.

- Jak długo panowie się znali? - spyta* inspektor.

- Od trzech lat wspólnie prowadzimy firmę - oświadczył Artur Capulus. - Nigdy nie przypuszczałem, że w tak tragiczny sposób nastąpi rozwiązanie naszej współpracy. Wiem, że Bogdan miał poważne problemy finansowe, lecz nie przypuszczałem, że z tego powodu targnie się na życie. Dziś rano nie przyszedł do pracy, a około południa listonosz przyniósł do siedziby naszej firmy list od niego. Sekretarka razem z innymi pismami położyła go na moim biurku. Kiedy około godziny dziewiętnastej piętnaście wróciłem z sąsiedniego miasta, znalazłem ten list. Był wydrukowany na naszym firmowym papierze, a Bogdan informował w nim, że jest w psychicznym dołku, stracił w kasynie sporo gotówki i po wysłaniu tego listu popełni samobójstwo. Natychmiast zadzwoniłem do niego i kiedy nikt nie odbierał telefonu - ani komórkowego, ani stacjonarnego, wsiadłem w samochód i tu przyjechałem. W związku z tym, że nikt nie otwierał drzwi, zadzwoniłem na policję.

Nerak obejrzał list zaadresowany do Artura Capulusa. W prawym górnym rogu widniała data z dnia poprzedniego.

- Co pan robił wczoraj wieczorem? - zapytał inspektor.

- Byłem w kinie, a potem do północy siedziałem w knajpce znajdującej się niedaleko mojego domu.

Nerak wysłuchał wspólnika nieżyjącego i po chwili zastanowienia oświadczył:

- Jestem przekonany, że pan kłamie, i sądzę, że list Bogdana Mortema jest sfałszowany. Dlatego podejrzewam pana o zamordowanie wspólnika lub zlecenie jego zabójstwa.


Na jakiej podstawie inspektor Nerak doszedł do takiego wniosku?


WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
ŹRÓDŁO: Tygodnik ANGORA, 2011

  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4435-zagadka-kryminalna-nr-112-zota-obrczka
  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4424-zagadka-kryminalna-nr-110-w-obronie-wasnej