ZAGADKA KRYMINALNA NR 115 - Napad o północy
Napisane przez Wojciech Chądzyński. Opublikowano w Zagadki kryminalne
Zbliżała się godzina dwudziesta czwarta. Śnieg z deszczem zacinał coraz mocniej. Pani Aneta wychodząc z bramy, poprawiła szalik, mocniej naciągnęła wełnianą czapkę na czoło i przyspieszyła kroku. Jej dom znajdował się tylko trzy przecznice dalej. Postanowiła więc nie zamawiać taksówki, lecz wrócić piechotą. Ścierając co chwilę z twarzy zimne krople deszczu, wyrzucała sobie w duchu, że dała się namówić przyjaciółce na tak długie plotki. Nagle, kiedy mijała starą kamienicę, kątem oka dostrzegła jakiegoś mężczyznę wyłaniającego się z bramy. Przyspieszyła kroku, lecz nieznajomy dogonił ją. Przedramieniem objął jej szyję, a prawą dłonią przykrył usta i warknął:
- Nie wrzeszcz, bo ci kark skręcę!
Pani Aneta próbowała się bronić. Jednak z silnym mężczyzną nie miała żadnych szans. W czasie szamotaniny dostrzegła jedynie, że napastnik miał twarz owiniętą szalikiem. Nie zauważyła koloru jego oczu, pomimo że odbijało się w nich światło ulicznych latarni. Poczuła jedynie charakterystyczny zapach wodypo goleniu, taki sam, jakiej używał jej maż. Z pewnością wydarzenie skończyłoby się dla niej o wiele nieprzyjemniej, gdyby nie zatrzymujące się audi. Na jego widok bandyta powalił panią Anetę na ziemię i uciekł w kierunku nieoświetlonych podwórek.Kierowca wysiadł z samochodu, lecz nie odważył się biec za uciekającym. Pomógł jednak pani Anecie podnieść się i zawiózł ją na policję.
Kilka minut później oficer dyżurny spisał jej zeznanie i poprosił, aby przyszła na drugi dzień o godzinie ósmej.
W pokoju inspektora Neraka pani Aneta zjawiła się punktualnie. Policjant przywitał ją i oznajmił:
- Co prawda niezbyt dokładnie opisała pani napastnika, ale nawet ta pobieżna charakterystyka pozwoliła nam wytypować trzech podejrzanych. Cała trójka, chwilę po pani zgłoszeniu, została zatrzymana w pobliżu miejsca napadu. To znani policji osobnicy, i niezłymi życiorysami. Oczywiście żaden z nich nie przyznaje się do napaści. Teraz musi się pani im dokładnie przyjrzeć i wskazać wczorajszego napastnika.
Przez lustro fenickie, często mylnie nazywane lustrem weneckim, pani Aneta zobaczyła trzech mężczyzn stojących w rzędzie pod ścianą w sąsiednim pokoju. Wszyscy byli do siebie bardzo podobni: 180 centymetrów wzrostu i ciemne włosy. Różnili się jedynie szczegółami. Pierwszy od lewej miał prawą rękę w gipsie, drugi okulary lecznicze, ponieważ był krótkowidzem, a twarz trzeciego pokrywały wąsy i broda.
- Napastnika widziałam tylko przez krótką chwilę - stwierdziła zakłopotana kobieta. - Naprawdę nie mogę w stu procentach powiedzieć, który z nich mnie napadł.
- Przypuszczałem, że będzie miała pani problem z rozpoznaniem i dlatego sam wytypowałem napastnika. Zdradził go pewien szczegół - oświadczył inspektor.
Chwilę później, przyparty do muru, jeden z zatrzymanych przyznał się do napaści na panią Anetę.
Na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, kto był napastnikiem?
WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
ŹRÓDŁO: ANGORA 2011