KARGOWA CZEKOLADĄ SŁYNIE!

W zwiazku z kargowskim Świętem Czekolady (20 - 21 czerwca 2015), powstało wiele artykułów na ten temat. Ja jednak chciałbym zająć szkicem dziejów tego pogranicznego miasteczka, przedstawiając jego dawne życie gospodarcze z szerszym omówieniem niegdysiejszej fabryki czekolady, czym - jak należy domniemywać - czytelnicy „Gazety Miejscowej" zechcą się zainteresować. Uważam, że kargowskie święto będzie coraz bardziej dynamiczne i atrakcyjne, przyciągając do miasta coraz więcej gości i turystów. (...)

Z historii Kargowej

Kargowa jako wieś pojawiła się już we wczesnym średniowieczu. Jej prapolska ludność zajmowała się przede wszystkim rolnictwem, ale też w niniejszym zakresie prymitywnym rzemiosłem. Z czasem składała się z trzech segmentów osadniczych, wielokrotnie zmieniajac włascicieli.

Duże zmiany urbanistyczne i gospodarcze zaczęły w niej następować, kiedy nabył ją w 1641 roku starosta wałecko-gnieźnieński Krzysztof Unrug. Ten, pragnąc nabytą wieś ożywić i rozwinąć, rozparcelował nową posiadłość i zaczął przyjmować kolejnych osadników, szczególnie sprzyjając ofiarom prześladowań religijnych. Najchętniej osiedlał tkaczy i młynarzy. Ci bardzo szybko nadali osadzie wygląd miasteczka, zakładając nowy, obszerny rynek oraz uruchamiając wiele warsztatów sukienniczych i budując liczne wiatraki. I już po 20 latach tej dynamiki rozwojowej król Jan Kazimierz, doceniając zasługi Krzysztofa Unruga w licznych siedemnastowiecznych wojnach Polski, nadał w 1661 roku Kargowej prawa miejskie.

Nowy miejski organizm dynamiką życia gospodarczego cechował się przez pokolenia, bowiem aktywnie uczestniczył w wymianie towarowej między Brandenburgią i Wielkopolską. Szczególnie był znany jako pograniczny ośrodek targowy, w którym cztery razy do roku organizowano wielkie jarmarki nierogacizny, sprzedając nawet do 40 tys. sztuk trzody!

Korzystny lokalny klimat sprawiał, że od dawna uprawiano przy osadzie winorośl i chmiel. Wkrótce na podmiejskich poletkach zaczęły się też pojawiać truskawki i porzeczki.

Pod względem etnicznym, do czasu przybycia osadników śląskich, osada posiadała charakter wybitnie polski, bowiem jej mieszkańcy byli w 78% Polakami. Z czasem jednak przybywało Niemców i Żydów. Ci drudzy w 1793 roku stanowili już 22,5% mieszkańców! W II połowie XIX wieku otworzyli w Kargowej szkołę wyznaniową i zbudowali synagogę. W 1810 roku w miasteczku mieszkało 1950 osób, a w 1939 roku liczba mieszkańców zmalała do 1860 osób.

W 1793 roku Kargowa, po II rozbiorze Polski, przeszła pod panowanie niemieckie. Jedynie w latach 1807-1815 wróciła do - zależnego od Francji - Księstwa Warszawskiego. Wówczas powstało w mieście skromne założenie rezydencjonalne składające się z pałacu, parku i koszar dla wojsk saskich. Po kongresie wiedeńskim Kargowa wróciła do Prus i znajdowała się w granicach Niemiec aż do stycznia 1945 roku.

Z biegiem czasu Kargowa stawała się miasteczkiem coraz bardziej majętnym, bowiem życie gospodarcze rozwijało się w nim dynamicznie. Osadnicy śląscy sprawili, że był to znaczący ośrodek rzemieślniczy, w którym funkcjonowały warsztaty: sukiennicze, krawieckie, szewskie i inne. Rozwijały się także: browarnictwo, gorzelnictwo, piekarstwo młynarstwo i rzeźnictwo. W końcu XIX wieku pracowało wokół miasta aż 38 wiatraków.

Fabryka czekolady Lichtensteina

Jednak największym hitem przemysłowym stało się zaistnienie w panoramie gospodarczej miasteczka wielkiej fabryki czekolady. Założył ją w 1914 roku najzamożniejszy kargowski Żyd - Carl Lichtenstein, zatrudniając około 400 pracowników. Zakład stał się znakomitą wizytówką Kargowej, będąc dumą całej okolicy. Powstał w centrum miejskiej zabudowy, przy ulicy Młyńskiej, gdzie też fabrykant miał swój piękny piętrowy dom, który istnieje do dziś. Tam, w halach fabrycznych i pobliżu zakładu, czekoladą pachniało zawsze.

Kiedy antysemityzm stał się w ITI Rzeczy narodową ideologią, Żydom zabroniono prowadzenia przedsiębiorstw. Wówczas Lichtenstein został zmuszony do pozbycia się swej wytwórni, sprzedając ją w 1938 roku za małą kwotę najzagorzalszemu miejscowemu faszyście - Frietzowi Deigowi. Wkrótce wyjechał na zachód Niemiec, do Koblencji, skąd w czasie II wojny światowej wywieziony został do żydowskiego obozu koncentracyjnego w czeskim Terezinie, a stamtąd do Mińska, gdzie ślad po nim zaginął.

Powojenna Goplana i Nestle

Po wojnie, znacjonalizowaną fabrykę, podporządkowano jako zakład filialny WLZPC „Goplana" w Poznaniu, produkując w nim m.in..: landrynki, cukierki „krówki", wafle w masie czekoladowej, drażetki, rurki suche i w czekoladzie oraz polewane czekoladą owoce. W latach 60. minionego stulecia na obrzeżach miasta, przy torach, zbudowano nowe hale, które trzon wytwórni stanowią do dziś.

Kiedy wprowadzono gospodarkę rynkową, zakład sprywatyzowano — szwajcarska firma Nestle zainwestowała w modernizację zakładu na początku 18 min dolarów. Dzięki temu urządzono najnowocześniejszą linię produkującą wafle, wytwarzając m.in.. wyroby marki Nesąuick. Zakład zatrudniał - jak dawniej - około 400 osób, odgrywając w życiu miasta priorytetową rolę. Wzrost ilości produkcji i jej jakości sprawiły, że kreatywny zakład startując w IX edycji konkursu „Teraz Polska" w 1999 roku uzyskał prestiżowe wyróżnienie za wafle „Princessa", które od lat zna cały kraj.

Ambitna wytwórnia nieustannie idzie z duchem czasu, wciąż unowocześniając produkcję, a nawet próbuje w interesujący sposób się promować. W tym celu od roku 2011, przystąpiono w mieście do organizowania corocznych Świąt Czekolady. Okazało się, że innowacyjna impreza zgromadziła tłumy, stając się hitem lata „Gazety Lubuskiej". (...).

 

Leon Okowiński

  • /kargowa/504-kargowa-rone/4507-festiwal-filmu-i-teatru-w-kargowej
  • /kargowa/504-kargowa-rone/4442-kargowa-zapowied-filmu-promujceg-min-kargow