Syn pisze z kolonii do rodziców

 

Kochani Rodzice!


Wczoraj, zaraz po przyjeździe, na wycieczce zjadłem surowego grzyba, ale mnie odratowano. Nie na długo, ponieważ w drodze z polikliniki spadłem z furmanki, bardzo nieszczęśliwie, bo prosto pod jadący z tyłu autobus. Na szczęście dla mnie autobus zahamował w ostatniej chwili, tak że się jakoś uratowałem. Teraz piszę szybko ten list, żeby jeszcze zdążył go pan kierownik kolonii zabrać ze sobą do miasta i wrzucić. Bo pan kierownik zaraz jedzie do miasta po pomoc, ponieważ wokół naszej kolonii pali się las, a my mamy za mało wody, żeby ten pożar ugasić. Już kończę, bo pan kierownik chce jeszcze zdążyć wyrwać się z tego pożaru, co jest wokół nas, a ja z moim kolegą Tadkiem pędzimy gasić ten pożar. Cześć!


Wasz kochający syn

Adaś

  • /kcik-humoru/544-listy-do/4099-list-do-znajomych
  • /kcik-humoru/544-listy-do/4097-list-modszej-do-starszej-pani