Kartka na drzwiach

 

 

Damon miał kłopoty z zębami mądrości. Dentysta poradził, by je usunąć, jednak ekstrakcja zębów u pacjentów cierpiących na hemofilię może stwarzać problemy. Nawet usunięcie jednego zęba mogłoby wymagać przetoczenia dużej ilości czynnika VIII: dlatego przed zabiegiem zrobiono mu transfuzję, dzięki czemu prawie wcale nie krwawił.

Kilka dni po jego powrocie ze szpitala, Celeste wyjechała na długo oczekiwaną wycieczkę. Miała właśnie rozpocząć trzeci rok studiów na wydziale architektury Uniwersytetu w Sydney i i zaoszczędziła trochę pieniędzy na wyjazd do Włoch, by zwiedzić tam zabytki architektury. Parę dni po jej wyjeździe Damon dostał temperatury, spuchło mu kolano i zaczął w nim odczuwać silny ból. Spędził jeden dzień w centrum leczenia hemofilii, po czym zgodził się wrócić do nas do domu.

Tamtej nocy, kiedy obudziłem się około drugiej nad ranem, usłyszałem, jak Damon porusza się w swoim pokoju. Wstałem i wyszedłem po cichu na korytarz.

Damon siedział przy łóżku, a sprzęt do transfuzji leżał na stoliku obok. Damon cicho płakał. Podniósł na mnie błyszczące oczy.
- Tato, boli bardziej, niż kiedykolwiek. - Skarżył się jak mały chłopiec, a ja czułem, jak mnie coś chwyta za gardło.

Ręce mu się trzęsły, gdy usiłował przygotować czynnik VIII do transfuzji.
- Mogę ci pomóc? - spytałem. Już dwa lata nie miałem do czynienia z igłą, ale udało mi się za drugim razem.
- Nieźle - zauważył Damon, próbując ze mnie zażartować. Zerwał z ramienia opaskę. Taki był kiedyś dumny z tego ramienia. Czasami napinał mięśnie i podziwiał je. Teraz jednak mięśnie zwiotczały i całe ramię wydawało się wątłe i słabe, jak całe jego ciało.

Następnego wieczoru znów zrobiłem mu transfuzję. W sobotę wieczorem kolano bolało go już tak bardzo, że poprosił o wyłączenie wentylatora, ponieważ nawet podmuch powietrza drażnił mu kolano. W niedzielę rano wezwałem karetkę pogotowia.

Dotknięcie Damona w jakiekolwiek miejsce sprawiało mu ból, a kolano spuchło tak, jak nigdy przedtem. Kiedy dwóch sanitariuszy próbowało poruszyć go na łóżku, Damon krzyknął, a w szeroko otwartych oczach widać było strach. Nigdy przedtem nie słyszałem, żeby Damon krzyczał, nawet kiedy był dzieckiem. Benita zaczęła cicho płakać, odwracając głowę. Damon krzyczał strasznie, przegryzł sobie na wylot dolną wargę usiłując zapanować nad bólem, kiedy układano go na wózku i odwożono do karetki.

Całą niedzielę spędziliśmy w szpitalu. W poniedziałek rano lekarz prowadzący wyglądał na zupełnie zdezorientowanego.
- On jest bardzo chory. To wiemy na pewno. Jest to ciężka infekcja, ale nie wiemy jaka.

Po południu z oddziału patologii przyszedł do nas młody lekarz. Wydawał się zmęczony i oznajmił nam, że ustalono na czym polega problem.
- W kolanie wywiązała się infekcja, to salmonella.
- Jak można mieć salmonellę w kolanie? - spytałem ze zdziwieniem. - Przecież jest to rodzaj zatrucia pokarmowego.

Lekarz pokiwał głową - Dlatego właśnie tak trudno " było nam stwierdzić, co to jest. W tym wypadku salmonella mogła dostać się przez usta, przez rany po usunięciu zębów i dotrzeć do osłabionego kolana i łokcia. To oczywiście nie jest typowe, ale na tym właśnie polega problem z AIDS. Jakakolwiek przypadkowa infekcja z łatwością wnika do organizmu.

Do tego czasu nie zdawaliśmy sobie właściwie sprawy z tego, że u Damona infekcja HIV przeszła już w chorobę AIDS. Wziąłem Benitę pod ramię. Czułem, jak drży. Wiedziałem już, że jest to początek końca podróży, którą rozpoczęliśmy tamtej nocy, gdy ujrzeliśmy pieluszkę Damona przesiąkniętą krwią. Benita zaczęła gwałtownie szlochać.
- Mogą państwo być pewni, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy - zapewniał patolog. - Teraz przynajmniej wiemy, jak go leczyć. Myślę, że z tego wyjdzie.

Tamtego wieczoru w szpitalu, na drzwiach pokoju, w którym leżał Damon, wywieszono kartkę: "Teren zakażony. Obowiązują bezwzględnie fartuchy, maski i rękawiczki." Słowo "bezwzględnie" było podkreślone na czerwono. Damon miał być nietykalny, nieczysty, niebezpieczny.





 

Przegląd Reader's Digest 1995
Tłumaczenie: Małgorzata Brenner

  • /pisane-noc/158-ycie-do-koca/685-przygarbiony
  • /pisane-noc/158-ycie-do-koca/683-zawsze-bdziemy-razem