Wystarczy kilka dźwięków starej piosenki

    JEDNEGO DNIA w centrum handlowym słyszę nagle piosenkę Vana Morrisona „Moondance" i jej tony niespodziewanie wrzucają mnie w odległe lata mojej młodości. Mój synek niecierpliwie łapie mnie za ramię i potrząsa. Mieliśmy przecież kupić buty, bo jest wrzesień i on potrzebuje do szkoły na zmianę, a ja ni stąd, ni zowąd zatrzymuję się w przejściu sklepu. On nie wie, że w tym momencie, w niewytłumaczalny dla mnie samej sposób, znów jestem tamtą dziewczyną z kucykiem, która siedzi na tapczanie w akademiku, czyta „Sto lat samotności". Pamiętam: jest kwiecień, jestem zakochana, mam długą sukienkę z włóczki w kolorowe paski żółto-czerwono-zielone.

    W inny dzień wychodzę z bloku, pospiesznie, bo jestem spóźniona na wywiad, i nagle czuję, że w powietrzu pachnie tak samo jak wtedy, gdy miałam 14 lat. Jest październik, na niebie wielkie chmury, a ja biegnę z plastikowym workiem na pole. Wiatr wpada we wnętrze worka. Worek nadyma się jak balon, a ja niemal nie dotykam stopami ziemi, jakby u ramion wyrosły mi skrzydła.

    Wystarczy kilka dźwięków starej piosenki, zapach odległych zdarzeń, by przebudzić w sobie siebie z przeszłości. Łapię te chwile i trzymam mocno - jak kierownicę, gdy biorę naprawdę ostry zakręt. Założę się, że wy też tak macie. Że też tęsknicie za, wydawałoby się, nieistotnymi drobiazgami, które włóczą się za wami, tak jak i za mną, przez cale lata. Wspomnienia zakodowane są we wszystkich zmysłach i mają wpływ na późniejsze życie.

ANITA CZUPRYN

  • /przeczytane-usyszane/2462-przeczytane-chodzi-o-to-eby-si-odwazyc-zrobic-to-co
  • /przeczytane-usyszane/2436-przeczytane-kogo-wyrzuca-pan-z-pamici