Depresja jest demokratyczna

Od dłuższego czasu jestem pełen energii, zapału. Zupełnie inaczej niż w połowie poprzedniej dekady, kiedy byłem w takim dołku, że prawie nie wychodziłem z domu. Jak mam panu o tym opowiedzieć? Jak się to opisuje, to brzmi to jak fochy, kaprysy pensjonarki. Tylko na tym polega specyfika depresji, że rzeczy błahe, nieistotne urastają do rozmiarów gigantycznych. Wstanie z łóżka jest czasem ponad siły człowieka. Dlatego tak trudno o empatię, bo każdemu czasem nie chce się wstać, ale bierze się w garść i wstaje. W depresji to bywa niemożliwe. Powie pan, że może za kilkadziesiąt lat okaże się, że to rodzaj arystokratycznej degeneracji, że to z nudów albo nadmiaru dobrobytu? Nie, depresja jest demokratyczna, cierpią na nią i bogaci, i biedni. I naprawdę nieleczona potrafi zabić. Dlatego trzeba iść do lekarza albo dać się tam zaprowadzić.


OLAF LUBASZENKO (Newsweek 25/2014)

  • /przeczytane-usyszane/4415-punkt-widzenia-staro
  • /przeczytane-usyszane/4319-punkt-widzenia-suchaj-swoich-myli-i-marze