Naciąganie siebie i innych

Ci, którzy wygładzają i zmieniają twarze na młodsze, wymazują własną historię. Słyszałem, jak kobiety mówią ironicznie o innych: "naciągnęła się". Słusznie, czy oni nie naciągają wtedy innych na swoją nową twarz? I to jest jak doping w sporcie, tylko tu nieuczciwie gra się z czasem

NACIĄGANIE SIEBIE I INNYCH


Otrzymałem niedawno komplement, nietypowy, aż mnie zatkało. Młoda osoba płci żeńskiej o twarzy zupełnie gładkiej, co nie znaczy bezmyślnej, mówi: "Jakie ładne ma pan zmarszczki". "Co takiego!? Ja zmarszczki! - patrzę w lustro - Są!". Mam je pewnie od dawna, ale nie miałem czasu, by zauważyć.

Natura wymyśliła, że zmiany w naszym wyglądzie następują powoli, abyśmy mogli się z nimi oswoić. Fotografia, film - to wyzwanie rzucone przemijaniu, dlatego czasami oglądanie po latach zdjęć tak boli, u upływ czasu łatwiej i chętniej dostrzegamy w twarzach innych. Zmarszczki jednak bywają interesujące, to koleiny, wąwozy, bruzdy żłobione przez strumienie życia. Zapisana jest w nich nasza przeszłość. To znak firmowy, wyraz sumy naszych osiągnięć i porażek. Ludzie tak różnie się starzeją, jak odmiennie żyją. Smutno, kiedy twarz zmienia się w worek na oblicze, tak bywa przy paskudnym charakterze, otyłości, bezmyślności lub jak ma się pecha. Sądzi się, że zmarszczki żłobią przede wszystkim nieszczęścia, ale to nieprawda, rzeźbi je też uśmiech. Nonsensem jest czytać charakter i przyszłość z dłoni, czytać trzeba z twarzy.

Zdarzają się ludzie pogodni, który nieustannie się uśmiechają, co też zostanie zapisane w ich twarzach. Zaskakująco wielu ludzi nosi uśmiech sztuczny, on wyżłobi szczególnie głęboki ślad. (...)

W życiu należy szukać złotego środka między uśmiechem sztucznym i prawdziwym. Amerykanie wymuszają na sobie uśmiech, co ma wiele zalet, gdyż nawet taki prowokuje wydzielanie się soków optymizmu i czyjś uśmiech w odpowiedzi. Poza tym prowokowanie życzliwości i uśmiechów ma, sądzę, istotne społeczne znaczenie.

A co z plastycznymi operacjami? Rozumiem, że poprawia się oszpecone twarze, usuwa bolesne defekty, ale nie rozumiem leczenia w ten sposób naturalnej i nieuchronnej choroby, która ma na imię "starość". Ci, którzy wygładzają i zmieniają twarze na młodsze, wymazują własną historię. A czym jest człowiek bez znaków przeszłości? Słyszałem, jak kobiety mówią ironicznie o innych: "naciągnęła się". Słusznie, czy oni nie naciągają wtedy innych na swoją nową twarz? I to jest jak doping w sporcie, tylko tu nieuczciwie gra się z czasem. A ten zawsze się za to mści.

Siedziałem kiedyś przy stole w towarzystwie amerykańskich milionerek. Nagle poczułem wielki niepokój. Niby-ładne kobiety, ale nie potrafiłem określić ich wieku. Kontrast między nieruchomymi twarzami nastolatek a dłońmi staruszek był czymś przerażającym. Te dłonie były prawdziwe, reszta wydawała się maską, która spadnie przy nieostrożnym ruchu.

Wiem, łatwo mądrzyć się starzejącemu się facetowi. Kobiety są o wiele bardziej tolerancyjne na niedostatki męskiej urody, nawet na spustoszenia, jakie czyni czas. Jeśli kobieta na pierwszy rzut oka ocenia sylwetkę mężczyzny - a już wiemy, o zgrozo, że ocenia nawet pośladki - to jednak owe drugie głębsze spojrzenie będzie zwykle dotyczyć jego inteligencji i tego błysku w oku. Mężczyźni z reguły poprzestają na spojrzeniu pierwszym. I to właśnie powierzchowność męskiego spojrzenia, przesadna waga przypisana gładkości, młodości, jędrności nakłania kobiety do daremnej walki z czasem, do naciągania, odsysania, powiększania. Znajoma namawia mnie w liście: "Napisz kiedyś felieton o *inteligencji seksu*. Wymyśl nowe IQ seksualne. Ja zwracam uwagę na oczy mężczyzn, ich głębię, ciepło, mądrość, nawet na przebłyski perwersji, które czają się pod powiekami. Prawdziwa namiętność wypływa z głowy i głowy dotyczy".

W takim ładnym myśleniu o człowieku bywa, że twarz marnieje, a głowa pięknieje. Dopóki mężczyźni nie dogonią w tej sferze kobiet, nadal będą emocjonalnie... niedorozwinięci.

ZWIERCIADŁO 2005

  • /spojrzenia/4121-spojrzenia-ciepo-pocaunku
  • /spojrzenia/4117-spojrzenia-mio-jak-jest