Trzeba być blisko ze sobą...

(...) Wstaję codziennie i czuję ogromną radość. Rozpiera mnie. Nie wiem, jak to możliwe ani skąd to się bierze, ale naprawdę żyję w ciągłej euforii. Wydaje mi się, że ten stan emocjonalny nie jest bez znaczenia. Jak się widzi świat pięknym i siebie w nim szczęśliwym, to siła tej wizji ma wpływ na to, jak nasze życie wygląda.

- Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz w polskiej rzeczywistości, by żyło się lepiej...

- Chyba charakter. Posłałabym Polaków na zbiorową terapię. Jesteśmy potwornymi czarnowidzami, marudami. Najbardziej mi jednak przeszkadza, że nie potrafimy pracować ze sobą. To chyba z braku zaufania. Widać to na klatce schodowej, na podwórku, w mieście. W polityce krajowej w ogóle nie ma o czym mówić. Tymczasem świat zmierza ku jakiejś katastrofie. Czuję to. Wszystkiego zrobiło się za dużo. Nie ma miejsca w tym świecie dla młodych. Ta cała globalizacja wyrwała nam kontrolę nad naszym światem i oddała ją bankom, korporacjom. To nie jest naturalny stan rzeczy. Trzeba być blisko ze sobą, z rodziną, z sąsiadami i zmusić polityków, żeby znowu zaczęli słuchać ludzi (...). Ludzkie dzieje na tej planecie są jak sinusoida. Znajdujemy jakiś kierunek rozwoju, pędzimy, rozkręcamy się, osiągamy szczyt i fala wraca, odkręcamy, szukamy nowej drogi. Ten cały szał cyfrowy wydaje mi się nierealny, nie do utrzymania. Wrócimy do analogu, do natury, zobaczysz. To nasze miejsce i taka kolej rzeczy.

URSZULA DUDZIAK, wokalistka

Rozmawiała: Zuzanna Ziomecka,„Przekrój" nr 36

  • /spojrzenia/4287-spojrzenia-dlaczego-nie-lubimy-starych-ludzi
  • /spojrzenia/4236-spojrzenia-wzor-na-szczcie