Słowa, na które czekamy

 

 

WIELE najistotniejszych komunikatów, jakie nawzajem sobie przekazujemy, składa się zaledwie z paru słów. Weźmy choćby takie jak "kocham cię", "ach, to drobiazg", czy "wobec tego".

Osobiście, do najbardziej przydatnych w życiu słów zaliczyłabym zapewnienie - "będę na pewno".

Będę na pewno. Wszyscy, którym w sobotę albo w niedzielę zdarzyło się wzywać na pomoc hydraulika, wiedzą jak kojąco mogą brzmieć te słowa.

Ich słodycz zna również ten, kto znalazłszy w kieszeni jedyny żeton do automatu na bocznej drodze, gdzie właśnie zepsuł mu się samochód - usłyszy te słowa w słuchawce z ust przyjaciela.

"Babciu, w czerwcu odbieram dyplom, przyjedziesz?!" - Będę na pewno.
"Kochanie, nie mogę się ruszyć z biura, żeby przywieźć siostrę z lotniska!" - Będę na pewno.
"Mamo, mój mały wciąż płacze po nocach. Zbzikuję, jeśli choć raz się porządnie nie wyśpię!" - Będę na pewno.

Do osób, które jak mało kto potrafiły pokazać, że można na nie liczyć, że będą na pewno, należała angielska Królowa Matka, Elżbieta. Podczas bombardowań Londynu w 1940 roku zapytano ją, czy małe księżniczki, Elżbieta i Małgorzata, zostaną wysłane z Anglii w bezpieczne miejsce.

Odpowiedź królowej brzmiała: "Dziewczynki nie wyjadą beze mnie. Ja nie wyjadę bez ich ojca, a król nigdy, pod żadnym pozorem, nie opuści kraju." - Będę na pewno.

Istnieje też krótki, a ważny zwrot -"chyba masz rację" - który wielu ludziom nie może po prostu przejść przez gardło.

Przekonałam się na własnej skórze, jak trudno jest nauczyć się wymawiać te trzy słowa. Gdyby ludzie częściej mówili do siebie "chyba masz rację", poradnie małżeńskie musiałyby zbankrutować. Wiem z własnego doświadczenia, że można tym powiedzeniem rozładować wiele sporów.

Upieranie się, by w każdej sprawie dowieść swojej racji, nam samym przynosi najwięcej szkody.

Z następnym zwrotem stykałam się setki razy, ilekroć jako mała dziewczynka stawałam wobec trudnych decyzji.

Zwracałam się wówczas do mojej niani, pytając, jak mam postąpić.
"Serduszko ci podpowie" - niezmiennie odpowiadała niania.
- Serduszko mi podpowie? - mruczałam niezadowolona. - Co to właściwie znaczy? Potrzebuję rady. Chcę, żebyś mi powiedziała, co mam zrobić.

Ale ona tylko się uśmiechała, powtarzając:
- Serduszko będzie wiedziało, moja mała. Ono ci podpowie.
Ale ja byłam uparta, więc brałam się pod bok, i mówiłam:
- Może to i prawda, ale moje serduszko milczy jak zaklęte!
- Naucz się go słuchać - odpowiadała niania.

Ludzie radzą nam czasami, jak w tej czy innej sprawie postąpić, ale nie są na ogół skłonni brać odpowiedzialności za nasze błędy.

Sami musimy o sobie decydować. I dlatego musimy nauczyć się słuchać swojego serca, bo tylko ono nam podpowie.

Psychologowie nazywają to "wsłuchiwaniem się w siebie", a przywódcy duchowi - "zwracaniem się do sił wyższych".

Ale niezależnie od tej czy innej nazwy, człowiekowi dana jest umiejętność dokonywania właściwych wyborów życiowych. Jest to wielki dar - ale trzeba go w sobie odkryć. Trwało to długo, ale w końcu życie nauczyło mnie, że nie można go z góry zaplanować. Jego karta pozostaje zawsze częściowo niezapisana.

Można z grubsza wiedzieć, dokąd się zmierza, ale po drodze i tak nie unikniemy podejmowania trudnych decyzji. Mogą nam się wówczas przydać te oto proste, a głębokie słowa:
* Będę na pewno.
* Chyba masz rację.
* Serce ci podpowie.




Tekst: MARTHA DUNAGIN SAUNDERS
Tłumaczenie: Ewa Krasińska
Reader's Digest 1995


  • /spojrzenia/711-frajda-pod-koderk
  • /spojrzenia/709-gdyby-bog-podarowa-mi-odrobin-ycia