Historia niezwyczajnej przyjaźni

      Otrzymałem właśnie prezent niezwykły. Jest to pięknie wydany, pachnący jeszcze drukarską farbą tomik wierszy "Żegluga", autorstwa Kaliny Beluch, która od kilku lat gości na mojej stronie. Tomik pomyślany został jako poetyckie, osobiste pożegnanie z serdecznym przyjacielem Kaliny, Markiem Koprowskim.

      Po przeczytaniu Słowa wstępnego do wspomnianego tomiku, uznałem, że tekst ten musi się znaleźć na mojej stronie. Upoważnia mnie do tego wieloletnia obecność Kaliny na mojej witrynie, jak również fakt, że w przeszłości zetknąłem się z Markiem osobiście i wielokrotnie wykorzystywałem u siebie wiersze Jego wyboru, które każdy może tutaj przeczytać.

      Słowa Kaliny o przyjaźni z Markiem bardzo mnie wzruszyły, a wiersze które umieściła w swoim tomiku wycisnęły z moich oczu łzy. Już dawno nie przeczytałem tak pięknych słów o przyjaźni, opisanej przy tym w tak niepowtarzalny sposób.

      Zachęcam wszystkich odwiedzających moją stronę do zapoznania się z przepięknym tekstem Kaliny Beluch, a także namawiam do poszukiwań wspomninego tomiku. Naprawdę warto!

      Hstoria mojej przyjaźni z Markiem Koprowskim zaczęta się w 2003 r. Wtedy to wysłałam kilka wierszy do prowadzonego przez Niego działu „Wierszówka" w Angorze. W odpowiedzi poprosił mnie, żebym napisała parę słów o sobie, ponieważ chce bliżej poznać każdego autora. Z paru słów zrobiło się nieoczekiwanie sporo kartek. Pod wpływem impulsu (jakbym już wtedy wiedziała, że zaufałam właściwemu człowiekowi) napisałam nie tylko o tym. ile mam lat, gdzie mieszkam, czym się zajmuję itd., ale także o swoich marzeniach, planach, nadziejach, obawach, o tym co mnie cieszy, ale też i o tym, co boli. Było to dla mnie nowością - niezależnie czy kogoś znałam osobiście, czy korespondowałam, zawsze zwierzałam się tylko z radości. Smutkami nigdy się nie dzieliłam, ponieważ nie chciałam nikogo martwić, skoro ludzie mają wystarczająco wiele własnych problemów. Nosiłam wiecznie uśmiechniętą maskę. Miałam więc wielu znajomych, ale żadnego przyjaciela, ponieważ nie pozwalałam nikomu na niezbędny element każdej przyjaźni - wspieranie mnie w trudnych chwilach, skoro udawałam, że takich chwil nie ma. Tak było do momentu, gdy p. Marek poprosił mnie o parę słów o sobie... Jemu pierwszemu zaufałam na tyle, żeby się zwierzać nie tylko z radości, ale i ze smutków. I nigdy nie zawiódł zaufania, zawsze mając dla mnie wsparcie i ciepłe słowo. Na to samo mógł liczyć z mojej strony. Był więc moim pierwszym prawdziwym przyjacielem, a nawet kimś więcej. W „Stowarzyszeniu Umarłych Poetów" są fragmenty, kiedy uczniowie zwracają się do ukochanego nauczyciela słowami „Kapitanie mój, kapitanie". On był właśnie moim kapitanem. Przewodnikiem po świecie poezji i życia, wielkim autorytetem. Przez te sześć lat naszej przyjaźni stał mi się wyjątkowo bliski.

      Po Jego odejściu napisałam wiele wierszy, próbując sobie poradzić ze stratą. W pewnym momencie przyszedł mi do głowy pomysł, żeby uczcić pamięć Marka tomikiem. Znalazłyby się tam zarówno owe wiersze pisane po Jego śmierci, jak i te moje utwory, które się Jemu najbardziej podobały. Takie poetyckie, bardzo osobiste pożegnanie z serdecznym przyjacielem.

      Tomik „Żegluga" składa się właśnie z takich dwóch części. Wiersze pisane po odejściu Marka kończą się na „Odwiedzinach", pozostałe to Jego ulubione utwory mojego autorstwa. Kolejność w obu częściach nie jest przypadkowa. Na samym początku pierwszej z nich umieściłam utwór, który powstał najwcześniej - świadectwo kompletnego zagubienia, pytań, na które nie znajdowałam odpowiedzi.

      Następne wiersze oddają całą gamę różnorodnych emocji. Jest tam wiele bólu, ale i nadziei. Tęsknoty, ale i ciepłych wspomnień. Chęci zrobienia w życiu jak najwięcej dobrego z myślą, że On spoglądając z góry by się cieszył („Fontanna"). Pragnienia podążania za swoimi marzeniami, szczególnie, że On mnie wciąż w tych marzeniach wspierał („Ikar").

      Na końcu umieściłam dwa utwory pełne nadziei. „Zarzew" to wspomnienie z wizyty na Jego grobie. Nie mogłam być na pogrzebie, ale przyjechałam na cmentarz w czerwcu. Tam symbolicznie zamknęłam ziemski etap naszej przyjaźni. Tam też odzyskałam wewnętrzny spokój, Świadectwem tego spokoju są również „Odwiedziny", W końcu nie żegnamy na zawsze swoich bliskich i przyjaciół. Oni w dal odchodzą, by jeszcze być bliżej. Gdziekolwiek skierujemy kroki, wciąż niebo nam towarzyszy...

      Druga część nie jest uporządkowana chronologicznie, jednak nieprzypadkowo ostatnim z wierszy jest „Wyprawa Trzech Króli". Powstał on bowiem w styczniu 2009 roku. I tym właśnie utworem zachwycał się p. Marek w swoim ostatnim liście skierowanym do mnie, który dostałam pod koniec marca, parę tygodni przed Jego odejściem. Dlatego umieściłam „Wyprawę..." na końcu - wszak był to ostatni akord ziemskiego etapu naszej przyjaźni.

      Zapraszam czytelników na żeglugę przez morze uczuć zawartych w wierszach  Mam nadzieję, ze podróż pozostawi w Waszych sercach niezatarte wrążenia i w ten sposób przetrwa pamięć o moim przyjacielu

      Kalina Beluch

 


Rozmowa z kapitanem
(Markiem Koprowskim)

„Kapitanie mój, kapitanie"
(„Stowarzyszenie Umarłych Poetów")


Jest zakątek na łodzkim cmentarzu,
krzyż i kamień i prostych słów parę.
Nad tyrm grobem przystanę niedługo,
żeby walczyć o bliskość i wiarę.
Tyle pytań - i taka wciąż cisza...
Czy lek znowu mym ciałem zachwieje?
Czy mnie rozpacz do ziemi znów przygnie,
czy też znajdę w mym sercu nadzieję?
Na Twym grobie w milczeniu położę
swoje serce i barwnych pęk kwiatów.
Czy Cię ziemskie kolory wciąż cieszą,
gdy przebywasz na lepszym ze światów?
Na Twym grobie światełko zapalę
(kiedyś inne nas światło połączy...).
Co oznacza ten prosty nagrobek?
Coś zaczyna czy tylko coś kończy?
Mrok zwątpienia — lecz światło zapalam,
kamień zimny, a serce gorące.
Czy wciąż mogę rozjaśniać Ci życie,
gdy już inne przyświeca Ci słońce?
Czy się ciągle uśmiechasz tam z góry,
kiedy spełniam dla Ciebie marzenia?
Grób i kwiaty i znicz, co się pali...
Co się zmienia? I czy coś się zmienia?
Czy wciąż ziemskie obchodzą Cię sprawy
po dotarciu do cichej przystani?
Czy Ci mogę tam niebo rozświetlać?
Czy ma łza Cię przypadkiem nie rani?
Czy mi tylko wspomnienia zostają,
czy wciąż przyjaźń i ciepło nas łączy?
Co się zmienia? T czy coś się zmienia?
Czy śmierć bliskość zaczyna czy kończy?
Wiem, nie chciałeś mojego cierpienia,
ale taka natura człowieka...
Ty na pewno też nieraz płakałeś,
więc zrozumiesz mnie patrząc z daleka.
Zawsze przecież mi wsparcie dawałeś
nawet kiedy różniła nas droga.
Łzy bliskości - niezbędny drogowskaz,
by odnaleźć Cię w świetle u Boga.
Zawsze w życiu światełkiem mi byłeś,
więc ma ręka Ci światło zapali.
Wierzyć pragnę, że świat Ci rozświetlam,
że wciąż możesz uśmiechać się z dali.
Że w Twej cichej, bezpiecznej przystani
żaden sztorm Cię dosięgnąć nie może,
lecz odbierasz wciąż moc dobrych myśli,
które płyną do Ciebie przez morze.
Słać Ci będę światełka po falach
bez ustanku, aż kres mój nastanie
i odnajdę Cię w porcie ostatnim,
kapitanie mój, kapitanie...

 

Fontanna

Promień słońca w fontannie zabłysnął
tworząc tęczę niezwykłej urody.
Nagle wróbel podleciał spragniony
i wprost z tęczy tej napił się wody.
Ja ów obraz na zawsze ocalę
i przez życia poniosę go szlaki.
Chcę wszak tęczę wokoło rozsiewać,
by spragnione napoić móc ptaki.

 

Ikar

Choć ostrzeżenia słyszę ciągle
z grona przyjaciół mych - Dedali
wzlecę marzeniem uskrzydlona
ku słońcu, które lśni w oddali.
Gdy ciepło miękki wosk roztopi,
marzenie, które w sercu płonie
doczepi skrzydła znów do ramion
i nową siłę wleje w dłonie.
A jeśli rękom mocy zbraknie
i przyjdzie stać się tylko cieniem,
zgasnę z uśmiechem. Wszak wygrałam,
bo podążałam za marzeniem...

 

Zarzew

Wielki cmentarz. Dla innych zwyczajny.
Liczne groby, pomniki i krzyże
na pamiątkę po tych, co odeszli
w dal nieznaną, by jeszcze być bliżej.
Wśród nich także Twój grób jest schowany
tak zwyczajny i skromny jak Ty,
gdzie pod ziemi i trawy kołderką
uśmiechnięte, spokojne śnisz sny.
Tam stanęłam w milczeniu, pokorze
(Kapitanie - to ja, Twoje dzieło!)
znicz Ci paląc. I w pewnym momencie
jego światło w mym sercu płonęło
wraz z Światłością, gdzie teraz przebywasz.
Krótki moment, a starczył za wszystko.
Łzy wzruszenia, lecz już nie rozpaczy.
W dal odszedłeś, by bardziej być blisko...

 

Odwiedziny

Siedziałam w pustym pokoju
czując się taka samotna,
gdy nagle biały obłoczek
zaglądnął do mego okna.

Czym prędzej mu otworzyłam
wpuszczając niebo do środka
by wciąż mi towarzyszyło
cokolwiek w życiu mnie spotka.

W dniach pełnych smutku, zamętu
promienie słońca ogrzeją,
otulą jak ciepłe dłonie,
wypełnią serce nadzieją.

Gdy oczy mieszkańców ujrzą
tysiące innych już miast,
do snu kołysać mnie będzie
blask dobrych strażniczek - gwiazd.

Więc ufnie w przyszłość spoglądam,
bo pośród sztormów lub ciszy
gdziekolwiek skieruję kroki
wciąż niebo mi towarzyszy.

 

Wyprawa Trzech Króli

Kedyś trzej mędrcy ze Wschodu
rzucili rodzinne gniazda,
by odbyć podróż w nieznane,
gdzie wiodła ich lśniąca gwiazda.
Choć droga była niełatwa, trudy znosili z ochotą,
niosąc bogactwa swych krajów -
mirrę, kadzidło i złoto.
A gdy Dzieciątko ujrzeli,
upadli przed Nim na twarze,
nie wiedząc, co tak naprawdę
przynieśli Maleństwu w darze.
Że znosząc trudy podróży
za gwiazdą lśniącą na niebie
ofiarowali Dziecinie
największy dar - samych siebie.
Ja także chcę pójść ich śladem,
ku Gwieździe, co w dali lśni,
by zanieść Dzieciątku w darze
swe serce, uśmiech i łzy.

  • /wiersze-i-kwiaty/61-beluch-kalina/2713-wiersze-i-kwiaty-kalina-beluch-je
  • /wiersze-i-kwiaty/61-beluch-kalina/1942-dziel-si-opatkiem