ZAGADKA KRYMINALNA NR 141 - Zamach bombowy

Bomba w galerii wybuchła kilka minut po godzinie szesnastej, kiedy na szczęście w środku nie było już zwiedzających. W całym budynku wyleciały szyby, ale poza tym większych strat nie odnotowano. W momencie wybuchu obok budynku przejeżdżał radiowóz policyjny. Jego załoga przez radiostację poinformowała oficera dyżurnego i zatrzymała cztery osoby, które akurat znajdowały się w bliskim sąsiedztwie miejsca zdarzenia, aby dowiedzieć się, czy nie widziały czegoś podejrzanego. Wśród tej czwórki trzy osoby były przypadkowymi przechodniami, natomiast czwartą była młoda, ładna brunetka, ubrana w wytarte dżinsy i błękitną bluzę, która stwierdziła, że od godziny piętnastej siedziała na skraju parku, kilkadziesiąt metrów od gmachu galerii, i malowała sąsiadujący z nią zabytkowy kościół.

Kiedy inspektor Nerak przyjechał na miejsce zdarzenia, technicy z ekipy dochodzeniowo-śledczej pracowali już pełną parą. Nerak przesłuchał przechodniów, lecz ci oświadczyli, że nic szczególne nie rzuciło im się w oczy. Natomiast brunetka poinformowała inspektora, że kilkadziesiąt minut przed godziną szesnastą dostrzegła dwóch mężczyzn wchodzących do galerii z jakimiś torbami. Wyszli dokładnie o szesnastej, a wie to stąd, że o pełnej godzinie zadzwonił dzwon na kościelnej wieży.

- Czy zapamiętała pani, jak wyglądali? - zapytał Nerak.

- Ten pierwszy był wysokim blondynem, ten drugi - trochę niższy, to łysiejący brunet z brzuszkiem. Kiedy wychodzili, toreb już nie mieli. Szkoda, że im się dokładniej nie przyjrzałam. No, ale skąd mogłam wiedzieć, że to mogą być terroryści. Pamiętam jeszcze tylko, że wsiedli do niebieskiego audi i odjechali w kierunku centrum miasta.

Słuchając plastyczki, Nerak dokładnie przyjrzał się sztaludze stojącej kilka metrów od radiowozu. Spoczywał na niej prostokątny karton, do którego przymocowana była kartka papieru o chropowatej fakturze, na której widać było namalowany akwarelami fragment świątyni. Przy sztaludze stało niewielkie, składane krzesełko, a obok niego drewniane pudełko z akwarelowymi farbami, kilka pędzelków, skórzana torebka i aktualny tygodnik.

Kiedy dziewczyna skończyła zeznawać, Nerak, tknięty przeczuciem, poprosił sierżanta Wrzoska, aby ten zawiózł ją do komendy. Sam natomiast podjechał do siedziby Straży Miejskiej i poprosił o pokazanie nagrania z kamery, którą miesiąc wcześniej zamontowano na słupie stojącym w pobliżu galerii. Okazało się, że jest zepsuta, nie obraca się i zarejestrowała jedynie ten fragment chodnika, gdzie siedziała plastyczka ze swoją sztalugą. Na szczęście nagranie było bardzo wyraźne. Policjant dokładnie przyjrzał się dziewczynie oraz leżącym obok niej przedmiotom. Widok był taki sam, jaki zapamiętał, kiedy widział go na żywo.

Inspektor podziękował strażnikom i zadzwonił do sierżanta Wrzoska:

- Proszę zatrzymać artystkę. Podejrzewam, że jest powiązana z terrorystami. Siedziała „na oku", a potem podała nam fałszywe rysopisy, aby skierować nasze poszukiwania w mylnym kierunku. Pomysł z malowaniem obrazka był niezły, ale panienka przeoczyła jeden szczegół, który ją zdemaskował.
 
Jaki szczegół miał inspektor Nerak na myśli?
 

WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
 
ANGORA 2012
  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4587-zagadka-kryminalna-nr-140-kto-ukradl-podkowinskiego