Wzór na szczęście

 ( ... )To by się zgadzało. Znam pewną Indiankę z Ekwadoru, żonę mojego kolegi podróżnika, która rzeczywiście nigdy niczego nie musi i odznacza się ogromną radością życia. Żyje dniem dzisiejszym. Opowiadała mi, że Indianie z Ekwadoru, chociaż biedniejsi od innych, dzięki tej filozofii życia są szczęśliwsi od pozostałych (i bogatszych) mieszkańców jej kraju.

- To tak jak w tej anegdocie: Bogaty yuppie pojechał na weekend nad Zatokę Meksykańską. Siedzi sobie na plaży z komputerem, popija drinka i patrzy na tubylca. A ten wsiada rano do łódki i za dwie godziny wraca z jednym tuńczykiem.

Nasz Europejczyk zaczepia go wieczorem i mówi: - Słuchaj, widziałem, jak pracujesz dwie godziny dziennie. Może byś tak dłużej połowił, to miałbyś więcej ryb. - I co wtedy? - odpowiada pytaniem biedak. - Wtedy miałbyś nadwyżkę, którą mógłbyś sprzedać. - I co dalej? - pyta. - No wiesz, sprzedałbyś tę nadwyżkę raz, drugi, trzeci, czwarty, to potem mógłbyś zainwestować w drugą łódź. - I co wtedy? - Co?! Wtedy mógłbyś się porozumieć z bankiem, który dałby ci w leasing kolejną łódź, dzięki czemu mógłbyś łowić więcej ryb i więcej byś zarobił. - I co wtedy? - Miałbyś pięć razy więcej tuńczyków dziennie. Sprzedałbyś je na rynku hurtowym, kupiłbyś sobie kuter i mógłbyś łowić na dużą skalę, zarzucając sieci. - I co wtedy? - Jak to, co?! Zostałbyś biznesmenem! - I co wtedy? - pyta dalej Meksykanin. - No wiesz, jakbyś przez wiele miesięcy czy lat pracował, spłaciłbyś te kutry, to w końcu mógłbyś siedzieć na plaży, pić drinka i dobrze się bawić, tak jak ja. A Meksykanin na to: - A co ja w tej chwili robię?

 

MACIEJ BENNEWICZ, socjolog w rozmowie z Barbarą Jagas, PRZEGLĄD nr 37

  • /spojrzenia/4239-spojrzenia
  • /spojrzenia/4121-spojrzenia-ciepo-pocaunku