Mamusizmy


 

MOJA MAMA uwielbia udzielać rad. I to wcale nie w sprawach wielkiej wagi - nie zająknęła się słowem na temat mojego wyboru męża, wyboru zawodu, kupna domu. Woli wypowiadać się w kwestiach typu "musisz coś zrobić z tymi włosami". Specjalizuje się w grzywkach.

- Nie może ci tak wchodzić do oczu - gdera, patrząc wymownie na moją.

Ubóstwia też udzielać rad na temat zdrowia: Nie wychodź z mokrą głową, chyba że chcesz się nabawić zapalenia płuc. Nie siadaj na zimnym murze, bo dostaniesz hemoroidów. Trzymaj się z daleka od telefonu w czasie burzy, bo piorun przeleci ileś tam kilometrów po drucie i porazi cię na śmierć w korytarzu twojego własnego domu.

Już widzę, ile głów kiwa się ze zrozumieniem. Wszyscy to znamy.

Rozpoznajemy bezbłędnie przejawy mamusizmu.

Mamusizmy znajdują niewielkie poparcie w faktach i absolutnie żadnych precedensów w historii (no, może ten incydent z telefonem). U ich podstaw leży teoria, że matka ma prawo udzielać rad, bo jest mamą. I ten tytuł w zupełności jej wystarczy.

W moim życiu roiło się od mamusizmów. Już we wczesnym dzieciństwie cała nasza czwórka miała bolesną świadomość, że mama zna nieprzebrane mnóstwo ludzi ciężko pokaranych przez los. Ci nieszczęśnicy dali pożywkę lwiej części mamusizmów związanych z tragediami typu "sami sobie winni".

Kiedy bujaliśmy się do tyłu na krześle, mama mówiła nam o znajomym, który robił to samo, skręcił sobie kark i potem był sparaliżowany do końca swojego bardzo krótkiego życia.

Kiedy rzucaliśmy ziarnko prażonej kukurydzy do góry i łapaliśmy je w usta, mama opowiadała nam o znajomym, który robił dokładnie to samo i udławił się na śmierć.

A kiedy moje siostry i ja zaśmiewałyśmy się do rozpuku, przyklejając języki do chłodziarki w supermarkecie, mama uraczyła nas upiorną opowieścią o człowieku, któremu w takiej sytuacji język przykleił się na amen, aż musieli przyjechać strażacy i obciąć mu go do połowy. Biedak do dziś sepleni.

Nawet teraz dostaję gęsiej skórki na wspomnienie, jak to moja mama, stojąc w kolejce do kasy naśladuje tamtego nieboraka proszącego o coś miękkiego do jedzenia - "sieby łatwo było ziuć".

Kiedy dorastaliśmy, sypnęły się randkowe mamusizmy, które miały na celu skazać nas w sobotnie wieczory na wieczne porządkowanie skarpetek.

Najpierw spadały na nas mamusizmy dotyczące przykazań dla dam. Dama nie żuje gumy. Dama nie gwiżdże. Dama pamięta, żeby siadając trzymać kolanka razem. i Potem następowała cała lista mamusizmów z rodzaju "komu nie można ufać". Włosi was oszukają. Tak samo Francuzi, Chińczycy, Anglicy, Irlandczycy i przedstawiciele 93 innych narodowości uczęszczający do Liceum Ogólnokształcącego Cleveland : Heights.






Tekst: CONNIE SCHULTZ
Tłumaczenie: ANNA KOŁYSZKO
Reader's Digest Przegląd 1998;

  • /spojrzenia/843-widok-z-okna
  • /spojrzenia/841-ciesz-si-chwil