Mijają tygodnie

 

 

NIE MOGĄC znaleźć pracy, Jessie oszczędzał resztki pesos, jedząc tylko raz dziennie. Miał ziemistą cerę. Zaczął się zastanawiać, czy nie czas zrezygnować z poszukiwań Paula Aliguena.

I wtedy nastąpił ponowny przełom. Przechodząc obok kolejnego zakładu fryzjerskiego, zauważył w nim nowego pracownika.
- Kto to jest? - z obojętną miną zapytał właściciela.
- Och, ten człowiek pochodzi z twoich okolic, z południa.

Jessie szybko nawiązał z nim rozmowę. Kiedy poznał nazwisko tego człowieka, miał ochotę krzyczeć z radości: był to współlokator Alberto Aliguena. Ukrywając podniecenie, Jessie z całym spokojem wdał się z nim w rozmowę. Po paru godzinach fryzjer zaprosił Jessiego na przyjęcie do swego mieszkania.

Tego wieczoru Jessie rozglądał się z nadzieją, obserwując gości. Ale do północy nie pojawił się brat Paula. Kiedy Jessie miał już wychodzić, gospodarz domu przedstawił mu nowego przybysza.
- Tutaj jest jeszcze jeden facet z południa - powiedział. - Nazywa się Alberto.

To imię zadziałało jak potężny wstrząs. Spokojnie, zachowuj się normalnie - przemknęło Jessie'emu przez głowę. - Ten człowiek może mnie doprowadzić do zabójcy mojego ojca.

Gdy zaczęli rozmawiać, Jessie uznał, że będzie musiał znaleźć sobie pracę w Manili, by śledzić dalej Alberto Aliguena. Kto wie, może Paul Aliguen wpadnie mu prosto w ręce. Jeśli tak - stwierdził w duchu Jessie - to ten facet zginie!

Któregoś dnia jeden ze znajomych opowiedział Jessie'emu o wysokim rangą policjancie z drogówki, którego nazwisko brzmi podobnie do jego nazwiska.

Nazajutrz z samego rana Jessie zjawił się nie zapowiedziany w biurze Victora Bantegui i powiedział mu, że szuka pracy. Główny inspektor Bantegui zatrudnił chłopaka w niepełnym wymiarze godzin jako kierowcę i kucharza.

W kilka dni później Jessie wyjawił pracodawcy prawdziwy powód swojego przyjazdu do Manili. Victor był wstrząśnięty tą opowieścią. Zdawał sobie sprawę, że jego kompetencje nie obejmują prowadzenia śledztwa, ale jednocześnie wiedział, że jeśli podejrzany zostanie zidentyfikowany, wówczas może go aresztować każdy policjant.
- Jeżeli znajdziesz zbiega - inspektor obiecał Jessie'emu - możesz być pewny, że pójdzie do więzienia.

Przez cały sierpień i we wrześniu Jessie unikał spotkania z Alberto, obawiając się, że ten może domyślić się, kim jest.

W końcu 15 września Jessie spotkał się z nim w jednym z salonów kosmetycznych w Lagro. Rozmawiali o bezrobociu.
- Chyba mam szczęście - wyznał Jessie. - Pracuję w japońskim gospodarstwie rybnym na przedmieściu Manili, ale teraz wyjeżdżam, bo dostałem lepszą robotę. Może znasz kogoś, kto szuka pracy?

Sekundy wydawały się godzinami. W końcu przynęta chwyciła. Alberto zapytał:
- Co sądzisz o moim bracie, Paulu? Jessie odparł nonszalancko, że będzie szczęśliwy, mogąc go polecić.
- Po prostu niech Paul jutro do mnie zadzwoni - zaproponował.

Wieczorem Jessie poszedł do swego przyjaciela z dzieciństwa.
- Jeżeli mi pomożesz, zastawię pułapkę na tego faceta - powiedział. - Mam pewien plan...

 


 


Przegląd Reader's Digest 1996
Tłumaczenie: Adam BUDZYŃSKI

  • /pisane-noc/283-prywatne-ledztwo-jessiego/1293-qco-robi-tatoq
  • /pisane-noc/283-prywatne-ledztwo-jessiego/1291-koszmar-wraca