ZAGADKA KRYMINALNA NR 11 - Śmierć w piwnicy

 

   - Panie inspektorze, jest dla pana robota - zameldował przez radiotelefon oficer dyżurny. - Proszę podjechać na ulicę Tulipanową. W willi należącej do Barbary J. zamordowano młodą kobietę.

   Nerak przyczepił do dachu swojego samochodu „koguta" i ruszył z piskiem opon. Kilka minut później był pod wskazanym adresem. Przed willą czekał już na niego sierżant Wrzosek. Bałagan, jaki panował w przydomowym ogrodzie, świadczył, że jeszcze kilka minut temu musiała się tu odbywać niezła balanga. W piwnicy, tuż obok remontowanych kamiennych schodów leżały zwłoki młodej kobiety. Na błękitnym żakiecie jej garsonki widać było plamę krwi. W salonie siedziało kilka osób, przejętych tym, co się przed chwilą wydarzyło. Nerak kazał sierżantowi Wrzoskowi przesłuchać zebranych, a sam zajął się właścicielką willi.

   - To straszne nieszczęście - informowała roztrzęsionym głosem Barbara J. - Dziś, z okazji moich imienin, zorganizowałam imprezę w ogrodzie. W pewnym momencie pochwaliłam się mojej przyjaciółce Annie, że mam w piwniczce butelkę kilkudziesięcioletniego Chateau Lafite-Rothschild. Ania, która też była wielką znawczynią i miłośniczką win, natychmiast chciała tę butelkę zobaczyć. Niezauważone przez nikogo z bawiących się w ogrodzie, weszłyśmy do domu...

   Inspektor przerwał gospodyni i ruszył w kierunku piwnicy. W tym czasie sierżant Wrzosek przesłuchiwał szczupłą blondynkę.

   - Usłyszałam jakiś taki przytłumiony huk dobiegający z domu, ale nie zwróciłam na niego specjalnej uwagi. Sądziłam, że ktoś otwiera szampana. Chwilę później do ogrodu wbiegła Basia, krzycząc histerycznie, że stało się nieszczęście. Jestem pielęgniarką, więc natychmiast pobiegłam do ofiary. Jednak Ania już nie żyła.

   Inspektor otworzył drzwi od piwnicy. Na dość stromych kamiennych schodach leżała kładka zbita z desek, które spinały poprzecznie przymocowane drewniane listwy.

   - Schody są w remoncie, stąd ten pomost - informowała Barbara J. - Kiedy zaczęłam schodzić, Anna była już prawie na dole. W pewnym momencie potknęłam się i z ramienia spadła mi torebka, w której był pistolet, z którym się nigdy nie rozstaję. Gdy torebka upadła, znajdująca się w niej broń wypaliła. Kula trafiła Annę w  plecy. Kiedy nachyliłam się nad nią, już nie żyła. Dlatego natychmiast zadzwoniłam na policję. Oczywiście mam pozwolenie na posiadanie pistoletu.

   Inspektor podniósł elegancką, wykonaną z wężowej skóry torebkę. W jej bocznej ściance dostrzegł dziurę, przez którą wyszła kula. Chwilę się jej przyglądał, a następnie oświadczył:

   - Zabieram torebkę do naszego laboratorium i proszę, aby pani przyszła jutro do komendy. Mam jeszcze do pani parę pytań.

   Na drugi dzień rano w pokoju Neraka zjawił się technik kryminalistyki i oświadczył:

   - Na wewnętrznej stronie torebki odkryliśmy ślady prochu. Takie same znaleziono na plecach błękitnego żakietu garsonki, w którą była ubrana denatka.

   Siedzący przy sąsiednim biurku sierżant Wrzosek, słysząc tę informację, podszedł do inspektora, spojrzał na raport i stwierdził:

   - Jeżeli w torebce i na marynarce garsonki znajduje się ten sam rodzaj prochu, to świadczy, że kula, która zabiła panią Annę, pochodzi z tego samego pistoletu, który był w torebce Barbary J. Był to więc faktycznie nieszczęśliwy wypadek.

   Nerak uśmiechnął się dobrodusznie i rzekł do sierżanta:

   - Myli się pan. To nie był wypadek. Barbara J. z premedytacją zabiła swoją przyjaciółkę.


   Na jakiej podstawie inspektor Nerak doszedł do takiego wniosku?

 

   WOJCIECH CHĄDZYŃSKI

 

   ŹRÓDŁO: Angora 2010

  • /quizy-i-testy/437-zagadki/3108-zagadka-kryminalna-nr-12-nieudany-napad
  • /quizy-i-testy/437-zagadki/3096-zagadka-kryminalna-nr-10-mistyfikacja