ZAGADKA KRYMINALNA NR 10 - Mistyfikacja

 

 

   Dzwonek telefonu oderwał oficera dyżurnego od interesującej lektury. Niechętnie zamknął książkę i podniósł słuchawkę.

   - Policja? - usłyszał zdenerwowany męski głos. - Proszę natychmiast przyjechać. Mój wujek się zabił. Wszędzie jest pełno krwi.

Czytaj dalej

ZAGADKA KRYMINALNA NR 9 - Morderstwo w hurtowni

 

   Zmierzch zapadał szybko. Ciemne i ciężkie chmury przykrywały niebo, a w szyby okien zaciekle uderzały krople deszczu. W pawilonie znanej w mieście hurtowni, w pokoju na pierwszym piętrze, księgowy Andrzej M. włączył stojącą obok komputera lampkę i zaczął pisać kolejną stronę sprawozdania. Około godziny dwudziestej pierwszej deszcz odrobinę zelżał, a dziesięć minut później Andrzej M. usłyszał głośny huk dobiegający z parteru. Poderwał się od biurka, przebiegł długim korytarzem i zbiegł do sali sprzedaży. W ostrym świetle halogenowych kinkietów zobaczył leżącego na podłodze współwłaściciela hurtowni Bogdana M. Tuż obok stał Ryszard N. - wspólnik nieżyjącego.

Czytaj dalej

ZAGADKA KRYMINALNA NR 8 - Nie uciekać z wykładów

 

   Monotonny głos wykładowcy usypiał. Andrzej K. - księgowy jednej z polonijnych firm - dyskretnie, ukrywając ziewnięcie, spojrzał na zegarek. Do końca wykładu pozostało jeszcze około czterdziestu minut. - Najwyższy czas przepłukać gardło - mruknął cicho do siebie i ruszył w kierunku wyjścia.

Czytaj dalej

ZAGADKA KRYMINALNA NR 6 - Kto ukradł bransoletkę?

 

   - Ta bransoletka wysadzana brylantami miała być prezentem dla żony od naszej córki Krystyny - rozpoczął składanie zeznań Andrzej W., znany w mieście biznesmen. - Wczoraj włożyłem ją do drewnianego, misternie rzeźbionego pudełka, które położyłem na biurku w moim gabinecie, i wyszedłem do miasta, by załatwić kilka spraw. Wieczorem, kiedy Krysia chciała przed kolacją wręczyć żonie prezent, okazało się, że pudełko jest puste - bransoletka zniknęła. O kradzież podejrzewam któreś z moich dzieci i dlatego wezwałem dziś pana i proszę, aby znalazł pan złodzieja.

Czytaj dalej

ZAGADKA KRYMINALNA NR 5 - Zabójstwo lichwiarza

 

Ciało Tadeusza B. - znanego w mieście lichwiarza - znalazła około godziny czternastej pani Bożena, gosposia opiekująca się jego domem. Mężczyzna leżał na dywanie z wbitym w plecy nożem, tuż obok niedomkniętego sejfu. Kobieta, po pierwszym szoku, jakiego doznała na widok nieżyjącego chlebodawcy, o morderstwie powiadomiła policję. Chwilę potem w willi zjawił się inspektor Nerak w towarzystwie sierżanta Wrzoska. W tym czasie, kiedy lekarz medycyny sądowej dokonywał wstępnych oględzin zwłok, a eksperci kryminalistyki zabezpieczali ślady, inspektor zajrzał do sejfu. Był prawie pusty. Oprócz paru dokumentów znalazł w nim jeden weksel, z którego wynikało, że Bogdan K. - popularny w kręgach finansjery adwokat - pożyczył od zamordowanego pięćdziesiąt tysięcy złotych. Tuż obok sejfu na podłodze leżała napoczęta paczka papierosów marki Camel.

Czytaj dalej

ZAGADKA KRYMINALNA NR 4 - Napad na stacji benzynowej

 

      Dochodziła godzina 23. Deszcz przybierał na sile. Wycieraczki z trudem zgarniały wodę z szyby samochodu. Inspektor Nerak, pomstując na pogodę, z rozkoszą myślał o gorącej kawie, którą miał za chwilę wypić w komendzie.

      - Piątka, zgłoś się - skrzekliwy głos krótkofalówki brutalnie przerwał marzenia o małej czarnej. - Na stacji benzynowej przy ulicy Warzywnej był napad. Pobito ekspedienta i zrabowano sporo gotówki. Proszę tam podjechać.

Czytaj dalej

ZAGADKA KRYMINALNA NR 3 - Trzech podejrzanych

 

Dochodziła godzina 19.30, kiedy inspektor Nerak wszedł do budynku Urzędu Miejskiego. W holu oczekiwał już na niego zdenerwowany portier.

- To ja zadzwoniłem na policję - oznajmił. - Dyrektor jednego z wydziałów, został zamordowany.

- Kiedy ostatni raz pan z nim rozmawiał? - zapytał Nerak.

Czytaj dalej

ZAGADKA KRYMINALNA NR 2 - Zemsta zdradzonej kochanki

 

Zwłoki mężczyzny leżały na dywanie. Na prawej skroni denata inspektor Nerak dostrzegł zaschniętą strużkę krwi i spalone drobinki prochu, a w jego prawej dłoni rewolwer. Po obejrzeniu ciała policjant odwrócił się do siedzącej w głębokim fotelu Ireny Z., atrakcyjnej blondynki, i zapytał:

- Czy to pani znalazła zwłoki Andrzeja B.?

-Tak. Byliśmy umówieni na godzinę dziewiętnastą. Kiedy weszłam do mieszkania, powiesiłam klucze na wieszaku i skierowałam się prosto do kuchni, by włożyć do lodówki szampan. Akurat mijał rok, jak się poznaliśmy, i właśnie dzisiaj zamierzaliśmy bąbelkami uczcić tę rocznicę. Chwilę posiedziałam w kuchni, a potem przeszłam do pokoju, by włączyć telewizor. Wówczas zobaczyłam Andrzeja leżącego na podłodze. Natychmiast zorientowałam się, że nie żyje i zadzwoniłam na policję...

Czytaj dalej